Teksty szokowały i wzbudzały niesmak. Zarzucali, że pisze prawdziwe porno
Zbigniew Nienacki może pewnie kojarzy się dziś głównie z "Panem Samochodzikiem". Ale jego twórczość grzeczna nie była. Zasłynął także powieściami zawierającymi dużą dozę seksu, co dało mu przydomek "naczelnego pornografa partii".
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński publikujemy fragment książki Jarosława Molendy "Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika".
Wydaje się, że Nienacki wyprzedził swoje czasy pod względem umiejętności wywoływania skandalu. Na nic się zda napisać skandalizujący utwór, gdyż – nawet gdyby się udał, a nawet im bardziej byłby udany – jego oddziaływanie ograniczałoby się do wąskiego kręgu znawców i nieco tylko szerszego kręgu zawodowych reakcjonistów. Zatem żeby zaistniał skandal, nie dzieła już trzeba, lecz samemu stać się trzeba dziełem.
A jednak twórcy "Raz w roku w Skiroławkach" powiodło się i to. Już niepełne wyliczenie tytułów w jego dorobku pozwala zrozumieć powody, dla których ich promieniowania nie da się zacieśnić do sztywnych szufladek: literatura erotyczna oraz młodzieżowa. Supersprawny w literackim rzemiośle, zręczny fabularyzator i bystry obserwator otaczającej go rzeczywistości, erudyta, którego wiedza bynajmniej nie onieśmielała ani nie upokarzała czytającego – był przede wszystkim autorem czytanym. A gratisowa reklama wyniosła zwłaszcza jedną powieść do rangi bestselleru sprzedawanego spod lady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
Tekst był pochłaniany z wypiekami na policzkach (o innych reakcjach fizjologicznych nie wspomnę) przez czytelników obojga płci, od Bałtyku po Tatry, od Bugu po Odrę. Osiągnąwszy milionowy nakład, powieść awansowała do Złotej Dziesiątki prozy polskiej lat 1975–1984. Żywo odmalowane postaci, humor wynagradzający pewną maniakalność zainteresowań mieszkańców wsi mazurskiej, wtopienie wszystkiego w tło przyrody, cały ten orgiastyczny świat Skiroławek sprawiał, że można powieść uznać za arcydzieło w porównaniu choćby z… tu sobie proszę wstawić tytuł jakiegoś współczesnego gniota, którego nie będę uwieczniał w swojej książce.
Zażarte dyskusje, jakie toczyły się wokół jego książek "dla dorosłych", sprowadzały się właściwie do dwóch pytań: czy sceny o charakterze seksualnym są po prostu życiową prawdą, czy nadużyciem artystycznym?
"Tej nocy Justyna szła nago do obory, aby wydoić swoją czarną krowę. Na belce pod sufitem siedział brązowy kogut z koralowym grzebieniem. Spadł na nią i z ogromną siłą obalił na gnój jeszcze ciepły od krowich odchodów. Jak w gnieździe usadowił się między jej rozchylonymi udami..."
Na pierwszy rzut oka scena szokuje i wzbudza niesmak. Sprawia wrażenie seksu wyuzdanego, wręcz jakiejś dewiacji. Ale zastanówmy się. A co miało się śnić prostej, wiejskiej dziewczynie? Bo to był sen – dla tych, którzy nie czytali całości. W takim środowisku, żyjącym w bliskim kontakcie z przyrodą, kogut był i jest symbolem męskich sił witalnych. Niech kamieniem rzuci ten, kto choć raz nie miał dziwnego snu. Przecież już Zygmunt Freud sformułował teorię na temat seksualnego podłoża ludzkich snów i marzeń.
"Moja bohaterka – wykładał swoje racje Nienacki – zresztą kobieta ewidentnie szalona, tak bardzo pragnie dziecka, że jest gotowa mieć je nawet z diabłem. Stare kroniki aż roją się od opisów kobiet, którym się zdawało, że żyją z diabłem. Bywały nawet kiedyś za to palone na stosie. To nie moja wina, że Kłobuk, upostaciowanie mazurskiego ducha, jest w tradycji regionalnej akurat kogutem".
POSŁUCHAJ TEŻ: Lady Killers. Jak mordują kobiety
Wydaje się, że Nienacki miał sporo racji, gdy zwracał uwagę na fakt, że po jego skandalizującej książce ukazało się potem w Polsce wiele przekładów znacznie ostrzejszych i drastyczniejszych, nawet wulgarnych i obscenicznych tytułów, by wymienić "Świat według Garpa", "Kompleks Portnoya" czy wreszcie opublikowane przez "Literaturę na Świecie" w numerze 5–6 z 1987 roku – naprawdę drastyczne – obszerne fragmenty "Sexusa" Henry’ego Millera – a przecież nie wzbudziły one takich ataków owej grupki z "Polityki", a nawet przeciwnie, zyskały aprobatę i pochwałę.
