Trwa ładowanie...
fragment
15 kwietnia 2010, 10:47

System Rywina, czyli druga strona III Rzeczypospolitej

System Rywina, czyli druga strona III RzeczypospolitejŹródło: Inne
d1hj3m1
d1hj3m1
LEW RYWIN

O Lwie, który nie jest rekinem PAWEŁ RESZKA

Lew Rywin nie jest magnatem finansowym. Przedsięwzięcia biznesowe, w których bierze udział, częściej przynoszą straty niż zyski. Opowieści o jego wielkim majątku są mocno przesadzone.
- Mówią, że ojciec ma pół Polski, ale niestety tak nie jest - mówi jego syn Marcin.
Lew Rywin lubi jednak zachowywać się, jakby miał pół Polski. Nosi drogie garnitury, pali cygara, bywa w towarzystwie. I to najlepszym.
- Ach! Lowka! - rozmarza się jeden z szefów koncernu medialnego. - Kultura przez duże K. Wielki świat, wielkie obycie, wielkie nazwiska: Polański, Spielberg, aktorki, Wenecja, Cannes. Jednak inny koryguje: - Miał polot. Ale zachowywał się jak PRL-owski dygnitarz, medialny potentat dla ubogich.

Na jego pomoście w posiadłości na Mazurach ryby łowiło wielu polityków i biznesmenów. Sporą atrakcją była własna wędzarnia ustawiona na działce, która łączy dom z samym jeziorem. Cisza i spokój.
- Zapytałem kiedyś, z kim sąsiaduje jego dom. Odparł: " Tam mieszka "królowa pończoch", a tu człowiek, którego sam z ciekawości zapytałem, gdzie pracuje. Powiedział, że nigdzie, bo już się wystarczająco w życiu napracował" - opowiada jeden z gości mazurskiej posiadłości Rywina.

Na zdjęciu z sierpnia 1997 r., zrobionym we foyer Teatru Narodowego, Rywin stoi między dwiema kobietami - żoną Elżbietą i pierwszą damą RP Jolantą Kwaśniewską. Fotografię zrobiono w przerwie koncertu "Jutro nie ma wojny". Zorganizowało go Stowarzyszenie Poland for Europe, którego promotorem jest belgijski biznesmen o polskich korzeniach Yaron Bruckner, prowadzący w Polsce wiele interesów. W komitecie honorowym znaleźli się m.in. Aleksander Kwaśniewski, Jacques Delors, Felipe Gonzales, Hans-Dietrich Genscher. Współorganizatorem była stacja telewizyjna Canal + , której Lew Rywin był wtedy dyrektorem i poważnym udziałowcem. Był u szczytu powodzenia - człowiekiem dobrze sytuowanym i doskonale ustosunkowanym. Jak do tego doszedł? ###Globtroter, prywatyzator

Lew urodził się w 1945 r. w Dolnym Akajewie, w ZSRR, gdzie rodzina trafiła w czasie wojny. Dopiero w 1959 r., jako 14-latek, przyjechał z rodzicami Welwelem i Anastazją do Polski, w ramach repatriacji. Rodzina w 1962 r. wyjechała do ciotki do Stanów Zjednoczonych, jednak rodzice po kilku miesiącach wrócili do kraju. Lew z siostrą został w Stanach, gdzie uczył się w Tiden High School New York. Po powrocie do Polski studiował na Uniwersytecie Warszawskim w Wyższym Studium Języków Obcych i Instytucie Lingwistyki Stosowanej. Magisterium zrobił w 1972 r. Po studiach pracował na uniwersytecie. W 1974 r. został kierownikiem Departamentu Kontaktów z Zagranicą w Instytucie Organizacji Przemysłu Maszynowego. Po dwóch łatach trafił do Agencji Interpress, która zajmowała się obsługą zagranicznych dziennikarzy.

d1hj3m1

Zaczynał od tłumacza (zna biegłe rosyjski i angielski), skończył jako wicedyrektor. Szefem Interpressu był wtedy Mirosław Wojciechowski, pułkownik w stanie spoczynku, pracownik wojskowego wywiadu, który w 1962 r. został wydalony z USA. W tym samym czasie do Ameryki przyjechał Rywin.
- Państwo na pewno myślą, że Rywin jest ze służb - uśmiecha się pułkownik Wojciechowski. - To nieprawda! Ile on miał łat w 1962 roku ? Siedemnaście? Podobno Wojciechowski był dobrym szpiegiem. Jednym z jego dokonań było zdobycie planów Pentagonu.
- Pentagon robił przetarg na remont ogrodzenia. Wojciechowski założył firmę, stanął do konkursu. Przegrał oczywiście, ale przedtem dostał jakieś plany - mówi jeden z informatorów.

