– Idr należy do potęg, z którymi ta kraina, ani żadna podobna, znajdująca się pod waszym ziemskim światem, nie powinna nigdy się zetknąć...
– Jesteśmy pod ziemią? – nie wytrzymał Harlows.
Kot posłał mu przeciągłe, druzgocące spojrzenie.
– Ktoś tu miał ponoć na chwilę utrzymać język za zębami. No cóż. Ludzie. Wybrańcy. Zawsze tacy sami. Nie, Jakubie. Nie pod ziemią, ale w niższym wszechświecie. Jednej z dolnych Sefirot. W pewnym sensie, oczywiście. Chyba powinienem zacząć od początku. U zarania dziejów Stwórca powołał do życia Ogród. Nie wytrzeszczaj tak oczu. Oczywiście, chodzi o ten sam Ogród. Wywodzicie się z niego wy, dzieci Adama, ale także wszystkie stworzenia zamieszkujące Przestrzeń. Inaczej ujmując, mieszkańcy krain takich jak Opodal. Idr i jego bracia mieli opiekować się Ogrodem, a w szczególności Drzewem. Tak, tak, Wiedzy, a niby czego innego? Po waszym niesławnym odejściu, drzewo uschło...
– Nie podlewali?
– Troyden!
– Przepraszam.
– Idra zaś zaczęło z wolna opanowywać szaleństwo.Potężna, niszczycielska żądza wiedzy. Prawdy o całym Uniwersum. Chciał wiedzieć, poznać, zrozumieć wszystko. Zgłębić Przestrzeń ze wszystkimi przejawami życia. Harlows wzruszył ramionami.
– Nie ma chyba niczego złego w dążeniu do prawdy.
Kociak potrząsnął łebkiem.
– Jest. Och, wierz mi, że jest, Jakubie. Tylko Stwórca potrafi znieść całą złożoność Przestrzeni. Nawet istota tak potężna jak Opiekun Ogrodu, musi postradać od tego zmysły. Co zresztą nastąpiło. Aby posiąść wiedzę świata, Idr wystrugał oczy z pnia uschniętego Drzewa i zastąpił nimi swoje własne. Ale prawda go oślepiła. Owszem, wie wszystko, ale jednocześnie niczego nie pojmuje. Bo zapomniał, że Przestrzeń ma duszę. A duszą tą może być tylko Stwórca. Rozumiesz?
Troy, zmieszany, potarł krótkie włosy na karku.
– Tak. Jestem gdzieś na wschód od Edenu, zgadza się?
Zielony błysk i zielony błysk. Dwa mrugnięcia. Uśmiech kota.
– Mniej więcej. Nie martw się, zrozumiesz. Ty tak. Po to przecież was stworzył. Ludzi. Dziwaczne plemię.
Ponieważ Idr wszystko rozumie, ale nie jest w stanie znaleźć w tym żadnego sensu, celu, powodu, całe Uniwersum jawi mu się jako siedlisko zła. Nie rozróżnia już ani dobra, ani podłości, czerni czy bieli. Dla niego istnieje tylko szarość. Wszystko jest względne. Zależy tylko od punktu widzenia. Dobro i zło nie istnieją. Nie można więc oceniać żadnego czynu czy pobudki. Nie ma też sensu dążyć ku światłu, zachowywać się w sposób prawy i szlachetny. Każde zdarzenie staje się ambiwalentne, płynne, nieczytelne. Dobro i zło to jedynie wyświechtane, nic nieznaczące pojęcia, które należy odrzucić. Pozbyć się raz na zawsze. I to właśnie chce zaofiarować innym istotom. Wolność w ujęciu Upadłego. Wiedza absolutna. Gdy każde stworzenie, od największego, po najskromniejsze ją posiądzie, dusza Przestrzeni zgaśnie. Zniknie dobro i zło. A wtedy naprawdę nadejdzie piekło. Lecz Idr tego nie rozumie. Tak jak niegdyś był opętany żądzą prawdy, tak teraz ma nową obsesję. Wyzwolić Wszechświat. Dać mu wolność, w postaci braku
wszelkich kryteriów. Całkowitą ambiwalencję. Nie przeraża cię to?
– Zaraz – mruknął Troy. – Ma być taka totalna hucpa? Każdy robi to, co mu się zachce? Krzywdzi, zabija, niewoli i tak dalej?
