Sto dwadzieścia dni Sodomy – Markiz de Sade (fragment)
MARTAINE, gruba maman w wieku pięćdziesięciu dwóch lat, świeża i zdrowa, obdarzona najtłustszym i najpiękniejszym tyłkiem, jaki tylko można posiadać, oddawała się całkiem innym awanturom.Spędziła życie w rozpustnej sodomii i była z nią tak obeznana, że tylko w tego rodzaju rozkoszach gustowała.
Skoro deformacja natury (z przodu była zamknięta) przeszkodziła jej poznać inne, oddała się tego rodzaju przyjemnościom, zachęcona i niemożnością robienia czegoś innego, i przyzwyczajeniem, wskutek czego pozostała przy tej lubieżności, w której, jak można sądzić, była jeszcze wyśmienita, ważąc się na wszystko i niczego się nie obawiając.
Nie przerażały jej najbardziej monstrualne narzędzia, nawet je preferowała, i być może w dalszym ciągu tych wspomnień zobaczymy, jak znów mężnie walczy pod sztandarami Sodomy jako najbardziej nieustraszona z szelm.