Trwa ładowanie...

Szkoła w czasach zarazy. Czy procedury zadziałają w przypadku tysiąca dzieci?

Odwiedziliśmy gdańską szkołę, aby przekonać się, jak przygotowała się na nowy rok szkolny w pandemii. Czy da się okiełznać żywioł tysiąca dzieci? I co będzie, gdy jesienią rodzice poślą do szkoły dzieci z kaszlem czy katarem?

Szkoła w czasach zarazy. Czy procedury zadziałają w przypadku tysiąca dzieci?Źródło: wp.pl
d28rbk5
d28rbk5

Pani Agata siedzi na pustym korytarzu z 6-letnim Julianem. Poza nim nie ma wokół nich nikogo. Inne dzieci są już w klasach.

- Ale Julian zdezerterował - pani Agata wzrusza ramionami.

To miał być jego pierwszy dzień w szkole, w klasie 0.

Jutro pani Agata podejmie drugą próbę.

d28rbk5

Julian trafił na dziwny czas: zaczyna szkołę w czasie pandemii koronawirusa. Wokół dzieci w maseczkach i wszyscy dezynfekują ręce przed wejściem do szkoły.

To będzie dziwny rok szkolny. Pełen niepokoju, oczekiwania, nerwów.

- W Niemczech szkoły rozpoczęły pracę już w sierpniu - mówi WP Agnieszka Tomasik, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8 na gdańskiej Zaspie. – Do tej pory, od wznowienia nauki, zamknięto tam 40 szkół.

Jak będzie u nas? Ile szkół zostanie zamkniętych i kiedy. Ilu uczniów i nauczycieli pójdzie na kwarantanny?

d28rbk5

Co stanie się, gdy do koronawirusa, chłodną jesienią czy na początku pluchowatej zimy, dojdzie tradycyjna grypa?

W sezonie grypowym normą było dotąd, że rodzice posyłali do szkoły dzieci z kaszlem i katarem. Wtedy grypa mogła dotykać nawet 90 proc. dzieci, ale rodzice musieli iść do pracy, więc dawali dziecku paracetamol i wysyłali do szkoły.

To może być źródło awantur: kłótnie z rodzicem, czy dziecko jest chore, czy nie. W tym roku rodzice będą mieli obowiązek zabrania przeziębionego dziecka ze szkoły.

d28rbk5

Nowe procedury, ustalane wewnętrznie przez szkoły, mówią wyraźnie: jeśli dziecko przejawia niepokojące objawy choroby, należy je odizolować, zmierzyć mu temperaturę i powiadomić rodziców. Rodzic jest zobowiązany do pilnego odebrania dziecka. A później musi poinformować dyrekcję o wyniku badania.

Jak to się sprawdzi w życiu? Zobaczymy wkrótce.

wp.pl/ Agnieszka Tomasik, dyrektorka ZSO nr 8 w Gdańsku
Źródło: wp.pl/ Agnieszka Tomasik, dyrektorka ZSO nr 8 w Gdańsku

Koniec laby

Na razie jednak jest słonecznie, a wśród rodziców można wyczuć ulgę, że zaczęła się szkoła.

d28rbk5

- Dobrze, że już koniec tej laby, bo ile można siedzieć w domu? - pyta matka, czekająca wraz z grupą innych rodziców na wyjście dzieci ze szkoły.

Przed ZSO 8 na gdańskiej Zaspie zebrał się spory tłumek rodziców, którzy właśnie odprowadzili tu swoje nastoletnie pociechy. W większości zadowoleni, że dzieci wreszcie wrócą do szkoły i na treningi, bo to młodzież grająca w piłkę nożną w juniorach Lechii Gdańsk.

Przerwa trwała od marca. Najpierw nauczanie online; później wakacje. Rodzice w większości mają dosyć znudzonych nastolatków, kręcących się bez celu po mieszkaniu.

d28rbk5

ZSO nr 8 to duża szkoła: jest tu i Szkoła Podstawowa nr 5, i XIV Liceum Ogólnokształcące, a na dodatek chodzą tu także młodzi koszykarze ze szkoły mistrzostwa sportowego Marcina Gortata. W sumie ok. 1000 osób.

W szkole nie było tradycyjnego rozpoczęcia roku szkolnego, z dużym apelem i przemówieniem w holu głównym.

Tym razem dzieci zdezynfekowały ręce przed wejściem i poszły prosto do klas.

Na rozmowę w wykonaniu nauczycielek.

wp.pl/ Igor Dorawa z samorządu szkolnego
Źródło: wp.pl/ Igor Dorawa z samorządu szkolnego

Żal nauczania hybrydowego

Agnieszka Tomasik mówi mi, że w tak dużej szkole ciężko o pracę w małych grupach, zalecaną przez epidemiologów. Klasy są dużo liczniejsze, po 30 osób.

d28rbk5

Tomasik, wraz z radą rodziców oraz samorządem szkolnym, jeszcze w sierpniu zwołała burzę mózgów. Wszyscy zastanawiali się, jak uczyć, żeby wszyscy – uczniowie, nauczyciele i rodzice – mieli komfort, a ryzyko zostało zminimalizowane.