Wojciechowski śmieje się z tego:
- To bajka. Mogę tylko powiedzieć, że byłem bardzo pracowity i że u Amerykanów miałem wysokie notowania.
Twierdzi, że Rywina poznał dopiero w Interpressie. Mówi o nim: mój wychowanek.
- Zdolny, choć nie porażająco - mówi Wojciechowski. - To kolorowe pisemka zrobiły z niego geniusza i Rywin, ze szkodą dla siebie, chyba trochę w to uwierzył.
Za sprawą Wojciechowskiego Rywin trafił do telewizji. Pułkownik w 1983 r. został szefem Radiokomitetu, a Rywin - nigdy nie należący do PZPR - zastępcą szefa biura handlu zagranicznego.

Biuro przekształcono potem w Agencję Poltel i Rywin awansował na jej szefa. Agencja zajmowała się kupowaniem filmów zagranicznych. Rywin jeździł więc na Zachód, gdzie wyrabiał sobie kontakty. Jego sukcesem i sukcesem finansowym ówczesnej telewizji była koprodukcja serialu " Wichry wojny" z Amerykanami, na czym udało się zarobić milion dolarów.

W 1989 r. Andrzej Drawicz, nowy prezes Radiokomitetu (mianowany przez premiera Tadeusza Mazowieckiego ), awansował Rywina. Został on wiceprezesem odpowiedzialnym za finanse. Forsował wtedy pomysł prywatyzacji Dwójki. Przeciw tym planom zaprotestowała m.in. zakładowa "Solidarność" i pomysł upadł. Gdy do telewizji wkroczyła nowa ekipa związana z Lechem Wałęsą i Drawicz musiał odejść, dla Rywina nie było już miejsca. ###W świecie filmu Był rozżalony, bo rozstanie z telewizją nie było miłe. Nowe kierownictwo kazało mu opuścić gabinet w ciągu godziny. Wkrótce zakłada firmę Heritage Films.

d1hj3m1

Od początku jej istnienia jednym z najbliższych jego współpracowników był Paweł Poppe - w różnych okresach prokurent, wiceprezes, a nawet prezes. Rywin znał go z telewizji. W PRL Poppe był dyrektorem departamentu technicznego TYp, za czasów Andrzeja Drawicza został dyrektorem odpowiedzialnym za sprawy kadrowe. Mimo kontaktów Rywina interesy Heritage Film s na początku nie szły najlepiej - firma przynosiła częściej stratę niż zyski. Nawet rok 1993, kiedy Heritage Film s wzięła udział w produkcji "Listy Schindlera", nie był dobry. Osiągnięto wtedy jedynie 100 tysięcy zysku.

- To był dla nas sukces prestiżowy - mówi Paweł Poppe. Od tamtej pory spółce łatwiej było o kontrakty. Najlepszym rokiem był 1999, kiedy firma przyniosła właścicielom 3,2 mln zysku.

Stało się tak głównie za sprawą "Pana Tadeusza", którego obejrzało 6 milionów widzów. Film został sfinansowany m.in. z pieniędzy Canal + i TYP. Tak samo było z wieloma innymi filmami. Szczególnie często Heritage Film s współpracowała właśnie z polskim Canal + , w którym Rywin był prezesem. Siedzibę (170 mkw. w centrum Warszawy) spółka wynajmuje od miasta, ma tam magazyny z rekwizytami.

d1hj3m1

- Rekwizyty nie mają wartości rynkowej, są ważne dla nas filmowców, ale sprzedać tego się nie da. Siedziba biura jest ubezpieczona na 80 tysięcy. Największym majątkiem spółki jest Rywin, jego pracowitość, pomysłowość i układy - mówi Poppe.

