Trwa ładowanie...

Tina Turner: "Pierwsze lata mojego życia tonęły w mroku"

Tina Turner zawodowy sukces okupiła cierpieniem w życiu prywatnym. Nieszczęśliwe dzieciństwo w patologicznej rodzinie, nieudane małżeństwo z pierwszym mężem, który w noc poślubną zabrał ją do domu publicznego, wreszcie – samobójstwo najstarszego syna. Mało która gwiazda przeżyła tyle, co ona.

Tina Turner, największa gwiazda muzyki, ma dzisiaj 81 latTina Turner, największa gwiazda muzyki, ma dzisiaj 81 lat
d4cj9we
d4cj9we

W autobiografii "My love story" Tina jak nigdy przedtem otwiera się przed wielbicielami i szczerze opowiada zarówno o swoich wzlotach, jak i bolesnych porażkach w życiu osobistym. Publikujemy fragment poświęcony dzieciństwu gwiazdy.

"My love story" jest do kupienia w księgarniach od końca października
"My love story" jest do kupienia w księgarniach od końca października

Uważam, że aby naprawdę poznać moją historię, musicie wiedzieć, skąd pochodzę i z czego się wyrwałam. Moja walka zaczęła się już w dniu narodzin, 26 listopada 1939 roku, kiedy przyszłam na świat jako Anna Mae Bullock. Od tamtej pory całe życie walczyłam o przetrwanie w oparach złej karmy. Jakie to uczucie być niechcianym dzieckiem? Jak wyglądało życie tego dziecka? Jak to dziecko zwyciężyło mimo tylu przeciwności?

Opowiem wam o tym.

d4cj9we

Pierwsze lata mojego życia tonęły w mroku, z winy kogoś, kogo bardziej nie było, niż był: mojej matki, Zelmy Currie Bullock, którą nazywaliśmy Muh, od pierwszej sylaby słowa mother – matka. Była zepsutą małą dziewczynką, która wyrosła na zepsutą kobietę. Miała trzech braci, ale to ją tatuś faworyzował i zachęcał do wyciągania ręki po wszystko, o czym tylko zamarzyła. Tym czymś był również mój ojciec, Floyd Richard Bullock. Ukradła go innej dziewczynie tylko dlatego, że mogła. W ten sposób się związali, chociaż nigdy nie powinno do tego dojść. Ich małżeństwo od samego początku było polem bitwy, od narodzin ich pierwszego dziecka, mojej siostry Alline. Potem, kiedy wreszcie Muh zdecydowała, że powinni się raz na zawsze rozstać, dowiedziała się, że jest w ciąży ze mną, i została.

Moja matka rodziła dzieci, ale tak naprawdę nigdy ich nie chciała, a szczególnie takiego hałaśliwego dziecka jak ja. Bardzo różniłyśmy się z Alline. Ja byłam chłopczycą, zawsze w ruchu i robiłam wszystko, co się dało, by Muh zwróciła na mnie uwagę. Nawet jako dziecko, kiedy widziałam, jak traktuje moją siostrę, dostrzegałam różnicę. (...)

Nie karała też Alline rózgą tak mocno jak mnie, ponieważ siostra zachowywała się lepiej. W oczach Muh byłam zbyt żywiołowa. Albo wpadałam w kłopoty, albo stanowiłam dla niej problem, więc ciągle miałam wrażenie, że uciekam przed nią i jej rózgą – a to chowając się pod łóżkiem, a to wspinając się na drzewo, gdziekolwiek, byle nie słyszeć świstu tego patyka z twardą końcówką, który kłuł i z trzaskiem uderzał w skórę.

d4cj9we

Wiedziałam, że moja matka mnie nie kocha. Teraz się zastanawiam, czy kochała kogokolwiek poza sobą i może ­Alline. Nie kochała mojego ojca. Moje pierwsze wspomnienia rodziców to ich kłótnie. Mimo że Muh nie wiedziała, jak się zakończą, potrafiła wytrzymać każdą sprzeczkę. Była silną, nieustraszoną kobietą, która umiała o siebie zadbać. Siadała przy oknie na stołku i zastanawiała się, jak wybrnąć z sytuacji. Kiedy miała dość, po prostu wychodziła, nie dbając o to, kogo lub co zostawia za sobą. (...)