- Padł nawet pomysł, żeby lekcje były nagrywane telefonem i wysyłane do tych, którzy będą musieli zostać w domu ze względu na kwarantannę - mówi WP Igor Dorawa z samorządu szkolnego. - Ale uznaliśmy, że nagrywany nauczyciel będzie się stresował, lekcja będzie sztuczna i to nie będzie to samo. Pomysł upadł.

Pytam, czy MEN dał dyrektorce jakieś cenne rady na czas pandemii?

- Jak minister mówi, że to dyrektor jest odpowiedzialny, to ja wiem, że sama muszę wszystko zaplanować - mówi dyrektorka.

Tomasik ma żal, że MEN nie zgodził się na nauczanie hybrydowe, czyli część tygodnia w klasie, a reszta online. Jej zdaniem to sprawdziłoby się zwłaszcza w liceach.

- Tu mi minister Piontkowski nie pomógł. Przy hybrydzie można by podzielić zajęcia na wykłady online i warsztaty w klasach.

wp.pl/ Rodzice czekają na dzieci przed szkołą na gdańskiej Zaspie
Źródło: wp.pl/ Rodzice czekają na dzieci przed szkołą na gdańskiej Zaspie

Plaża w klasie

Poprosiłem Agnieszkę Tomasik, aby opowiedziała, jak będzie wyglądał rok szkolny w jej szkole, mieszczącej tysiąc uczniów w podstawówce i liceum.

Oto jej pomysły:

Od 9.30-10.30, dla najmłodszych, w edukacji wczesnoszkolnej ”wietrzenie dzieci”, czyli zajęcia na dworze, w parku, w przyszkolnym ogrodzie, na orliku.

Mycie zabawek. Zabawki i klocki, w edukacji wczesnoszkolnej, będą myte na koniec dnia.

Plaża w klasie. Zamiast dywaników – dmuchane materace, dmuchane piłki czy dmuchane delfiny. Są one łatwiejsze do umycia niż dywany do wyprania, a dzieci mają się na czym położyć czy poturlać.

Jedna klasa, jedno pomieszczenie. Każda klasa ma swoje przypisane pomieszczenie, swoją klasę, bez zbędnego przemieszczania się po szkole. Części wspólne to pracownia komputerowa, grupy językowe i wuef.

Bloki zajęć w planie lekcji. Zamiast mieć zajęcia z ósemką różnych nauczycieli w ciągu dnia, układa się bloki: dwie biologie, dwa angielskie, dwa języki polskie, żeby danego dnia było tych nauczycieli dwóch, trzech.

Przerwy rotacyjne. Gdy jedna klasa jest na przerwie na korytarzu, inna siedzi w klasie, potem się zmieniają. Po pierwszej lekcji wychodzą klasy 3, 4, 5; po drugiej lekcji – klasy 7, 8.

Kaskadowe przychodzenie do szkoły: inne godziny pracy dla maluchów i licealistów, osobne wejścia.

Trzy kolory tras po szkole; nalepki w trzech kolorach wskazują trzem różnym poziomom nauczania, gdzie poruszać się po szkole, by na siebie nie wpadać.

Maseczki w częściach wspólnych: korytarze, stołówka, szatnie sportowe.

Środki dezynfekujące w tornistrach. Każdy uczeń powinien mieć w plecaku maseczkę, środki dezynfekujące, plus rękawiczki do sali komputerowej. Dyrektorka przyznaje, że szkoła ma swoje środki dezynfekujące, które pożerają budżet szkoły, zamiast kupować projektory czy komputery.

Mniej papieru, który przechowuje wirusa nawet do 72 godzin. Nauczyciel sprawdza prace pisane na kartkach dopiero po dwóch dniach od daty sprawdzianu.

Na wuefie mniej piłki nożnej i innych sportów kontaktowych, więcej nordic walking, tańca, fitnessu, lekkiej atletyki i kajaków.

Więcej porad dla nauczycielek Tomasik z koleżankami zamieściły na blogu Kreatywnej Pedagogiki.

Donos do sanepidu

Pytam, co będzie, gdy ktoś w końcu przyniesie wirusa do szkoły?

Tomasik: - Może przyniesie go jutro, a może za dwa tygodnie. Nie zamkniemy wtedy całej szkoły. Wprowadzimy wyłączenia poszczególnych klas czy nauczycieli, dopóki starczy nam kadry. Wprowadzimy wtedy oczywiście zdalne nauczanie.

- Ja wiem, że rodzice mają obawy i my, nauczyciele, też mamy obawy - mówi Tomasik. - Nie ukrywamy tego. Ja tu mam tysiąc osób. Boję się. Ale przecież nie narysuję na podłodze w klasie kwadratów, poza które dzieci nie mogą się ruszyć. Nie można dzieci, zwłaszcza tych małych, odrzucać. Bycie ze sobą, przytulanie się, to jest naturalna ludzka potrzeba.

Tuż przed moim wyjściem ze szkoły, do dyrektorki dzwoni sanepid. Pytają, czy to prawda, że w szkole nie ma środków dezynfekujących. Tomasik zaprzecza: ale oczywiście, że środki są.

Odkłada słuchawkę i mówi: - Ktoś z rodziców już doniósł na nas. To są właśnie uroki pracy z ludźmi.

d28rbk5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28rbk5