Szczepan Twardoch ostro krytykuje wiceprezesa państwowej spółki. Chodzi o artykuł z Wirtualnej Polski
Szczepan Twardoch w dość krytycznych słowach wypowiedział na temat Filipa Rdesińskiego, wiceprezesa spółki Lotos Terminale S.A. Sprawa dotyczy artykułu zamieszczonego na łamach Wirtualnej Polski.
Od kilku dni na łamach Wirtualnej Polski przedstawiamy codzienną relację pani Katarzyny, ratowniczki medycznej, w której publikujemy zapis jej dnia. Bohaterka raportu pracuje w Państwowym Systemie Ratownictwa Medycznego w Polsce i opisuje, jak wygląda walka z pandemią koronawirusa. Kobieta mówi o trudnych warunkach pracy i twierdzi, że jest na skraju załamania.
ZOBACZ TAKŻE: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
Postawa pielęgniarki najwidoczniej nie spodobała się Filipowi Rdesińskiemu, obecnemu wiceprezesowi spółki Lotos Terminale S.A., który postanowił wyrazić swoją opinię za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wpis co prawda został już usunięty, ale pojawiły się osoby, którym nie przypadł do gustu.
Szczepan Twardoch w dość ostry sposób skrytykował wpis Rdesińskiego, tłumacząc, jak bardzo istotna jest praca pani Katarzyny w dobie obecnej pandemii koronawirusa.
"Pana Rdesińskiego wkurzył artykuł z Wirtualnej Polski, w którym znajdująca się teraz na pierwszej linii frontu walki z pandemią pielęgniarka, skarży się na warunki swojej pracy i na swoją pensję. Pan Rdesiński w już usuniętym wpisie miał więc dobrą radę dla pielęgniarki: nikt pani nie kazał być pielęgniarką. Proszę się przekwalifikować. Niektóre zawody wymagają poczucia powołania, uważa pan Rdesiński.
Rozumiem, że pan Rdesiński powołany jest do bycia prezesem w państwowych spółeczkach, czemu oddaje się z wielką pasją za pensję zapewne odrobinę wyższą, niż ma pani pielęgniarka. Może pani pielęgniarka powinna skończyć kulturoznawstwo, dzięki temu na pewno poznałaby dokładnie sekrety rynku paliwowego i mogłaby zająć fotel pana Rdesińskiego?
Pan Filip ma oczywiście rację, pani pielęgniarce nikt nie kazał być pielęgniarką, a jednak została i dzięki jej nisko opłacanej, ciężkiej a teraz na dodatek niebezpiecznej pracy nawet taka osobistość, jak pan Filip będzie miała szansę przeżyć, kiedy trafi do szpitala" - czytamy.
Filip Rdesiński najwyraźniej pożałował wcześniej napisanych słów i wystosował oficjalne przeprosiny na swoim profilu na Twitterze.
"W tym niełatwym czasie wszyscy trzymamy kciuki za pielęgniarki. Jeśli ktoś poczuł się urażony wpisem, który był na FB, to przepraszam. Chciałem jedynie wskazać, że zawód pielęgniarki to ważna misja społeczna. Ubrałem to jednak w niewłaściwe słowa. Czas jest nerwowy. Głowy gorące" - tłumaczy Rdesiński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter