Odsunęłam talerz z resztkami curry, pochyliłam się nad stolikiem i odchrząknęłam.
- Muszę ci coś powiedzieć. To nic poważnego - dodałam szybko, ujrzawszy jego podejrzliwe spojrzenie. - Po prostu cały czas dręczę się tym, że gdy rozmawialiśmy z Laurą i Tonym, pewne rzeczy zostały niedopowiedziane.
- Nic się nie stało - odparł Nick.
- Tak, wiem. Ale mnie to nie daje spokoju. Chcę być z tobą zupełnie szczera.
- A do tej pory nie byłaś?
- Byłam, tyle że pewne sprawy przedstawiłam w zagmatwany sposób, a wolałabym, żebyś nie zrozumiał ich opacznie. Dlatego chcę wszystko wyprostować. To naprawdę nic wielkiego.
Pociągnęłam łyk wina i pokrótce przedstawiłam mu sytuację z Brendanem, Kerry i resztą mojej rodziny.
- Zrozum, że nie żywiłam wobec niego żadnych szczególnych uczuć, może poza ostatnim okresem, kiedy uznałam, że jest wredny. Teraz jednak jest z moją siostrą, a wszyscy wokoło powtarzają, że jeszcze nigdy nie była tak szczęśliwa, dlatego też...
- Zaczynasz się zastanawiać, czy nie popełniłaś błędu?
- Jakiego błędu?
- Zrywając z nim.
Aż rozdziawiłam usta.
- Boże, nic podobnego, nawet przez chwilę nie przyszło mi to do głowy. Zerwałam z nim, wychodząc z założenia, że już nigdy się nie spotkamy, tymczasem on stał się jak gdyby elementem mojego umeblowania.
Nick odkroił kawałek kurczaka tandoori, włożył go do ust i zaczął powoli przeżuwać.
- Dlaczego w ogóle z nim chodziłaś, skoro jest wredny?
- Widzieliśmy się zaledwie kilka razy, zanim zerwałam.
- Aż trudno mi sobie wyobrazić ciebie z kimś takim jak on. Zupełnie do ciebie nie pasuje.
- Nigdy ci się nie zdarzyło, że nawiązałeś znajomość, a dopiero potem stopniowo zaczynałeś rozumieć, że wcale ci to nie odpowiada?
- Nie pamiętam - odparł.
- Naprawdę nigdy nie byłeś zauroczony żadną kobietą, która nagle przestała ci się podobać, gdy minęło pierwsze zauroczenie?
- Zastanawiam się właśnie, co pomyślisz o mnie, kiedy lepiej się poznamy - rzekł Nick.
- Myślę, że już cię znam. Właśnie dlatego zadaję sobie tyle trudu, żeby wyjaśnić wszelkie niedomówienia.
- Niczego nie musisz mi wyjaśniać.
- Ale...
- Chodźmy lepiej do domu.
Później, kiedy leżeliśmy obok siebie w ciemnej sypialni, do której przez szparę między zasłonkami wlewała się blada smuga światła ulicznych latarń, położyłam głowę na piersi Nicka i zaczęłam delikatnie wodzić palcami po jego brzuchu. Oddychał powoli i miarowo, toteż myślałam, że usnął, lecz nagle zapytał:
- Co ci wtedy powiedział?
- Kto? - zdziwiłam się.
- Brendan. Ciekaw jestem, co ci wtedy szepnął takiego okropnego.
Uniosłam się na łokciu i spojrzałam mu w oczy.
- Wiesz, że możesz pytać mnie o wszystko.
- Właśnie dlatego pytam.
- Chciałam jednak dodać, że czasami o pewnych rzeczach lepiej nie wiedzieć. Czasem człowiek czuje się zbrukany, gdy się o czymś dowie.
- Ale skoro już o tym wspomniałaś, chciałbym znać prawdę. Nie daje mi to spokoju. Po prostu nie mogę uwierzyć, że było to coś aż tak okropnego.
Przeszył mnie dreszcz, jakbym miała gorączkę i wyskoczyła nagle spod kołdry.