Jest taki miesiąc w roku, gdy nagle wszyscy w mediach przypominają sobie o książkach. I bynajmniej nie jest to wcale grudzień, kiedy wiadomo, co kupić jako gwiazdkowy prezent. Tym miesiącem jest maj, wówczas mamy do czynienia z Międzynarodowymi Targami Książki.
Telewizja, radio i gazety trąbią o spadającym czytelnictwie, sypią głowy popiołem i zawodzą niczym pogrzebowe płaczki, po czym programy o literaturze możemy (jeszcze możemy, ale czas na emisję reklam z gumy nie jest) w telewizji z misją obejrzeć godzinę, a może nawet dwie przed świtem. Wydawcy prześcigają się z wypuszczaniem dobrych tytułów, by oczarować nimi potencjalnych czytelników, no i żeby wynajęte na horrendalną kwotę stoisko w Pałacu Józefa Stalina miało szansę się zwrócić.
Zatem trud wyławiania dobrych książek spadł na nasze skromne barki i cyklicznym nieregularniku pokazujemy palcem, co czyta się z przyjemnością, a co czytać wypada – zwykle nie idzie to w parze.
Naszymi bohaterami zostają: bardzo zła i nieszczęśliwa królowa, sympatyczny i nieletni złodziej, wychowany przez sektę samobójca, trzy siostry, piękne i fantastycznie gotujące, młoda dziewczyna gnębiona przez niedobrych fundamentalistów, stary i cyniczny mistrz, co to lubi seryjnych morderców. A dla tych, których bardziej do faktów ciągnie, niźli fikcji, mamy coś o nazizmie i książkę, która odpowiada na banalne pytanie: „Skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy”. I jak zwykle nie zapominamy o najmniejszych czytelnikach, których karmienie bajkami i niebajkami jest nie mniej ważne, niż pizzą i chipsami.