Święty przez aklamację?
Podczas ceremonii pogrzebowej Jana Pawła II, na Placu Świętego Piotra dało się zauważyć transparenty "Santo subito" i takie też okrzyki wznosili wierni. Arcybiskup Brukseli bardzo się na to zżymał podkreślając, że beatyfikacja przez aklamację to coś nie do przyjęcia. Od czasu pierwszej, dość nieformalnej kanonizacji, kiedy to pewien skruszony łotr usłyszał "Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju", była to jednak procedura równie spontaniczna, co powszechna.
Powszechność ta skończyła się wraz z cierpliwością papieża Aleksandra III, któremu doniesiono, że w Szwecji oddaje się cześć mnichowi będącemu ofiarą pijackiej burdy (był on ponoć dość aktywnym jej uczestnikiem). Od tego czasu, ustanawianie świętych stopniowo zaczęło być poddawane watykańskiej jurysdykcji.