Uciekła z Marszu Śmierci. Jedna z dwóch świadków z Polski w procesie norymberskim

Ta książka powstała i została opublikowana jeszcze w 1945 roku, po ucieczce Szmaglewskiej z Marszu Śmierci. Wcześniej była przez dwa i pół roku więźniarką KL Auschwitz. "Dymy nad Birkenau" do dziś są uważane za jedno z najważniejszych i najlepszych literacko świadectw o Auschwitz. Książka stała się częścią oskarżenia w procesie norymberskim 1945-46, a Seweryna Szmaglewska jako jedna z dwojga świadków z Polski zeznawała przed trybunałem. Do dziś "Dymy" są lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy chcą mieć wiedzę o systemie zagłady w obozie koncentracyjnym Auschwitz Birkenau.

Seweryna Szmaglewska (1916-1992) - pisarka i jedyna Polka zaproszona do złożenia zeznań w procesie norymberskim. Osiemnastego lipca 1942 roku została aresztowana przez gestapo i przewieziona do obozu Auschwitz-Birkenau. 18 stycznia 1945 roku udało jej się uciec z Marszu Śmierci.
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Seweryna Szmaglewska po aresztowaniu przez gestapo spędziła dwa i pół roku w obozie Auschwitz-Birkenau, gdzie doświadczyła wyczerpującej pracy fizycznej i kilku ciężkich chorób. Gdy w styczniu 1945 więźniów obozu pognano w Marszu Śmierci, udało jej się uciec. Od pierwszych dni wolności przystąpiła do opisania tego, co niewyobrażalne. Tak w ciągu kilku miesięcy powstał pierwszy dokument o nazistowskiej machinie zagłady. Książka ukazała się przed końcem 1945 roku.

"Pisałam w obawie, że hitlerowcy umiejący w mistrzowski sposób zacierać ślady swoich zbrodni zdołają zatrzeć je tak, by uniknąć kary. Pisałam jednym tchem, jak zeznanie świadka przed sądem, niemal akt oskarżenia, w przekonaniu, że uzupełniony innymi dowodami, natchnie on narody wolą unieszkodliwienia mordercy".

Publikujemy fragment książki "Dymy nad Birkenau" wydawnictwa Prószyński i S-ka. Wydanie zawiera niepublikowane listy z obozu, rysunki Seweryny Szmaglewskiej tworzone w trakcie pisania oraz fragmenty najważniejszych recenzji oraz wypowiedzi samej autorki o książce.

W końcu sierpnia obóz „c” i Meksyk nawiedza Lagerarzt Mengele, przeprowadzając surowe selekcje. Wśród Żydówek szerzy się już gorączka oraz czerwonka poparta przez głodowe wycieńczenie i selekcje dają duże rezultaty. Widzieć można, jak drogą do krematoriów sunie wolno w piątki ustawiony pochód kobiet wybladłych, z trudem utrzymujących na sobie podartą odzież, przez której dziury bieleje chude ciało.

To powtarza się coraz częściej. One wiedzą, dokąd idą, lecz są zbyt słabe, żeby się buntować. Może nawet już tylko tego pragną. Z czterdziestu dwóch tysięcy nietatuowanych Żydówek, które tu mieszkały, piętnaście tysięcy wyjechało do Niemiec, jesienią było jeszcze około pięciu tysięcy, resztę pochłonął ogień.

[…]
Żydzi, którzy w czasie selekcji zostali skierowani w prawo, idą wprost na śmierć. W chwili, gdy dłoń SS-mana wydaje na nich wyrok, w komorach gazowych wentylatory i drzwi stoją już szeroko otwarte, wpuszczając świeże powietrze. To dla nich przygotowuje się miejsce.

Ludzie ci już wkrótce zostaną wpuszczeni do wnętrza, nie będą długo czekać na swój los, najwyżej kilka godzin, dopóki komory gazowe nie zostaną opróżnione z poprzedników. Idąc rampą na prawo, staje się wkrótce przed krematoriami I i II, które wznoszą się naprzeciwko siebie po dwóch stronach drogi.