Nienacki uzasadniał, że człowiek jest istotą społeczną, lecz i biologiczną, więc – erotyczną. "Gdy piszę książki dla dorosłych, o ludziach dorosłych – argumentował – byłbym kłamcą, udając, że dorośli w sypialniach studiują ostatnie wystąpienie Wałęsy. Jeśli piszę dla dorosłych o dorosłych – wolno mi wszystko. Dorośli potrafią się sami obronić. Gdy zechcą – dokonają samodzielnego wyboru i nie ma potrzeby chronić ich przed nimi samymi apelami w stylu ‘rzuć chuć i miast żyć chucią, ku uczuciom ty się zwróć’".
Mówił, że nie będzie obrażał dorosłych ludzi udawaniem, że człowiek kończy się na pępku, nie ma genitaliów, nie przeżywa pożądania seksualnego, że mężczyźni nie mają członków, zaś kobiecy srom może kogokolwiek obrażać i demoralizować. Albo literatura mówi o życiu, albo kłamie. "A jeśli dorośli ludzie nie wstydzą się ze sobą kochać, pragnąć siebie, bzykać się, pieprzyć, jeśli śmierdzą i pachną, pocą się, kaszlą i wydalają kał – nie mógł się nadziwić zdumiewającej reakcji recenzentów – to jak mogą wstydzić się o tym mówić albo pisać o tym i czytać o tym?".
Oddalał zarzut niemoralności i łamania religijnych przykazań. Podpierał się katolickimi niewątpliwie pisarzami, jak Georges Bernanos, Graham Greene, Wojciech Żukrowski, w których książkach obecny był erotyzm, dowodząc, że i jego książki wpisują się w szeroką tradycję literacką.
"Nie opisuję – bronił się – każdej sytuacji intymnej, którą stworzyłem. Natomiast autor porno na pewno nie pominie żadnej okazji, gdyż zainscenizował je po to wyłącznie, by ekscytować czytelnika, jakkolwiek by to było absurdalne, nieuzasadnione wymogami literackimi i nudne do obrzydzenia. Dlatego zarzut niektórych recenzentów, że uprawiam pornografię, dowodzi jedynie, że nie mają oni pojęcia, co to jest pornografia".
POSŁUCHAJ TEŻ: Lady Killers. Jak mordują kobiety
Jak zatem książki Nienackiego przemknęły przez cenzurę? Czy był to efekt "pleców" autora? Dlaczego w PRL, we wczesnych latach osiemdziesiątych, uważanych – przez niektórych – za czas wręcz purytańskiego podejścia do literatury, władze pozwoliły powieść wydrukować? Być może dlatego, że nie stanowiła zagrożenia dla ideologii państwa.
Mateusz Świstak zwraca uwagę na fakt, że w latach osiemdziesiątych najważniejszym problemem władz PRL było uporanie się z wpływem ruchów solidarnościowych. Poza represjami wymierzonymi w ich uczestników niezwykle istotne było zajęcie czymś niezaangażowanej części społeczeństwa. Złagodzenie cenzury na odcinku obyczajowym z jednej strony miało być wentylem bezpieczeństwa, z drugiej – skutecznie absorbować uwagę przeciętnego obywatela, by nie zawracał sobie głowy niepodległościową bibułą.
I tak w roku 1983, po ponad dwudziestu latach, odbył się konkurs Miss Polonia, a polskie kino przeżywało wysyp obrazów pełnych "momentów" erotycznych. Telewizja stanu wojennego również dostarczała polskiemu widzowi odpowiedniej dawki erotyki, i to w najmocniejszym wydaniu. Sławne "Ostatnie tango w Paryżu" Bertolucciego musiało czekać aż dwanaście lat, aby wyemitowano je w Polsce. Uczyniono to właśnie w 1984 roku.
"Skiroławki" zostały uznane w prasie za ewidentnie pornograficzne. Erotyka prawu karnemu nie podlegała, a plotka o niemoralności dzieła raczej mu służyła, niż przeszkadzała w społecznym zaistnieniu. Utwór dał też pretekst do debaty na temat moralności/niemoralności dzieła.
Zżymał się, gdy zarzucano mu, że wychował sobie młodego czytelnika, a gdy ten dorósł – podsunął mu coś innego. "Przecież o to chodzi?" – dziwił się zirytowany kompletnym niezrozumieniem recenzentów. Właśnie o to chodzi. Ilu pisarzy może o sobie powiedzieć, że wychowali sobie czytelnika od młodości? A co ważniejsze, że ci dorośli już czytelnicy nie odeszli od pisarza swej młodości?
Ale nikt z tych, którzy rzucali gromy o demoralizowanie maluczkich, tak naprawdę nie wiedział o młodzieży nic. Nie wystarczy, dowodził Nienacki, "kochać naszych milusińskich" albo szczycić się "przyszłością narodu". Trzeba jeszcze tę młodzież znać. I nie obrażać jej traktowaniem "jak dzieci" – co w polskiej obyczajowości równa się: jak upośledzonego durnia, który nic nie rozumie. Zwłaszcza nie rozumie, nie ma prawa rozumieć "tego, co pan wiesz, a ja rozumiem".
Książka "Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika" ukaże się nakładem wydawnictwa Prószyński 22 sierpnia 2023 r.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.