Wataha Putina. Mercedesy już mieli, więc kupowali jachty
- Gdy ma się chwilowo dość Moskwy, to samoloty do Dubaju wciąż latają. Rosjanie zawsze mieli rozmach – tak opisuje życie rosyjskich elit w czasie wojny Witold Jurasz, współautor książki "Wataha Putina".
"Wataha Putina" to książka o elitach Kremla, czyli najbliższym otoczeniu prezydenta Rosji. Książka napisana w formie długiej rozmowy Witolda Jurasza (publicysta, były dyplomata, autor podcastu "Raport międzynarodowy") i Hieronima Grali, historyka z Uniwersytetu Warszawskiego, znawcy historii Rusi i Rosji.
Najbliższa wataha Putina to tacy ludzie, jak m.in. minister obrony Siergej Szojgu, szef MSZ Siergiej Ławrow; szef wywiadu zagranicznego Siergiej Naryszkin czy sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew. Ten ostatni to długoletni towarzysz Putina z KGB i były szef FSB. Mówią o nim, że to "siedzący na ramieniu Putina diabeł, który pluje jadem". Ma mieć ogromny wpływ na Putina. Poglądy Patruszewa na temat USA, Zachodu i NATO stały się doktryną Kremla. Być może dziś to numer 2 w Rosji.
Kim są najbliżsi ludzie Putina? Jedni to wierni mu do śmierci twardogłowi aparatczycy; inni - być może nieco bardziej cyniczni (ale nie nadmiernie), gotowi na jakiś rodzaj "odwilży" w relacjach z Ukrainą i Zachodem. Ich postawa będzie zależała od tego, jaki przebieg w najbliższych miesiącach czy latach będzie miała wojna.
Książka opowiada o tym, kim są "bojarzy" Putina. Czy są mordercami z kontami w szwajcarskich bankach i willami na Lazurowym Wybrzeżu, fanatykami czy cynikami? Czy Władimir Putin ich zastraszył groźbami czy też ma posłuch, bo ludzie nomenklatury szanują go, podziwiają i mają z tego profity? Autorzy opisują relacje między nimi, zależności biznesowe, rodzinne, towarzyskie i polityczne.
Poniżej rozmowa z Witoldem Juraszem, współautorem książki "Wataha Putina".
Sebastian Łupak, Wirtualna Polska: Czy na Kremlu są jakieś ślady opozycji wobec Putina czy też jest otoczony wiernymi bojarami, którzy mu się nie przeciwstawią?
Witold Jurasz: Opozycji w Rosji nie ma już dawno. To, co zostało, to raczej ruch dysydencki. Podobnie jest z opozycją na Kremlu, czyli tą wewnątrzsystemową - póki co została spacyfikowana.
Czyli nie ma co liczyć na przewrót "liberałów" w otoczeniu Putina?
Bunt jest możliwy. Biorąc pod uwagę, ile elita straciła w sensie finansowym, taki bunt zapewne dojrzewa, ale to, czy ostatecznie dojrzeje, jest praktycznie niemożliwe do przewidzenia.
Co gorsza większość liberałów – ewentualnie poza Aleksiejem Kudrinem, byłym ministrem finansów - to liberałowie jedynie w sensie ekonomicznym. W zakresie polityki zagranicznej różnią ich metody, ale nie cele. Te mają bowiem zbieżne z Putinem i są takimi samymi neo-imperialistami jak on. W pewnym sensie są nawet dla nas groźniejsi, bo postępowaliby mądrzej niż Putin.
Czy ludzie Kremla odczuli jakoś trudy wojny? Domyślam się, że ich dzieci na front nie pójdą, a oni sami są tak bogaci, że żyją dalej w luksusie? Może już nie na Lazurowym Wybrzeżu, ale na plaży w Turcji czy Indonezji też jest miło...
Oni mają się świetnie. Rolls-Royce’y i bentleye mogą ściągnąć z Turcji. Sushi w Moskwie, jak było, tak jest. Najlepsze koniaki i wina też. To, że zdrożały, powoduje jedynie, że trzeba teraz być jeszcze bardziej za Putinem, by wciąż mieć pieniądze. A jak ma się chwilowo dość Moskwy, to samoloty do Dubaju jak latały, tak latają. A tam nie patrzą na paszport, a jedynie na zawartość portfela.