Kwestia przypadku decyduje, do którego z nich się wchodzi, a zresztą, czy to już nie całkiem obojętne? Lecz idący drżą z obawy; żeby się nie rozdzielić, żeby do jednego budynku wejść razem, i w tym celu matki z córkami, ojcowie z synami trzymają się blisko siebie. Bo oni nie wiedzą o tych budynkach, których kominy dymią, tego, co my wiemy. Nie wiedzą, dokąd wchodzą. Wielkie, nieprzeliczone tłumy wprowadzono w błąd.

Jak opowiadają elektrycy, często przekraczający te progi służbowo, przedsionek krematoryjny jest czystą salą, w której jak w kabinie okrętowej nie ma przedmiotów ruchomych. Wszystko jest mocno przytwierdzone. Pod ścianami stoją metalowe ławeczki jak w poczekalniach lekarskich. Wielkich rozmiarów czerwona strzałka umieszczona u wejścia do długiego korytarza ma pod sobą napis w kilku – sześciu, zdaje się – językach: „DO KĄPIELI I DEZYNFEKCJI ODZIEŻY”.

W tym przedsionku ludzie rozbierają się, składając porządnie swoje rzeczy, do których mają nadzieję wrócić za chwilę, następnie wziąwszy ręczniki i mydło z rąk Żydów zatrudnionych tu jako Sonderkommando, uspokojeni otrzymanymi przedmiotami, idą długim korytarzem wiodącym „do kąpieli i dezynfekcji odzieży”. Wchodzą do olbrzymiej sali, w której nie ma nic prócz zamkniętych w tej chwili otworów przypominających wentylatory. Lampy elektryczne wmontowane płasko w sufit. Gdy drzwi za ostatnim z tej grupy zamykają się, z górnych otworów sypią się niebieskie grudki. To jest gaz – CYKLON.

Nie, to nie takie proste umrzeć w gazie, ta śmierć nie następuje szybko. Jest rzeczą ogólnie wiadomą, że ze względu na wielką liczbę ludzi, których Niemcy zamierzają wygubić gazem, a może z innych jakichś przyczyn, robi się oszczędności przy gazowaniu. Duża dawka blaugazu (cyklonu) zabiłaby natychmiast, lecz ta, jaką dają, pozwala konać powoli.

Elektrycy, którzy wchodzą tam czasem natychmiast po otwarciu drzwi, widują pozy świadczące o walce, o rozpaczliwych wysiłkach, widują ludzi, którzy po stosie innych wdzierali się na ścianę i tam skończyli z oczyma wysadzonymi na wierzch, z rozdętymi brzuchami, z grozą w postawie i obliczu.

Czas, jaki im zostawiono od chwili zamknięcia drzwi, jest dość długi na to, żeby zdążyli uświadomić sobie, że to chwila śmierci, że to podstęp ze strony Niemców – i zdrada ze strony więźniów, pracowników krematoryjnych.

Śmiertelny krzyk, wydawany z całej mocy organizmu, ostrzegawczy krzyk dla współbraci, którzy idą za nimi – nie wydobywa się na zewnątrz. Pozostaje tylko upiornym rozwarciem ust, które zastygły w bezruchu.

Komory gazowe pracują znacznie szybciej niż piece krematoryjne. Mimo że płoną dzień i noc, że auta ciężarowe pełne brykietów i drzewa przyjeżdżają ustawicznie, mimo uruchomienia prowizorycznych dołów w lesie, w których pali się wiele ciał równocześnie – palenie nie może nadążyć gazowaniu. Układa się więc w pobliżu krematorium stosy rozdętych ciał, które pęcznieją coraz bardziej, i spala się je stopniowo, w miarę możności. Lato jest niezwykle upalne tego roku.

Źródło artykułu: WP Książki
Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]