– Tak. Bo Przestrzeń jest już poznawalna dla każdego. I martwa. Pozbawiona Stwórcy i Jego reguł. A jedyną wartość stanowi wiedza.
Harlows przymknął oczy, odchylił głowę do tyłu.
– No, to chyba już wiem, dlaczego mnie tu ściągnąłeś.
– Miau? – zdziwiło się Kocię.
Troy uśmiechnął się krzywo.
– Czy nie takie rzeczy wyrabiają u nas, na Ziemi, dyktatorzy? A ja mam podobno wprawę w niesieniu światła nadziei udręczonym rzeszom, jęczącym pod butem tyranii. Chociaż nie zawsze mi to wychodzi.
– Znalazłeś się tutaj tylko z jednego powodu, Jakubie – odrzekł poważnie kot. – Ponieważ jesteś człowiekiem. A tylko człowiek, posiadający wolną wolę oraz możliwość wyboru między uczynkami szlachetnymi i podłymi, może przeciwstawić się mocy Upadłego. Harlows rozłożył bezradnie ręce.
– No dobra, ale co ja niby mam zrobić? Wyzwać tego całego Idra na solówę i nieźle mu wklepać?
– Twój imiennik niegdyś tak uczynił. Lecz nie, nie o to mi chodzi. Z całym szacunkiem, obawiam się, że nie mam wątpliwości, kto by zwyciężył. Gdy Drewnianooki po raz pierwszy spojrzał na Przestrzeń źrenicami z Drzewa, oszalał z bólu i rozpaczy. Długo miotał się między światami, szlochając i przeklinając. Niestety, zawitał też do Krainy Opodal. Opadł w miejscu, zwanym teraz Pustkowiami Skarg. Do tej pory nie rośnie tam nawet źdźbło trawy. Potem powstał, już jako Upadły, a ja sądziłem, że to koniec kłopotów.
Że Kraina Opodal, to za mały skrawek Uniwersum, żeby zwrócić uwagę Idra. Jakże się myliłem. Daleko, w miejscu gdzie Pustkowia Skarg łączą się z Masywem Krańca, Drewnianooki próbuje zasadzić sad! Nie potrafisz nawet pojąć, jak się przeraziłem, gdy to ujrzałem!
– Niesamowite. Sad? Czekaj, może to nie taki zły pomysł. Podobno ogrodnictwo uspokaja nerwy...
– Nie rozumiesz?! On sadzi Drzewa! Ale chore, skażone. Nasączone jego szaleństwem. Jego destruktywną, połowiczną prawdą. Na szczęście wszystkie umierały. Aż do teraz. – Wąsy kociaka smętnie opadły.
– Teraz Drzewo rośnie i niedługo wyda owoce.
Osłupiały Troy gapił się na burego kotka jak na kosmitę próbującego stepować na rolkach.
– I co? Będzie je sprzedawał na targu? Narobi dżemu i wmusi każdemu mieszkańcowi Opodal na kanapkach z masłem orzechowym? Dlaczego to takie nieszczęście, że gdzieś na pustyni rośnie jakiś brzydki chabaź?
– Och, Jakubie! Tyle jest do wyjaśnienia, a czasu tak mało. Kiedy owoce dojrzeją, wykrzyczą to, co wiedzą.
Nastąpi chaos nie do opisania. Opodal to mała kraina. Rządzi się prostymi prawami. Jest Świat Dnia i Świat Nocy. Jasność i mrok, wyraźnie oddzielone. Gdy zderzą się ze sobą za sprawą Idra, nastąpi katastrofa! Totalne zniszczenie. Opodal pogrąży się w szaleństwie. Przestanie istnieć. Burzowe Kocię skłoniło łebek i westchnęło znowu. Wyglądało tak rozpaczliwie, że Harlows odruchowo poczochrał je między uszami. Drgnęło, ale potem zamruczało jak zwykły kot.
– To co zrobić, mistrzu Puchaty? Pozrywać to cholerstwo i rozdeptać?
Zwierzątko uniosło pyszczek.
– Musisz przedrzeć się przez Pustkowia Skarg, odnaleźć Martwy Sad i ściąć Drzewo, zanim owoce dojrzeją.
Troy uśmiechnął się z niedowierzaniem.
– I już? Tylko tyle?
– Aż tyle – powiedziało Burzowe Kocię ze smutkiem.