Czy da się to przeliczyć na pieniądze? Niektórzy fachowcy od rynku filmowego twierdzą, że wartość firm producenckich można szacować między 10-krotnym zyskiem a 1,5-krotnym przychodem ze sprzedaży. Jeśli brać pod uwagę dane finansowe za 2001 r. ( czyli ostatnie dostępne ), Heritage Film s warta jest między 9 a 20 mln zł. ###Interes rodzinny Na początku 2001 r. Lew Rywin - wraz z synem Marcinem - założył inną firmę - Heritage Sp. z o.o. Kapitał zakładowy jest niewielki - wynosi 50 tys. zł. Właścicielami są w połowie Lew, a w połowie Marcin Rywin.

Ten ostatni jest także prezesem spółki. Siedziba znajduje się na ulicy Marszałkowskiej, gdzie Heritage wynajmuje 7 mkw. od Heritage Films. W 2001 r. strata firmy przekroczyła jej kapitał zakładowy i wyniosła prawie 52,5 tys. zł. Zobowiązania krótko- i długoterminowe sześciokrotnie przewyższały kapitał założycielski.
- Heritage świadczy usługi nie związane bezpośrednio z produkcją filmową, np. transportowe (przewożenie ekipy na plan) czy dokumentacyjne - wyjaśnił nam Marcin Rywin sens powoływania nowej spółki.

d1hj3m1

Po roku działalności firma chwaliła się, że stworzyła "profesjonalny zespół doradców zapewniający wysoki poziom usług w kluczowych dla spółki dziedzinach", choć zatrudniała tylko dwóch pracowników.

Ciekawe są kontakty biznesowe firmy - podjęła ona współpracę m.in. z kodowaną stacją Canal+. Współpracowała także m.in. z firmą Basy Net i Bas t Services, obie były powiązane ze wspomnianym już Yaronem Brucknerem, który brał udział m.in. w kontrowersyjnych prywatyzacjach Domów Towarowych Centrum i sieci BMPiK. Marcin Rywin pracował wcześniej w spółkach Brucknera - był m.in. dyrektorem rozwoju w oddziale handlu detalicznego grupy Eastbridge.

- Ojca nie łączą interesy z Brucknerem. Co innego znajomość. Warszawa to małe miasto - mówi Marcin Rywin. - Ojciec na pewno kontaktował się z Brucknerem dawniej, podczas przejmowania interesów związanych z polskim Canal +. ###Prezes papierowej spółki Właśnie w polskim Canal + Lew Rywin otarł się o prawdziwie wielkie interesy. Trafił tu w 1996 r., obejmując fotel prezesa PolCom Invest.
PolCom Invest to dziwna firma. Nie ma majątku, nie zatrudnia pracowników. 51 proc. udziałów ma w niej Lew Rywin. Co ciekawe, większościowy pakiet akcji nabył w 1996 r., choć jego prywatna spółka Heritage Film s przynosiła wtedy straty (1,85 mln zł za 1995 r.). Skąd Rywin wziął pieniądze? Ile ich było?

d1hj3m1

Kiedy pytaliśmy go wtedy, co wniósł do spółki, odparł: - Znaczące środki i umiejętności. Pytanie, skąd wziął pieniądze, uciął krótko: - To już moja sprawa. Do czasu pojawienia się Rywina PołCom Invest był martwą spółką. Gdy Rywin odkupił akcje, spółka zaczęła działać. Rywin został jej prezesem (dostawał za to 20 tys. dolarów rocznie), jego przyjaciel Paweł Poppe wiceprezesem. W styczniu 1997 r. PolCom Invest nabył spółkę Telewizyjna Korporacja Partycypacyjna. Ta z kolei była jedynym właścicielem innej firmy - Polskiej Korporacji Telewizyjnej. Ta zaś miała koncesję na nadawanie kodowanego programu telewizyjnego Canal + . Uwagę musi przyciągać jeszcze cena, jaką PolCom Invest zapłacił za telewizję - 24 mln dolarów. Wkrótce Rywin został prezesem TKP i szefem polskiego Canał + . ###Do widzenia, panie Yaron Dlaczego stworzono taką gmatwaninę firm, by nadawać i finansować telewizję? Francuski Canal+ nie mógł występować samodzielnie. Ustawa o Radiofonii i Telewizji mówiła bowiem, że kapitał zagraniczny u
ubiegającego się o koncesję na nadawanie nie może wynosić więcej niż 33 proc.

