Stanisław Łyżwiński, 54-letni były poseł Samoobrony podejrzany o gwałt i molestowanie seksualne, przebywa od sierpnia 2007 r. w areszcie śledczym w Łodzi. Teraz pogrążył się w lekturze prokuratorskich akt. Łyżwiński pracuje nad książką, którą zadedykuje Zbigniewowi Ziobrze.
Podejrzany, oprócz czytania 30 tomów, powtarza całe akapity i sporządza notatki. Po co? Chce bowiem po opuszczeniu aresztu wydać bestseller o seksaferze. To właśnie dlatego łódzcy aresztanci nadali mu przydomek Stasiuk, nawiązujący do pisarza Andrzeja Stasiuka , który był wydalany ze szkół, a za dezercję z wojska został nawet skazany na więzienie.
_**Pan Stanisław od dziesięciu dni przyjeżdża samochodem konwojowym bez okien do prokuratury okręgowej z aresztu śledczego i czyta akta bite sześć godzin dziennie**_ - mówi prokurator Rafał Sławnikowski.
Jak ustaliliśmy, śledczy nie przeszkadzają osadzonemu ani w lekturze, ani w procesie twórczym. Pilnujący go funkcjonariusz otrzymał nawet zakaz pobrzękiwania filiżanką. Podejrzanemu wrócił humor, choć gdy czyta, to i tak siedzi.
_**Jako młody mężczyzna Stachu brał się za rymowanie**_
Wanda Łyżwińska, małżonka posła, twierdzi, że jej męża cechuje niesłychana lekkość wypowiedzi, więc powstające dzieło będzie prawdziwą ucztą dla ducha.
Jako młody mężczyzna Stachu brał się za rymowanie. Umiał połączyć dosadne słowa z elementami romantycznymi - wspomina Łyżwińska. - Wierzę, że mężowi nie zabraknie pomysłów - mówi małżonka posła.
Stanisław Łyżwiński zadedykuje książkę Zbigniewowi Ziobrze.
_**Prawdziwy talent krat się nie boi**_
Prof. Kazimierz Michalewski, kierownik Katedry Współczesnego Języka Polskiego na Uniwersytecie Łódzkim, nie przekreśla talentu Łyżwińskiego. To, że ktoś ma problemy z prawem, nie oznacza, że nie może odnieść sukcesu na polu literackim - mówi.
Refleksje Łyżwińskiego mogą być cenne. Warto, by tworząc powieść w celi, powściągnął emocje, bo mogą niekorzystnie odbić się na artyzmie książki.