Byłam nastolatką, wrażliwą i skomplikowaną. Szkoła była trudna. Życie było trudne. Och, jak bardzo potrzebowałam matki! Biegałam po domu w panice, szukając jej. Zaglądałam do skrzynki pocztowej w nadziei na list od niej. Ale oczywiście nie mogła pisać, ponieważ ojciec dowiedziałby się, gdzie przebywa. A kiedy w końcu się dowiedział, że mieszka w St. Louis, wysłał mnie i Alline do niej, licząc, że na nasz widok zechce wrócić do domu. (...)

d4cj9we

Patrząc z perspektywy czasu na naszą relację, zdaję sobie sprawę, że przez całe życie byłyśmy albo z dala od siebie, albo w konflikcie. Ale to nie przeszkodziło mi być dobrą córką i opiekować się nią po tym, jak odniosłam sukces i zarobiłam pieniądze. Zadbałam o to, by miała ładny dom i ładne rzeczy, bez względu na nieporozumienia między nami. Kiedy pod koniec lat osiemdziesiątych mieszkałam w Londynie, udałam się do wróżki.

– Matka nie chciała cię po twoich narodzinach i wiedziałaś o tym, kiedy byłaś jeszcze w jej łonie – powiedziała. Potwierdziła więc to, co zawsze czułam w dzieciństwie.

Kiedy przekazałam Muh, co usłyszałam, rozpłakała się. Próbując się bronić (chociaż nie było jak), odparła:

– Uratowałam ci życie.

d4cj9we

Miała na myśli pewną sytuację, kiedy kłóciła się z moim ojcem i zrobiła coś, żeby ochronić mnie przed uderzeniem. Nie pozostałam jej dłużna.

– Założę się, że cieszysz się z tego, bo spójrz, gdzie teraz jesteś – odparłam. Bo Muh przede wszystkim cieszyła się z pozycji, którą zyskała jako matka Tiny Turner. Chciałam, żeby wiedziała, że "ratując" mnie, tak naprawdę uratowała siebie.

Myślę, że urodziłam się buddystką, bo to cud, że się nie poddałam. Mimo braku stabilizacji i całego bólu, którego doświadczyłam, a zwłaszcza trudnej relacji z matką, nadal byłam szczęśliwym, beztroskim i optymistycznym dzieckiem i zachowałam taką postawę przez całe życie. Ludzie pytają mnie: "Skąd bierzesz siłę?". Odpowiadam, że się z nią urodziłam. Zawsze byłam silna i niezależna. Zmagałam się z przeciwnościami, ale otrzymałam też zasoby, żeby je przezwyciężyć. W każdej sytuacji potrafiłam znaleźć coś dobrego.

d4cj9we

Podobało mi się dorastanie w Nutbush, małym miasteczku przy drodze stanowej numer 19 w Tennessee. Tam wszystko działo się bardzo szybko. Niczego bym nie zmieniła, poza pracą na polach bawełny, której nienawidziłam. Nie, dziękuję, obeszłabym się bez tego. (...)

Miałam dwie babcie: matkę mojego ojca, Roxannę Bullock, która była bardzo surowa, i matkę mojej matki, Georgie Currie, która była miła i rozrywkowa. Niewątpliwie wolałam spędzać czas z Mamą Georgie. W jej domu panowała radosna i wesoła atmosfera, natomiast u Mamy Roxanny wszystko odbywało się według surowych reguł.

d4cj9we

Bardzo mi się podobało wiejskie życie i wtedy nauczyłam się niezależności. Mój ojciec był zarządcą farmy, rodzice zostawiali mnie samą w domu i szli pracować w polu. Byłam dzieckiem i chociaż potrzebowałam krzesła, by sięgnąć po szklankę mleka i przekąskę, potrafiłam wynajdywać sobie zabawy, choć nie zawsze najmądrzejsze. Gdy widziałam drzewo, wspinałam się na nie bez obawy, że spadnę. Ciągnęło mnie do rzeczy ekscytujących i niebezpiecznych. Ryzykowałam i kilka razy spojrzałam śmierci w twarz. (...)

Pomimo takich sytuacji i tak najszczęśliwsza byłam na dworze. Dzieci, które mają trudne życie, potrafią się dostosować. Znajdują coś, co pomaga im przetrwać. Nigdy nie siedziałam w domu, zwiedzałam, bawiłam się na pobliskich pastwiskach, polach i w ogrodach, obserwując zwierzęta i patrząc w niebo. Atmosfera w domu, zwłaszcza gdy przebywała w nim matka, stawała się nieprzyjemna, a po jej odejściu zrobiło się po prostu smutno. Natura była moim azylem, światem miłości i harmonii. Nawet gdy czułam się zraniona i wściekła, zmieniało się to na łonie natury. "Gdzie byłaś cały dzień?" – słyszałam, kiedy wracałam do domu rozmarzona i rozczochrana. Gdzie byłam? W żadnym konkretnym miejscu, po prostu przebywanie na zewnątrz poprawiało mi nastrój.

Plotkarnia: Toksyczne związki gwiazd

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4cj9we
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4cj9we