Takiej książki jeszcze nie było. Ewa Madeyska opowiada o swojej powieści Katoniela
Ewa Madeyska , autorka powieści Katoniela , w wywiadzie dla Wirtualnej Polski mówi o zakłamaniu i manipulacji, czego trzeba, by napisać taka powieść jak Katoniela , o złości i bezradności, i o tym, co jest największym zagrożeniem dla każdego z nas. * WP: *Czy Katoniela jest bardziej powieścią o zakłamaniu, hipokryzji i manipulacji w kręgach okołokościelnych, czy bardziej o kobiecie, jej życiu, wyborach, jej smutku?
* Ewa Madeyska*: Myślę, że oba problemy wiążą się ze sobą. Smutek, rozczarowanie i rozgoryczenie głównej bohaterki wynikają z tego, że Aniela demaskuje zakłamanie osób, które są blisko związane z Kościołem. Jedną z takich osób jest jej mąż, który w przestrzeni Kościoła katolickiego znajduje narzędzia do manipulowania najbliższymi.
WP: Mówiła Pani w jednym z wywiadów, że powodem napisania powieści była oryginalność tematu. Jednak temat hipokryzji w katolickiej rodzinie poruszany był już wcześniej, np. w ostatniej powieści Manueli Gretkowskiej .
* Ewa Madeyska*: Książka Gretkowskiej czeka jeszcze na mojej półce na przeczytanie. Cieszę się, że zwiastuny podobnych demaskacji pojawiają się w literaturze. Jednak tak ostrej książki, jak Katoniela nie znam w literaturze polskiej. Czy to była główna przyczyna jej napisania? Nie wydaje mi się. Piszę na okładce, że książka powstała ze złości. I to jest prawda. Ze złości na to, co się dzieje z niektórymi ludźmi blisko żyjącymi z Kościołem i Bogiem. Ale również z bezradności, wynikającej z przekonania, że tacy ludzie zasadniczo nie zmieniają się.
WP: Czy ten gniew ma rację bytu? Postacie z Pani powieści są również ofiarami i dziećmi innych ofiar.
* Ewa Madeyska*: Każda motywacja do napisania książki może być dobra. Czasem taką motywacją jest rozczarowanie, czasem miłość, czasem metafizyczne uniesienie, czasem nienawiść. W moim przypadku była to złość. Potem pojawił się cały szereg innych emocji.
WP: Czy przystępując do pracy nad powieścią zdawała sobie Pani sprawę, jak trudne zadanie Panią czeka?
* Ewa Madeyska*: Nie sądziłam. Nie sądziłam również, że reakcja na Katonielę będzie tak mocna i niejednokrotnie tak negatywna. To są dla mnie przykre doświadczenia, ale taka jest cena pokazania – czego? Boję się powiedzieć, że własnego świata, bo to nie jest tylko mój świat.
WP: Czy czuje się Pani drugą Zapolską , która obnaża naszą dwulicowość?
* Ewa Madeyska*: Nie, nie czuję się drugą Zapolską . Czuję się jak Madeyska, która napisała własną książkę. Książkę, która jeszcze przed wydaniem narobiła sporo hałasu i nie ukrywam, że mnie, Madeyskiej, która nie czuje się Zapolską , wcale nie jest z tym dobrze. Lubię ciszę i spokój. Ale skoro lubię ciszę i spokój, nie powinnam pisać takiej książki. Teraz jestem mądrzejsza.
WP: W jakim świetle nas stawia fakt, że sto lat po Zapolskiej cały czas te same tematy są przedmiotem zainteresowania autorów śledzących hipokryzję?
* Ewa Madeyska*: Myśli Pani, że zakłamanie, hipokryzja są domeną Polaków? Że jest to książka o Polsce i Polakach? Myślę, że są to uproszczenia. Katoniela pokazuje dość specyficzne polskie środowisko. Myślę także, że to środowisko nie jest wizytówką Polaków, nie określa, nie definiuje wszystkich obywateli. A jeśli tak, to jest mi z tego powodu bardzo smutno.
WP: Czy postać Anieli jest wzorowana na konkretnej osobie, zna Pani taką Anielę, czy jest to zlepek cech kilku osób?
