Reporter i jego rodzina - ofiary wojen
Jagielska sporo pisze o gigantycznych kosztach, jakie ponosi reporter (pracoholizm, kolejne wyjazdy zamiast "normalnego życia", przegapienie własnego bogactwa itd.) oraz o nie mniejszej ofierze, jaką zmuszona jest złożyć jego rodzina (brak męża i ojca w domu, nieustanny lęk przed śmiercią ukochanej osoby, czekanie na telefon z wiadomością o tragedii, depresja, nerwica, wreszcie stres bojowy zdiagnozowany u Jagielskiej).
"Myślę, że to wojny końca lat dziewięćdziesiątych tak mnie zmieniły, doprowadziły do choroby nerwowej, którą powinien mieć mój mąż korespondent wojenny. [...] Pod koniec lat dziewięćdziesiątych nie mogłam się już łudzić ani wierzyć w powrót normalności" - czytamy w jednym z późniejszych rozdziałów.
Jagielska zaznacza przy tym, że w ogóle nie wchodziła w grę likwidacja świata, w którym funkcjonował Wojtek, porzucenie przez niego zawodu i Matki Agory, dla której wtedy pracował: "Myślę, że żadne z nas nie rozważyło nawet takiej możliwości, tak jak nie rozważa się możliwości likwidacji dzieci, kiedy zaczynają nam ciążyć". Trzeba się dostosować do ich istnienia - odruchowo uznajemy nadrzędność ich bytu wobec naszych potrzeb".