Gdyby Baczyński nie zginął...
W słynnym wierszy "W biały dzień" Wisława Szymborska pisała, jak wyobraża sobie starzejącego się Baczyńskiego, gdyby ten nie zginął w czasie wojny: "Do pensjonatu w górach jeździłby, / na obiad do jadalni schodziłby, / na cztery świerki z gałęzi na gałąź / nie otrząsając z nich świeżego śniegu / zza stolika pod oknem patrzyłby".
I dalej, w ostatnich wersach wiersza: "Czasami ktoś od progu wołałby: / "panie Baczyński, telefon do pana" / i nic dziwnego w tym nie byłoby, / że to on i że wstaje obciągając sweter / i bez pośpiechu rusza w stronę drzwi. // Rozmów na widok ten nie przerywano by, / w pół gestu i w pół tchu nie zastygano by, / bo zwykłe to zdarzenie, a szkoda, a szkoda, jako zwykłe zdarzenie traktowano by".