Trwa ładowanie...

Wzruszający wpis sąsiada Leszczyńskiego. Zapomniał o jego śmierci

Robert Leszczyński cieszył się ogromna popularnością, zwłaszcza po "Idolu", w którym przez cztery edycje pełnił funkcję jurora. Zmarł nagle, 1 kwietnia 2015 roku, mając zaledwie 48 lat. Tego dnia niewiele osób było w stanie uwierzyć w jego śmierć. "Nie ma już takich celebrytów" - wspomina Michał Witkowski, który przez dwa lata był sąsiadem dziennikarza.

Robert Leszczyński, 10 lutego 1967 - 1 kwietnia 2015 Robert Leszczyński, 10 lutego 1967 - 1 kwietnia 2015 Źródło: AKPA
d4k6ivw
d4k6ivw

"Przegapiłem szóstą rocznicę śmieci Roberta Leszczyńskiego. Czyli to już 6 lat. Umarł pierwszego kwietnia, nie umiera się pierwszego kwietnia..." - wspominał z czułym wyrzutem Michał Witkowski, który był sąsiadem dziennikarza muzycznego, gdy obaj mieszkali przy ul. Bukowińskiej, niecałe 10 minut od metra Wilanowska w stolicy.

Podobno obaj spotykali się towarzysko: "Dzwoniłem i mówiłem: 'wpadam do pani do pakamery na kawę, z moją grzałką przyjdę...' Że niby dwie babcie klozetowe, jedna z męskiego kibelka, druga z damskiego się odwiedzają... Boże, jak by mi się teraz przydał w tej pustce. On, Zuzia Łapicka... Naprawdę, nie ma z kim pójść na kawę" - pisarz wyznał z tęsknotą na swoim profilu społecznościowym.

Zobacz: Witkowski zaprzyjaźnił się ze Słowikową: "Okazało się, że jest moją fanką"

W czasie pandemii poluzowały nam się kontakty społeczne. Coraz mniej spontanicznych odruchów, a gdy się już odważymy odwiedzić, rozmowa schodzi na tematy covidowe lub polityczne. Witkowski stwierdził, że gdyby Leszczyński wciąż żył, pewnie angażowałby się dziś w strajki kobiet i "Miałby błyskawicę na zdjęciu profilowym na FB".

d4k6ivw

Przedłużająca się izolacja nasiliła nasze lęki, tęsknoty i obawy. Ze wspomnienia Witkowskiego bije tęsknota za starym światem. Nieżyjącym przyjacielem, ale i "normalnością", którą każdy z nas miał własną:

"Poznał nas oczywiście Nowak i od razu umówiliśmy się na sushi na Mokotowie. Od razu weszliśmy w taki dyskurs z 'Lubiewa' jak z Arkadiusem: 'Luśka, Jaśka, ty k...wo, ty szmato, gupiaś'... - wspomina z łezką w oku Witkowski.

"A potem, kiedy mieliśmy wracać, okazało się, że jedziemy tą samą taksówką bo mieszkamy obok siebie. A Robert nie miał samochodu i często jeździł komunikacją miejską. No nie ma już takich celebrytów" - stwierdził autor "Margot", który obiecał, że niebawem rozwinie wspomnienie o zmarłym przyjacielu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4k6ivw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4k6ivw