W klinice psychiatrycznej z objawami stresu bojowego
"Dzisiaj mijają trzy miesiące, odkąd przyjęto mnie do kliniki psychiatrycznej z objawami stresu bojowego" - tak brzmi pierwsze zdanie opowieści Grażyny Jagielskiej (na zdj.). Kilka akapitów dalej czytamy:
"Życie z kimś, kto może umrzeć kilka razy w roku, ma swoje dobre strony, choć nie od razu daje się to zauważyć. Wiara w życie jest wtedy inna, bardziej przypomina pory roku, odnawia się po każdym załamaniu mimo wszystko o wiele silniejsza. Jest to wiara w bardzo krótkie odcinki życia: do przyszłego miesiąca, do świąt, do wiosny. [...]
Czasu traci się mniej i ogólnie podejmuje się trafniejsze decyzje - moja babka mówiła, że taką klarowność w głowie ma się tylko przed śmiercią, swoją albo cudzą. Żyje się w takiej ciągłej klarowności, podejmując trafne decyzje - babka nie mówiła, jak długo tak można".