Od szczęścia własnego do zbiorowego
Chodakowska pisze w książce, że w tamtym czasie nawet nie przypuszczała, iż "swoją miłość do ruchu i ludzi" mogłaby przełożyć na profesję i sposób na życie. "Ćwiczenia były dla mnie pigułką szczęścia, sposobem na odstresowanie, holistyczną pielęgnacją mojego ciała i umysłu, a dodawanie ludziom wiary w siebie zawsze przepełniało mnie uczuciem radości i spełnienia" - wyjaśnia.
Jak więc doszło do tego, że wkrótce została trenerką wszystkich Polaków?
W pewnym momencie Chodakowska zrozumiała, że skoro sama dla siebie jest dobrym trenerem, dlaczego by nie podzielić się swoją pasją z innymi? Zapragnęła "zmotywować i tchnąć nadzieję na lepsze jutro w każdą napotkaną osobę" oraz patrzeć, jak jej podopieczne każdego dnia "rosną w wewnętrzną siłę" i "rozwijają świadomość własnych potrzeb". "To nie ja wybrałam tę profesję, ta profesja wybrała mnie" - podsumowuje Chodakowska.