Wszyscy oszukujemy samych siebie. Rozmowa z Katherine Webb
Bardzo mnie interesuje to, w jaki sposób oszukujemy samych siebie. Jestem przekonana, że wszyscy w pewnym stopniu, w jakimś momencie życia okłamywaliśmy się, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, zaprzeczaliśmy czemuś, o czym wiedzieliśmy, że jest prawdą. Myślę, że to bardzo ludzka cecha, nasze umysły szukają wyjścia z sytuacji, w której nie potrafimy przetworzyć albo zaakceptować tego, co się z nami dzieje albo co uznajemy za prawdę.
WP.PL: Oscar Wilde powiedział kiedyś: „Artysta może wyrażać wszystko”. W „Echach pamięci” widzimy, jak wielką siłą jest sztuka - Charles Aubrey jest właśnie takim artystą, o jakim pisał Wilde. Unaocznia to scena, w której Zach po raz kolejny podziwia nerwowo nakreślony portret autorstwa Aubreya. Sztuka jest też w życiu bohaterów siłą niszczącą. Jakie jest Twoje zdanie na temat sztuki, jej granic, tego, w jaki sposób potrafi łączyć i dzielić ludzi? Czy zgadzasz się ze słowami Wilde’a?
Katherine Webb: Wierzę w to, że artysta może próbować wyrażać wszystko! Nie jestem znawcą sztuk wizualnych, nigdy nie studiowałam historii sztuki ani niczego podobnego, ale jestem tym zafascynowana. Opis obsesji Zacha na punkcie rysunków Aubreya w „Echach pamięci” odzwierciedla moje własne próby zrozumienia, co tak naprawdę kochamy w poszczególnych dziełach sztuki – jaka jest różnica pomiędzy dziełem, które mnie porusza, a tym, które nie wzbudza takich emocji. Przypuszczam, że przyczyna tkwi w sposobie ekspresji: jeden artysta wyraża się w sposób, który rozumiemy, inny nie. Jak z każdą rzeczą, która wymaga interpretacji, odbiór sztuki jest bardzo osobisty i subiektywny, dzieło może łączyć czy dzielić ludzi, o ile nadadzą mu oni znaczenie, wartość. Co do granic… oczywiście nie ma żadnych, prawda?
Czy Twoim zdaniem opowiadanie historii jest bliskie sztuce czy jest to coś odrębnego od niej?
Opowiadanie – pisanie – jest zupełnie innym medium niż sztuki wizualne, choć obie te dziedziny łączą mechanizmy kreacji, które, dzielą wspólną potrzebę: by nadać sens temu, co widzimy i czujemy, a także by zakomunikować ludziom, jaką odpowiedź sami dajemy światu. Mam dobrego przyjaciela, który jest malarzem. Dzielimy podobny sposób myślenia, podejście i stosunek do naszej pracy. Mamy podobne wątpliwości, oboje męczy nas to, że to, co robimy, nie do końca odpowiada temu, co chcielibyśmy przekazać… Definicja sztuki jest bardzo szeroka, zmienna i często się o niej dyskutuje, ale uważam, że zarówno sztuka, jak i pisanie, stoją bardzo blisko siebie i wywodzą się z tego samego pragnienia.
Mitzy i Aubrey: czy ich historia była inspirowana faktami, czy podobni ludzie istnieli w rzeczywistości?
Postać Charlesa Aubreya luźno nawiązuje do osoby wybitnego brytyjskiego malarza żyjącego na początku dwudziestego wieku, Augustusa Johna. John był charyzmatycznym człowiekiem, plotki głoszą, że był wielkim kobieciarzem o ogromnym uroku osobistym. Nie chciałam udawać, że Charles Aubrey to naprawdę Augustus John, ale na rysunek jego postaci złożyło się wiele aspektów: fakty z życia Johna, jego przepiękne szkice, moja fascynacja tym malarstwem. To wszystko złożyło się zarówno na opis prac tworzonych przez Aubreya, jak i uwielbienie, którym Zach darzy powieściowego malarza. Z kolei Mitzy jest postacią fikcyjną – ucieleśnia wiejską, odosobnioną naturę tej części Anglii [hrabstwo Dorset – przyp. tłum.] w tamtych czasach.
