Tajemnica szkoły dla panien
Rok wydania | 2014 |
Autorzy |
26 listopada 1922 roku, Mańkowice w dawnym zaborze pruskim. W szkole dla dziewcząt wybucha skandal. Jedna z podopiecznych powiesiła się! Ciało znajduje Łucja Kalinowska, niespełna trzydziestoletnia nauczycielka przyrody.
Śledztwo prowadzi podkomisarz Hieronim Ratajczak, wielbiciel landrynek od Fuchsa. Nie jest on typowym rzutkim i podejrzliwym detektywem. Raczej prowincjonalnym koniunkturalistą, który dotąd skupiał się na poszukiwaniach skradzionych worków z cukrem i wolałby, aby tak zostało. Zagadka śmierci Marianny Szulc jest mu zdecydowanie nie na rękę, zwłaszcza że w sprawę zdają się być wplatane najważniejsze osoby – może nie w państwie – ale na pewno w Mańkowicach – dyrektor szpitala Korman i zięć burmistrza Zuber, jednocześnie dyrektor gimnazjum męskiego.
Po kilku dniach tajemnicze wydarzenia nabierają tempa i zaczynają wpływać na losy szkoły i wszystkich mieszkańców miasteczka, w tym Łucji.
Ma Wrocław swojego Krajewskiego, ma Sosnowiec Białasa, a Poznań (a raczej całe Poznańskie) ma swoją Joannę Szwechłowicz! I „wiecznego podkomisarza” Hieronima Ratajczaka, który w „wypucowanych” Mańkowicach usiłuje rozwiązać zagadkę śmierci uczennicy z miejscowej szkoły dla dziewcząt, a potem kolejnych ofiar.
Kończy się rok 1922, zaczyna 1923. Dzień po dniu poznajemy kolejne zaskakujące, czasem dramatyczne, czasem żałosne, to mrożące krew w żyłach, to znów humorystyczne fakty i postaci.
Jakie tajemnice może kryć w sobie małe, ciche miasteczko i jego porządni mieszkańcy? Burmistrz, lekarz, dyrektor szkoły... i ich piękne żony. Ksiądz, księgarz, pani bibliotekarka. A nawet Felicja Ratajczakowa... Osoby z pierwszych stron miejscowych gazet – kim naprawdę są?
Gazety, listy, pamiętniki – i ich styl... Szwechłowicz jest prawdziwą mistrzynią stylu. Świetne pióro! Aż chciałoby się powiedzieć o Autorce, że to nie tylko pisarka, ale i czytelniczka znakomita – jak jej bohaterowie... choć im akurat nie zawsze wychodzi to na dobre.
Obok śledztwa w sprawie zabójstwa z przyjemnością śledzimy tropy literackie – skojarzenia i nawiązania do ulubionych pisarzy (ileż samych typów komisarzy i śledczych!) i lektur, które aż lśnią w jej opowieści (od Prusa i spacerów Wokulskiego po Powiślu czy emancypantek z pensji pani Latter po Gogolowskiego rewizora; od doktora Judyma po „Idiotę” i „Zbrodnię i karę”). Bo Szwechłowicz potrafi czerpać z kultury to co najlepsze i naprawdę mistrzowsko żongluje słowem i nastrojem.
W tle – oczywiście historia. A nawet Historia. Ale myliłby się ten, kto oczekiwałby nurtu martyrologicznego. I tu Szwechłowicz potrafiła zagrać konwencjami, mocną pointą, odwrócić się od stereotypu, śmiać się z antagonizmów (i z Poznania, i z Warszawy). Chwilami śmiech... aż łapie za gardło. A humor w jednej chwili staje się czarny. I gorzki.
A to przecież tylko małe – znów polskie – miasteczko... Gdzież mu do wielkich metropolii, do wielkich tego świata… wielkich karier, wielkich zbrodni, wielkich świństw i wielkich artykułów w wielkich gazetach...
Numer ISBN | 978-83-7839-691-8 |
Wymiary | 125x195 |
Gatunek | Powieści i opowiadania,Kryminał |
Oprawa | 3 |
Liczba stron | 344 |
Podziel się opinią
Komentarze