Chłopak z Rosengard
Kiedy się pobierali, mieli już dzieci z poprzednich związków - on syna Sapko, ona dwie córki. Po ślubie na świat przyszła Sanela, a dwa lata później Zlatan, którego imię pochodzi od bałkańskiego słowa "zlato" (złoto). I chociaż mieszkali w "Różanym Ogrodzie", ich życie na pewno nie było usłane różami. Jurka całymi dniami pracowała jako sprzątaczka, a Sefik zatrudnił się jako konserwator budynków. Ich małżeństwo nie było udane - ciągle się kłócili i nie mieli zbyt wiele czasu dla dzieci. "Żaden dorosły nie pomagał mi w lekcjach, nie pytał, czy mam jakieś problemy. Trzeba było radzić sobie samemu i nie skarżyć się, jeśli ktoś cię obrażał. Musiałem zaciskać zęby, zawsze było ciężko. Goniono mnie z kijem, podczas gdy oczekiwałem trochę ludzkiego ciepła" - wspomina Zlatan w swojej słynnej autobiografii "Ja, Ibra", napisanej wraz z dziennikarzem i poczytnym pisarzem, Davidem Lagercrantzem.
Po dwóch latach rozstali się, a Sanela i jej młodszy brat zostali z matką. Po jakimś czasie pracownicy opieki społecznej stwierdzili, że Jurka nie jest w stanie opiekować się dziećmi i przyznali opiekę ojcu. Ale tylko Zlatan zdecydował się z nim zamieszkać, gdyż miał nadzieję, że będzie tak samo, jak w każdą niedzielę: wspólne wyjścia na spacery, hamburgery i coca-cola. Pomylił się. "Byliśmy sami, każdy w swoim kąciku, bo nawet on nie przyprowadzał do domu znajomych. Siedział i pił. Nie miał żadnego towarzystwa. Ale przede wszystkim nie było nic do jedzenia" - przyznaje Szwed. "Na szczęście miałem piłkę" - dodaje.