* Ewa Madeyska*: Historia Anieli jest kontaminacją doświadczeń wielu kobiet.
WP: Czy małżeństwo przyjaciółki Anieli, Poli jest alternatywą dla tego, co dzieje się w związku Anieli i Totalnego? Czy jest to według Pani pozytywny wzorzec?
* Ewa Madeyska*: Myślę, że tak. Chciałam pokazać, że oprócz patologii małżeńskich istnieją też dobre związki, które realizują się w rodzeniu i wychowywaniu dzieci, w codzienności, w której jest miłość, modlitwa, czas dla dziecka, wspólny spacer z psem. Chciałam pokazać, że są kobiety, które decydują się na rolę wyłącznie żony i matki w związku. I nie są z tym nieszczęśliwe. Tematem Katonieli nie jest jednak małżeństwo Poli.
WP: Kto jest dla Anieli największym źródłem cierpień – Totalny, ojciec, matka, teściowa? Co w tym modelu rodziny jest źródłem największej opresji?
* Ewa Madeyska*: Sądzę, że najbardziej opresyjni są ludzie, którzy – jak już wspomniałam – manipulują wartościami, którzy za ich pomocą, za pomocą argumentów związanych z Dekalogiem, z Duchem Św., za pomocą argumentów eschatologicznych próbują osiągnąć swoje małe, ziemskie cele. Podkreślam w ten sposób, że to nie katolicyzm jest opresyjny, ale sami katolicy, którzy z Boga tworzą osobistego bodyguarda. Tacy ludzie są zagrożeniem. Nie tylko dla Anieli. Dla każdego człowieka.
WP: Babcia Poli jest szeptuchą, jest prawosławna. Jest też wstydliwie pomijana przez Polę, która o niej niemal nie wspomina. Czy mówi Pani w ten sposób, że brak nam nie tylko szczerości, ale również tolerancji?
* Ewa Madeyska*: Myślę, że nie chodziło brak tolerancji. Na terenach, z których pochodzę religia prawosławna i katolicka, współistnieją – jak sądzę – dość zgodnie. Chodziło mi raczej o kwestię wstydu, bardzo ludzkiego wstydu. Pola wstydzi się tego, że jej babcia jest wiejską zamawiaczką, znachorką, szeptuchą, która posługuje się Bóg wie jakimi mocami uzdrawiając ludzi. Być może jest to dla Poli wiedza trudna, nieprzyjemna. Być może dlatego Pola nie chce o tym mówić. Czuje się katoliczką z krwi i kości. Prawosławie kojarzy jej się również z przykrym wątkiem ojca-kata.
WP: Zastanawiam się, czy bardziej prowokująca jest tematyka powieści czy wykorzystanie w stylizacji języka modlitw, religijnych inkantacji dla tekstu, który jest oskarżeniem tej właśnie tradycji?
* Ewa Madeyska*: Może prowokująca jest tematyka opisana takim, a nie innym językiem, który w istocie może poruszać. Jest w Katonieli język modlitw, przetworzonych inkantacji, trochę odwróconych, trochę od podszewki, trochę na opak. Z drugiej strony między modlitwami można znaleźć mocne inwektywy, wyrażające absolutną bezradność bohaterki wobec otaczającego ją świata.
WP: Czy sądzi Pani, że zaczną pojawiać się kolejne książki demaskujące polską hipokryzję?
* Ewa Madeyska: Trzeba mieć trochę odwagi, aby napisać taką książkę. Dziwię się, że znalazłam ją w sobie, bo nie jestem osobą szczególnie odważną. Z drugiej strony, gdyby miały się pojawić takie książki, już by się pojawiły. Prawdą jednak jest, że trudno pisać takie powieści, jak Katoniela . Dotykają bowiem tego, co jest w ludziach bardzo intymne: relacji z Bogiem, kondycji własnej wiary, niejednokrotnie trudnych więzi rodzinnych. Część ludzi nie chce czytać takiej literatury, nie chce zmagać się z niewygodnymi pytaniami, wobec których człowiek pozostaje często bezradny.
WP: *Nad czym Pani teraz pracuje?
* Ewa Madeyska*: Na razie nie myślę o kolejnej książce.
Rozmawiała Marta Buszko.