Czyli zadowolone z życia elity kremlowskie są gotowe na długi bój z Ukrainą, Europą, NATO, w imię swoich imperialnych interesów?
Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi. Elity mają tak gigantyczne majątki, że wytrzymają długo. Pytanie, czy wytrzyma rosyjska gospodarka, ale i ta nie ma się aż tak źle, jak przewidywaliśmy. Gospodarka, owszem, znajduje się w stanie recesji, ale ta jest płytka i kontrolowalna. Nie znaczy to, że sankcje nie działają, bo te efekt dają zawsze dopiero po dłuższym czasie, ale nie można mieć złudzeń: Rosję na prowadzenie wojny nadal stać.
Dlaczego zwykli Rosjanie wierzą Putinowi i jego skorumpowanym i obrzydliwie bogatym elitom? Naprawdę nie widzą różnicy między życiem swoim a kremlowskich aparatczyków?
Po pierwsze większość Rosjan czerpie wiedzę z mediów państwowych i nie wie, że elity kradną.
Ale to chyba widać gołym okiem?
Bogactwo ekipy Jelcyna rzucało się w oczy, dlatego że oni nagle, po sowieckiej nędzy, kupili sobie mercedesy 600 i jeździli nimi po Moskwie. Natomiast ekipa putinowska nie musiała już kupować sobie mercedesów, bo tych po Moskwie jeździło kilkanaście tysięcy. Kupili sobie jachty pełnomorskie, których nikt nie widzi poza portami na Karaibach. A willa rosyjskiego oligarchy nie stoi przy ulicy – ona jest otoczona kilkusetmetrowym lasem i płotem wysokim na trzy metry. O ile się nie było zaproszonym do środka, to nic nie widać.
Poza tym, zwykli Rosjanie uważają, że elity mają prawo kraść – po prostu ich społeczeństwo uważa, że wolno kraść.
Widać to na wojnie – plądrują i wysyłają pocztą do Rosji wszystko, co mogą…
Dokładnie. Wszyscy są jakoś w to zaangażowani, wszyscy znają kogoś, kto kradnie. Jak pisał Gogol: "wszyscy potępiamy złodziei, o ile nie mamy zaszczytu znać ich osobiście".
I wreszcie ostatnia przyczyna poparcia dla elit: większość Rosjan, co pokazują wszystkie wiarygodne badania opinii publicznej, jest zakażona wirusem nacjonalizmu i szowinizmu, więc trzymają stronę Kremla.
Poparcie dla Putina po 24 lutego wyraźnie wzrosło. Musimy pamiętać o uczciwych, dobrych Rosjanach, którzy protestują przeciw wojnie, ale nie możemy też mieć złudzeń: to nie jest wojna jedynie Putina, ale wojna Putina, Rosji oraz Rosjan.
Czy ideologów Putina, jak Aleksander Dugin czy patriarcha Cyryl, albo propagandzistka Margarita Simonjan, też możemy zaliczyć do elit?
Nie. To jedynie, jak w wypadku Cyryla i Simonjan, jedynie narzędzia. Dugin miał może i większe ambicje, ale też nigdy do wewnętrznego kręgu nie wszedł. Podobnie jak Prigożyn, szef Grupy Wagnera, który jako kryminalista po prostu z natury nie może być przez ludzi ze służb traktowany jak równy im.
A jak wygląda świat artystów: piosenkarzy czy aktorek? Im chyba też opłaca się występować na Łużnikach w czasie wielkich patriotycznych imprez? Są z tego dobre frukty?
Dobre to mało powiedziane. Rosjanie zawsze mieli rozmach. I w imperializmie, i w złodziejstwie, i w opłacaniu swoich najemnych sług. Pamiętajmy tylko, że są też – nieliczni, ale tym bardziej godni szacunku – artyści, ale też zwykli ludzie, którzy są przeciw. Niestety są mniejszością.
rozmawiał Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski