Walduś
Tak sobie gadaliśmy przy miodzie i już mieliśmy jechać, kiedy panMirek zapytał, czy dzieci nie chciałyby zerknąć na Waldusia.
Poszliśmy za nim za dom, a pan Mirek zakwiczał i Walduś pędemprzybiegł do ogrodzenia i chyba chciał się łasić.
Pan Mirek znalazł Waldusia kilka lat temu. Siedział sobie przestraszonyw krzakach. Rzecz jasna Walduś siedział, a nie pan Mirek.Walduś był małym dzikiem. Takim, pokazuje pan Mirek, że mieściłsię na ręku. Pan Mirek zabrał go do domu i karmił buteleczką, a kiedyWalduś podrósł, zbudował mu zagrodę. A kiedy Walduś był jużcałkiem spory i zaczął się nudzić, dorzucił mu do tej zagrody dwiekoleżanki.
Tak, Walduś naprawdę nie może się skarżyć, jest wielkim dzikiemi mieszka w zagrodzie.
Pan Mirek nie może się go nachwalić, że taki jest zmyślny. Gładzidzika po głowie, rzuca jedzenie. Właściwie można by zapomnieć,że Walduś ma wielkie kły, szczecinę i że gdybyśmy zobaczyligo w lesie, pewnie postąpilibyśmy zgodnie z radą Brzechwy i ucieklina drzewo.
Ale tu radośnie chrumka i trudno uwierzyć, że „dzik jest dziki,dzik jest zły”.
– I co będzie z Waldusiem? – spytała Monika, która nie dowierzamyśliwym, odkąd rozmawiała z naszym idolem z dzieciństwaMichałem Sumińskim. Na jego Zwierzyniec w poniedziałki nie mogliśmysię doczekać. I do dziś potrafimy zaśpiewać piosenkę z czołówki:„Te, co skaczą i fruwają, na nasz program zapraszają”.
– No, będziemy sobie tu mieszkali – i gładzi Waldusia pogłowie.