Wywiad z K. N. Haner. Autorka bestsellerowych romansów kończy serię
23 maja ukazała się najnowsza książka K. N. Haner, pt. "Piekielna miłość" - kontynuacja serii o mafijnej miłości. To pozycja, w której nienawiść przeplata się z namiętnością, a miłość z poświęceniem, a wszystko podszyte dreszczem niepewności. Mocna literatura dla kobiet szukających silnych wrażeń.
Twoja przygoda z pisaniem trwa już ponad 5 lat, czy zanim zaczęłaś pisać romanse brałaś pod uwagę inne gatunki? Skąd pomysł właśnie na taką literaturę?
Zanim zaczęłam pisać, to szczerze mówiąc nie brałam pod uwagę jakiegokolwiek gatunku. Pisanie "pojawiło" się w moim życiu nagle i na początku nie planowałam, że to wszystko tak się rozwinie. Romanse najpierw podbiły moje czytelnicze serce, a potem, gdy z niecierpliwością oczekiwałam na kolejne powieści moich ukochanych autorek sama zaczęłam je naśladować. Czułam głód, stałam się uzależniona od tego typu historii i z czytelniczki stałam się pisarką. To dla mnie piękna przygoda. Romanse mają w sobie coś, co kobiety bardzo lubią. Te historie wywołują przeróżne emocje, od śmiechu po łzy i wściekłość. Wiem z doświadczenia, że wiele czytelniczek właśnie tego oczekuje od lektury. Jedni lubią kryminały, inni fantasy, a ja piszę powieści dla kobiet, które kochają romanse równie mocno, jak ja.
Jak myślisz, z czego wynika tak duże zapotrzebowanie na tego typu literaturę?
Moim zdaniem zapotrzebowanie na tego typu literaturę jest ogromne. Od wielkiego bumu związanego z premierą 50 twarzy Greya, kobiety zaczęły coraz bardziej odważnie przyznawać, że czytają romanse. Moim zdaniem nie ma w nich nic złego. Osobiście uwielbiam czytać takie powieści i piszę je z myślą o czytelniczkach, które potrzebują kolejnych bohaterów do kochania i nienawidzenia. Codziennie otrzymuję wiadomości z pytaniami o moje książki, o kolejne premiery, a to utwierdza mnie w przekonaniu, że zapotrzebowania jest coraz większe. I ogromnie mnie to cieszy.
Czy myślisz, że kobietom w życiu brakuje miłości, erotyki? Czy to stąd wynika tak duże zainteresowanie romansami?
Wydaje mi się, że w każdym przypadku powody są inne. Ta grupa czytelnicza, jak każda inna, dzieli się na kilka mniejszych grup. Część z nich na pewno szuka w tych książkach odskoczni, wręcz żyją życiem bohaterów takich książek. Inne po prostu lubią się przy takich historiach zrelaksować. Zdradzę też, że dostaję wiadomości od czytelniczek w których dziękują mi, że dzięki moim książkom ich życie erotyczne się poprawiło, więc, jak widać, powody są różne, ale skutek jeden. Kobiety kochają romanse i niezależnie od tego z jakich powodów je czytają, to nikt nie powinien ich pochopnie oceniać i nazywać kurami domowymi, które szukają wrażeń, bo niestety i takie opinie się pojawiają. Moje czytelniczki to wspaniałe kobiety, dziewczyny i jestem dumna, że moje książki są dla nich odskocznią od rzeczywistości.
Czy sądzisz, że to wciąż wstydliwa tematyka, mężczyźni oglądają filmy erotyczne, a kobiety wolą czytać? Dlaczego?
Tak, wydaje mi się, że dla niektórych to dość wstydliwe, ale tylko dlatego, że powszechnie uważa się, że czytelniczki romansów, to jak już wspomniałam niepewne siebie kury domowe. To krzywdząca opinia, bo ja zdecydowanie się z nią nie zgadzam. Kobiety też mają prawo wzdychać do przystojnych mężczyzn. Też mają prawo mieć fantazję o milionerach, strażakach czy kowbojach. Żyjemy w XXI wieku i nie rozumiem skąd takie przeświadczenie, że tylko mężczyznom wolno oglądać filmy erotyczne. Oni mają swoje filmy, a kobiety książki, które pobudzają wyobraźnię. Jeśli komuś to pasuje i sprawia przyjemność, to niech robi to na co ma ochotę i nie ocenia innych.
Twoje czytelniczki to nie tylko samotne kobiety, które w książkach szukają swojego wyobrażenia twardego faceta, to często żony, matki, kochanki. Masz z nimi kontakt, jakimi wrażeniami dzielą się z Tobą po lekturze?
Dziewczyny piszą do mnie dosłownie o wszystkim. O swoich emocjach podczas i po lekturze, ale także o tym, jak dana historia wpłynęła na ich życie. Zdarzają się takie, które utożsamiają się z bohaterami, albo przeżyły coś podobnego. Pytają o różne rzeczy, nie tylko związane z moją twórczością, a te rozmowy często stają się bardzo intymne. Mnie to cieszy, bo bardzo często jest tak, że te dziewczyny nie mają z kim porozmawiać o swoich emocjach, potrzebach, a rozmowa z kimś obcym jest czasami lepsza niż tłamszenie w sobie emocji. Czuję się chwilami, jak terapeuta, ale to naprawdę miłe. One mi ufają, a to coś bezcennego i nieocenionego.
A czego oczekują po Twoich książkach, czy podsyłają Ci pomysły na zakończenie, czy sama decydujesz jak zakończysz wątek?
Oj, oczekiwania są przeróżne. Oczywiście, że podsyłają mi pomysły, sugerują zakończenia, spekulują i próbują dowiedzieć, co stanie się dalej. To zabawne, bo ich pomysły są chwilami naprawdę genialne, ale ja sama decyduję o tym, jak zakończę daną powieść. Czasy, gdy ktoś wywierał na mnie presję, co do dalszych losów bohaterów, są już dawno za mną. Pozbyłam się z życia toksycznych osób i tak jest mi najlepiej. Bez niczyjej pomocy zapracowałam sobie na tytuł Królowej Dramatów i moje czytelniczki właśnie tego oczekują po moich powieściach. Dramaty, emocje, miłość, seks, tajemnice - tego na pewno nie zabraknie. Obiecuję!
Wiesz dla kogo piszesz, to bardzo określona grupa czytelnicza, jakie są kobiety które czytają K.N. Haner?
Są wspaniałe! Naprawdę. Każda z nich jest inna, ale doświadczyłam z ich strony tylu wspaniałych rzeczy. Wspierają mnie, mają otwarte umysły, są chłonne tych historii, emocji. Wiele z nich się przyjaźni. Osobiście znam kilkanaście dziewczyn, które poznały się w internecie na grupach dotyczących takich książek i połączyła je prawdziwa przyjaźń. I na pewno nie są to niepewne siebie kury domowe. To wartościowe, cudowne, kochające i dobre kobiety, a ja jestem szczęśliwa, że mam takie cudowne czytelniczki.