W „Echach pamięci” jest taki moment, w którym czytelnik zdaje sobie sprawę, że to wszystko, co Mitzy uznaje za prawdę, bazuje na jej własnej – dalekiej od rzeczywistości – wizji świata. Mitzy uważa, że Charles jest w niej zakochany, podczas gdy on po prostu troszczy się o biedną, piękną dziewczyną, która przypadkiem stała się jego muzą. W “Dziedzictwie” we fragmentach poświęconych Caroline widać głęboką analizę ludzkich myśli i poczynań. Osobiście uważam, że to najlepsze fragment obu książek. Wydajesz się bardzo zainteresowana tymi kwestiami. Czy mogłabyś powiedzieć więcej na ten temat?
Bardzo mnie interesuje to, w jaki sposób oszukujemy samych siebie. Jestem przekonana, że wszyscy w pewnym stopniu, w jakimś momencie życia okłamywaliśmy się, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie, zaprzeczaliśmy czemuś, o czym wiedzieliśmy, że jest prawdą. Myślę, że to bardzo ludzka cecha, nasze umysły szukają wyjścia z sytuacji, w której nie potrafimy przetworzyć albo zaakceptować tego, co się z nami dzieje albo co uznajemy za prawdę. W przypadku Mitzy w tej książce [„Echa pamięci” – przyp. tłum] i w przypadku Caroline z „Dziedzictwa” dzieje się tak, gdy bohaterki pozostają pod wpływem ogromnego stresu, są przerażone albo bardzo przygnębione. To mechanizm radzenia sobie z trudnymi sytuacjami sprawia, że podejmują fatalne w skutkach decyzje. Uwielbiam także odkrywać zmienną naturę pamięci, jej zawodność. Często różni ludzie, będąc świadkami tego samego wydarzenia, opisują je kompletnie inaczej – a co dopiero ze wspomnieniami osoby, która z rozmysłem albo nieświadomie oszukiwała samą siebie? Jak te wspomnienia
będą wyglądały po latach? Czy prawda kiedykolwiek wyjdzie na jaw? To właśnie chciałam pokazać poprzez postać Mitzy, najpierw jako młodej dziewczyny i po latach, starszej kobiety.
Zarówno w „Dziedzictwie”, jak i w „Echach pamięci” mamy do czynienia z dwoma opowieściami, które się zazębiają: jedna pochodzi z przeszłości, druga jest osadzona w czasach współczesnych. Czy jest coś, co szczególnie Cię interesuje w takim mieszaniu dwóch narracji w ramach jednej fabuły?
Jedną z rzeczy, które uważam za najbardziej ekscytujące w historii jest fakt, że wszystko, co zdarzy się później, ma swoje korzenie w teraźniejszości. Żyjemy konsekwencjami wydarzeń i decyzji, które miały miejsce wiele lat przed naszym przyjściem na świat, o większości z nich nie będziemy mieć nawet pojęcia. Uwielbiam pokazywać te powiązania, śledzić związki przyczynowo-skutkowe. Uważam, że w obu tych książkach najlepszym sposobem na pokazanie tego było opisanie zarówno przeszłości, jak i teraźniejszości, i powiązanie obu opowieści w jedną.
W wielu wywiadach mówisz, że gdybyś nie została pisarką, byłabyś archeologiem. Przytaczasz też zdanie Twojej mamy, która twierdzi, że zaczęłaś pisać, gdy miałaś sześć lat. Dlaczego chciałaś zostać pisarką? Co jest takiego fascynującego w opowiadaniu historii? Czy traktujesz pisanie jako sposób na życie czy raczej jako hobby?
Nie jestem pewna, czy naprawdę zostałabym archeologiem. Interesuje mnie ta dziedzina, tak jak wszystko, co jest związane z historią, ale to dla mnie zdecydowanie zbyt naukowe! Pisanie to coś, co robiłam – i będę robić – zawsze. Teraz pisanie jest moją pełnoetatową pracą, którą odbieram jak specjalny przywilej, ale nawet jeśli to się w przyszłości zmieni, będę pisać dalej. Nigdy nie podejmowałam świadomej decyzji o byciu pisarką – to po prostu się stało, gdy tylko miałam odpowiednio dużo czasu. Skończyłam studia, zaczęłam pisać. Kiedy jestem “pomiędzy” książkami i nie piszę, robię się niespokojna, nerwowa, czasem wpadam w depresję! Tak więc pisanie jest dla mnie sposobem na życie, to nawet pewien rodzaj przymusu. Zdecydowanie nie jest to hobby – to raczej ciężka praca, która nie ma wiele wspólnego z rozrywką!
