Boże Narodzenie w Szwecji
W Szwecji prezenty bożonarodzeniowe nazywają się julklappar, co dosłownie oznacza „bożonarodzeniowe pukanie”. Bierze się to stąd, że zanim w kraju pojawił się święty Mikołaj, istniał zwyczaj anonimowego podrzucania w wigilijny wieczór prezentów pod drzwi. Pukano, zostawiano podarunki i uciekano.
Święty Mikołaj w saniach i z workiem prezentów to stosunkowo nowy, bo XIX-wieczny przybysz. Ma czerwono-biały strój i brodę, podobnie jak w Polsce i niemal na całym świecie, ale nazywa się inaczej, bo jultomte czyli „bożonarodzeniowy krasnoludek”. Imię wzięte z dawnych wierzeń ludowych. Wg nich krasnale mieszkały w każdym chłopskim gospodarstwie i opiekowały się nim. Gospodarze pamiętając o nich, w noc wigilijną wystawiali im miseczkę z kaszą.
Natomiast tak naprawdę, to jeszcze w średniowieczu i na długo przed jultomte prezenty w wieczór wigilijny roznosił koziołek. To on stukał do drzwi i znikał w mroku. Koziołek przetrwał do dzisiaj jako typowo szwedzka ozdoba świąteczna. Wykonany najczęściej ze słomy jest symbolem bożonarodzeniowym, obecnym niemal w każdym domu. W niektórych miastach staje nawet na centralnym placu jako wielometrowych rozmiarów słomiana figura.
Szwecja była dawniej bardzo ubogim krajem, w którym stale brakowało żywności. Mięso stanowiło rzadkość i jeśli je jadano, to głównie w postaci solonej wieprzowiny. Dlatego na święta i koniec roku starano się zachować jedną żywą świnię. Świeże, nie konserwowane mięso było symbolem świątecznego luksusu.
Dlatego tradycyjny szwedzki stół wigilijny to głównie wieprzowina. Kiełbasy, nóżki w galarecie, salcesony, klopsiki, żeberka i jako główne danie specjalna, bożonarodzeniowa szynka. Gotowana lub pieczona, przyprawiona cukrem i solą i podawana na stół w całości.
Wspomnieniem dawnych czasów jest też tzw. lutfisk. Suszona ryba moczona na parę dni przed świętami w wodzie z ługiem. Najczęściej jest to molwa lub czerniak. Obecnie można ją kupić gotową, już nasiąkniętą wodą.
Zwyczaj jedzenia czegoś, co także wielu rodowitych Szwedów określa jako paskudztwo, także sięga średniowiecza. Wówczas w okresie adwentu obowiązywał post. I z braku świeżych ryb zimą jedzono suszone. Po wprowadzeniu reformacji posty zostały zlikwidowane. Jednak suszona ryba tak silnie się związała z Bożym Narodzeniem, że jada się ją do dzisiaj. Lutfiskpodaje się z beszamelem lub roztopionym masłem, dużą ilością soli oraz różnych rodzajów pieprzu.
Innym tradycyjnym daniem jest tzw. pokusa Jonsona. Gorąca zapiekanka ziemniaków z anchois. Obok niej na stole świątecznym musi się też znaleźć kilka rodzajów marynowanych śledzi.
Desery to najczęściej pudding ryżowy z ciepłym mlekiem i cynamonem, który zastąpił dawniejsze kasze. Pudding należy jeść z całym ceremoniałem wygłaszając krótkie dowcipne wierszyki podczas nakładania dania na talerz albo gdy trafi się na wrzucony do potrawy migdał.
Ponadto do repertuaru kulinarnego uczty świątecznej należą pepparkakor czyli pieprzowe ciasteczka. Obecnie dawny pieprz zastąpił w nich cukier, a ciasteczka są wypiekane w formie serc, gwiazd, świnek, koziołków, choinek itp.
Oczywiście w każdym domu jest obowiązkowa choinka, coraz częściej zastępowana ze względów bezpieczeństwa przez sztuczne drzewka. Choinka do Szwecji, tak jak i do nas, przywędrowała z Niemiec, a luterański kościół szwedzki w pełni ją zaakceptował. Trudniej było ze żłobkiem uważanym dawniej za przejaw katolicyzmu. Jednak i on zadomowił się już w kraju. Początkowo w pojedynczych kościołach, a obecnie niemal we wszystkich i coraz częściej też w prywatnych domach.
**Boże Narodzenie traktowane jest w Szwecji jako święta rodzinne, spędzane w gronie najbliższych. Odwiedziny u przyj