Zmarł Aleksander Sołżenicyn
Aleksander Sołżenicyn świadomie budował swoje życie jak pomnik, ale nie wywarł znaczącego wpływu na rosyjskie społeczeństwo - uważa politolog, ekspert ds. rosyjskich dr hab. Włodzimierz Marciniak z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
- Sołżenicyn miał to szczęście, że dwukrotnie trafił w swój moment. To, co napisał ukazało się wtedy, kiedy mogło się ukazać i wtedy, kiedy mogło zostać przyjęte. Jeden dzień Iwana Denisowicza ukazał się, kiedy Nikita Chruszczow wydał na tę publikację zgodę. Już kilka miesięcy później takiej zgody, by nie wydał. A Archipelag Gułag został wydany w takim momencie, kiedy światowa opinia publiczna była gotowa poznać prawdę. Wcześniej po prostu nie przyjmowano faktów do wiadomości - tłumaczył Marciniak.
Jak dodał, talent Sołżenicyna i jego cywilna odwaga pozwoliły mu uwrażliwić zarówno Rosjan, jak i resztę świata na tragiczną prawdę o ZSRR.
- Najbardziej przełomowym wydarzeniem było ukazanie się w 1962 r. Jednego dnia Iwana Denisowicza. To dosyć skromny utwór, opowiadający o codziennym życiu obozowym, trochę podobny do niektórych opowiadań Tadeusza Borowskiego. Wywołał on w Związku Sowieckim ogromny wstrząs. Ludzie po raz pierwszy ujrzeli relację o represjach napisaną i wydaną w oficjalnym wydawnictwie - mówił politolog.