Co, poza historią, stanowi Twoją inspirację, gdy zaczynasz pisać? Siadasz z gotowym pomysłem czy opowieść rozwija się stopniowo i ewoluuje w Twojej głowie?
Zwykle zanim zacznę pisać mam już pomysł na całą historię: początek, koniec i – mniej więcej – to, co stanie się pomiędzy. Ale wszystko ewoluuje, kiedy zaczynam pisać – bohaterowie się zmieniają, dociera do mnie, że to, co według mnie mieliby zrobić, nigdy nie mogłoby mieć miejsca, więc cała opowieść trochę się modyfikuje. Nigdy dokładnie nie wiem, co napiszę, dopóki nie skończę! Poza przeszłością i tym, jak wpływa ona na teraźniejszość, lubię pisać o ludzkich słabościach. Jak można skończyć, gdy zrobiło się coś złego, coś naprawdę strasznego? Jak człowiek dociera do punktu, o którym myśli, że jest bez wyjścia? Ciekawi mnie siła ludzkich uczuć, miłości czy nienawiści, poważne konsekwencje najdrobniejszych działań. Głęboko porusza mnie także otoczenie – krajobraz, pora roku, klimat czasu i miejsca. Uważam, że odbija się to na sposobie, w jaki moi bohaterowie myślą, czują i reagują w poszczególnych historiach.**
Czy potrafisz wyobrazić sobie siebie jako pisarkę science-fiction albo tworzącą literaturę faktu, na przykład w formie reportażu? Czy forma jest istotna, czy też to opowieść jest zawsze nadrzędna, niezależnie od formy?
Uważam, że forma jest bardzo istotna. Reportaż, czy też w ogóle literatura faktu, wymaga zupełnie innego talentu i umiejętności. Bardzo niewielu pisarzy potrafi jednocześnie pisać dobre powieści i świetne reportaże, większość należy albo do jednego albo do drugiego obozu. Wydaje mi się, że science-fiction nie różni się tak bardzo od innych gatunków literackich. W końcu, gdy piszę powieść historyczną, piszę o miejscu, w którym nigdy nie byłam i którego nigdy nie widziałam. Mogę przeprowadzić kwerendę, przeczytać inne książki na ten temat, znaleźć źródła informacji poświęcone danemu miejscu czy okresie w przeszłości, podczas gdy pisarze science-ficition mają do dyspozycji wyłącznie własną wyobraźnię, ale sam proces, pragnienie opowiedzenia historii i wyrażenie czegoś poprzez nią, jest takie samo.
Kto jest twoim literackim guru?
Nie mam literackiego guru! Jest bardzo wielu pisarzy, których podziwiam, wielu, o których myślę: “Chciałabym pisać w ten sposób”, ale ostatecznie każdy z nas ma swój własny styl, swoje odrębne opowieści i niemożliwe jest naśladowanie kogokolwiek innego.
Wymień proszę współczesnych angielskich pisarzy, których mogłabyś polecić polskim czytelnikom (najlepiej z wyjaśnieniem, dlaczego warto ich przeczytać).
Kate Atkinson – szczególnie cykl o detektywie Jacksonie Brodym. Kate jest świetną pisarką, a ta seria jest jedną z najlepszych w rodzaju “nie-mogę-się-od-tego-oderwać”. Rachel Joyce – niewiele książek doprowadziło mnie do łez, tak jak jej „Niezwykła wędrówka Harolda Fry” (pol. wyd. Znak 2013 – przyp. tłum.). Sadie Jones – tworzy znakomitą prozę z niesamowitą atmosferą i świetnie nakreślonymi postaciami.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję za dające do myślenia pytania!
*Rozmawiała: Kamila Margielska specjalnie dla WP.PL. *