Dlatego Francuzi potrzebowali partnerów. Stąd pomysł na założenie Polskiej Korporacji Telewizyjnej. Jej kapitał zakładowy wynosił jedynie 5 tys. zł. 33 udziały miał potężny francuski Canal+, 33 udziały Janusz Romanowski (biznesmen powiązany interesami ze wspomnianym już Yaronem Brucknerem), pozostałe 34 udziały mecenas Adam Szczepankowski, którego kancelaria obsługiwała ubiegającą się o koncesję korporację.

Do dziś trudno zrozumieć, jak taki podmiot mógł otrzymać od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jedną z pierwszych koncesji telewizyjnych. Nie tylko z powodu zagmatwanej struktury. Także dlatego, że Canal + , podobnie jak wszystkie siostrzane stacje w Europie, jest telewizją kodowaną, czyli za jej oglądanie trzeba płacić dodatkowy, wysoki abonament. Canal + nie tylko wygrał, ale skutecznie zablokował na kilka lat rozwój innych stacji. Głosowali za tym członkowie KRRiTY związani z SLD i UW, w tym Marek Siwiec, obecnie jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Kwaśniewskiego.

d1hj3m1

Przez kilka lat płatna telewizja miała nie mieć w Polsce żadnego konkurenta. Gwarantowało to nie tylko silne wsparcie w Radzie, ale także brak wolnych częstotliwości, z których miałaby korzystać konkurencja.

Ale w Canal+ nie pojawili się poważni polscy inwestorzy. Po dwóch latach grupa ludzi związanych z Brucknerem postanowiła wycofać się z interesu. Zastąpił ich, jak już wspomnieliśmy, Rywin i holenderska spółka East Com. Doszło do zabawnej sytuacji - okazało się bowiem, że najpotężniejszym udziałowcem (poprzez PolCom Invest) w polskim Canal+ jest Rywin. Ale były to tylko pozory. Działalność PolCom Investu polegała na zadłużaniu się za granicą i przekazywaniu środków polskiemu Canal + . Ogromne zobowiązania powodowały, że prawa polskich właścicieli do Canal + zaczęły być fikcyjne. Gdyby spółka przestała spłacać zobowiązania wobec banków lub EastComu (swojego holenderskiego udziałowca), mogła utracić prawo do dywidendy i głosu na walnym zgromadzeniu. Faktycznie więc o losach polskiego Canal + decydowali zagraniczni inwestorzy.

A Rywin? Wygląda na to, że choć stał na czele całej tej korporacji, był tylko listkiem figowym. Choć z drugiej strony...
- Kiedy wpadaliśmy w kłopoty i Francuzi pytali, jak chcemy z nich wyjść, Rywin mówił spokojnie: ja to wszystko załatwię. I Francuzi byli spokojni - mówi jedna z osób związanych z Canal + . ###Wejście Agory W tak funkcjonujący interes weszła Agora, wydawca "Gazety Wyborczej". 22,5 proc. TKP kosztowało 28,5 mln dolarów, czyli więcej, niż rok wcześniej PolCom Invest zapłacił za 100 proc. akcji tej spółki. Nie był to dobry moment na inwestycję. Agora debiutowała na giełdzie i zaangażowanie w będącą w kiepskiej kondycji finansowej stację rzutowało na jej obraz. Ale kodowana stacja miała perspektywy niczym nieskrępowanego rozwoju.

Nagle, we wrześniu 1998 r., stała się rzecz, której nikt nie przewidział. Na polski rynek wszedł silny konkurent w postaci amerykańskiej telewizji cyfrowej Wizja TV. Rywale nadawali bez polskiej koncesji cały pakiet programów, sprytnie wykorzystując międzynarodowe konwencje sygnowane przez Polskę.

Dla wszystkich było jasne, że widzowie będą woleli wybrać Wizję, która oferuje kilkadziesiąt kanałów, niż Canal+ nadający jeden program. Tymczasem abonentów było wciąż niewielu, a wpływy z reklam dramatycznie niskie - jako stacja kodowana Canal + mógł nadawać reklamy najwyżej przez pięć minut dziennie. W 1997 r. strata TKP wyniosła 370,5 mln zł.

