Ks. Leontiy Salamon z parafii w Winnikach pod Lwowem bije na alarm. Od lat mógł liczyć na wsparcie Polaków, ale ubiegły rok okazał się wyjątkowo trudny dla jego parafian. "Ja nie mam co im dać i to jest ból serca" – pisał w emocjonalnym liście, kwitując, że nie pozostało mu nic innego, jak żebrać o pieniądze na jedzenie dla potrzebujących.