Ta decyzja mogła uratować wiele osób. Trump odłożył słuchawkę
Prezydent Donald Trump przerwał rozmowę, gdy sekretarz zdrowia USA ostrzegł go przed zagrożeniem COVID-19 w styczniu 2020 r.
Według nowej książki autorstwa dziennikarzy "Washington Post", podczas gdy pracownicy amerykańskiej administracji zaczęli rozumieć, że Stany także dotyczy zagrożenie nowym wirusem, prezydent Trump przebywał na Florydzie. Alex Azar, ówczesny sekretarz zdrowia, w połowie stycznia 2020 r. usiłował rozmawiać z Trumpem o wdrożeniu dodatkowych środków bezpieczeństwa wobec podróżnych z Chin, jednak został, eufemistycznie ujmując, zignorowany.
Zobacz: Polacy nie chcą się już szczepić na COVID-19? Stanowcza reakcja doradcy premiera
Telefoniczna rozmowa Trumpa z Azarem została szczegółowo opisana w wydanej niedawno książce "Nightmare Scenario: Inside the Trump Administration's Response to the Pandemic That Changed History" (pol. "Scenariusz koszmaru: reakcja administracji Trumpa na pandemię, która zmieniła historię”) autorstwa Damiana Paletta i Yasmeeny Abutaleb.
"Panie prezydencie, muszę panu powiedzieć” – powiedział przez telefon ówczesny sekretarz zdrowia. "Jest ten nowy wirus z Chin, który może być niezwykle niebezpieczny. Może to być coś, na co się przygotowaliśmy i o co się martwiliśmy” - zaopiniował. Azar zreferował następnie Trumpowi, że CDC zaczęła badać podróżnych z Chin do USA, ale najprawdopodobniej niezbędne jest podjęcie dodatkowych środków bezpieczeństwa, aby złagodzić potencjalne rozprzestrzenianie się wirusa. "Tak, w porządku" – odparł Trump, najwyraźniej nieprzekonany do groźby i odłożył słuchawkę.