Wkroczenie Wizji TY zmusiło Canal + do starań o uruchomienie własnej platformy cyfrowej. Jednak na samodzielne utworzenie platformy spółka nie miała środków. I tu do akcji wkroczył Rywin. Zaczął namawiać istniejące na rynku podmioty do stworzenia jednej, wielkiej polskiej platformy, która stawi czoło Amerykanom.

Na początku wszystko układało się dobrze: skrzyknięto największe polskie telewizje (czyli TYP i Polsat), a nawet Telekomunikację Polską, błyskawicznie stworzono projekt statutu nowej, wspólnej spółki, uzyskano zgodę KRRiT\Z Jednak nic z tego nie wyszło. Najpierw postawił weto Bmil Wąsacz, AWS-owski minister skarbu. Potem zbuntował się Polsat, który chciał mieć więcej do powiedzenia w nowej spółce.
W rezultacie wspólna platforma nigdy nie powstała.

Canal + samodzielnie utworzył swoją platformę Cyfra + . TYP udzieliła mu zgody na emisję swoich programów na platformie. Na wyłączność. ###Deal w Amsterdamie W 2000 r. kariera Rywina we francuskiej korporacji zaczynała chylić się ku upadkowi. Odwołano go z fotela prezesa.
- Jego czas, jako człowieka z dobrymi stosunkami, minął. Firma wpadała w coraz większe tarapaty, a prezes nie miał pojęcia o profesjonalnym biznesie. Banki inwestycyjne zadawały trudne pytania, pytały o strategię biznesową, a on nie miał o tym zielonego pojęcia. To zaczynało być niebezpieczne - mówi jeden z obserwatorów rynku medialnego.

Pożegnanie nie było bolesne - na otarcie łez Rywin dostał posadę przewodniczącego rady nadzorczej Canal + . Nadal jego pensja była nie mniejsza niż 50 tys. dolarów rocznie, nadal mógł jeździć luksusowym bmw. Ale brakowało prestiżowej posady. Wtedy właśnie pojawił się pomysł powrotu do TVP. Jeszcze w 2000 r. spekulowano, że kiedy wybory parlamentarne wygra SLD, Rywin obejmie fotel prezesa TYP i zajmie się prywatyzacją jednego z kanałów. Jednak posadę prezesa TYP ponownie dostał Robert Kwiatkowski.

Również Agora traciła zainteresowanie telewizyjną inwestycją. Wycofała się w kwietniu 2001 r. Dostała za akcje 11,5 mln euro, a nabywcą był PolCom Invest, w którym Lew Rywin był ciągle prezesem i większościowym akcjonariuszem. Prezes Agory Wanda Rapaczyńska w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" powiedziała, że targu dobito w Amsterdamie, gdzie spotkała się z Lwem.

Kilkanaście miesięcy po wycofaniu się Agory z Canal + doszło do słynnej rozmowy Rywina z Adamem Michnikiem. W jednym z fragmentów tej rozmowy Rywin wypowiadał się sceptycznie o interesach z Canal+: Rywin: (...) Znaczy mój interes jeszcze do moich Francuzów, z którymi i tak się chyba pożegnam w ciągu 6-8 miesięcy...

Michnik: Myślisz?
Rywin: Taaak. (...)
Michnik: Mówisz o Canale.
Rywin: To myślę, że gdybyście wy przejęli Polsat, to już jest coś, to my
byśmy się dogadali co do reszty tej platformy. (...) Nie, no bo trzeba by to uporządkować. W tej chwili tam jest teraz 650 tys. abonentów, jest możliwość, że za jakieś 16-18 miesięcy ( ... ) Dochody pokrywają wydatki, także to już nie dokłada się do tego dużo. (Wykropkowane fragmenty są nieczytelne).
Po ujawnieniu afery przez "GW" Lew Rywin zrezygnował z zasiadania w radzie nadzorczej Canal +.

współpraca Luiza Zalewska
29 stycznia 2003

PAWEŁ RESZKA (1969) - dziennikarz "Rzeczpospolitej" od 1991 r., wielokrotnie nagradzany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich za reportaże i teksty śledcze.

d1hj3m1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1hj3m1

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj