Nie jeden, a dwa coming outy. Sylwia Chutnik odeszła z Kościoła
Sylwia Chutnik postanowiła zrobić coming out i opowiedzieć o tym, że jest w związku z kobietą. Pisarka opowiedziała, jak zareagował jej nastoletni syn. W wywiadzie zdradziła, że jest jeszcze jeden coming out, o którym chce powiedzieć. Dotyczy odejścia z Kościoła.
Sylwia Chutnik, znana w Polsce pisarka i felietonistka, pojawiła się na okładce najnowszej "Repliki". Zdecydowała się opowiedzieć o swojej orientacji seksualnej. Choć przez kilkanaście lat była w związku z mężczyzną, z którym ma syna, dziś przyznaje, że nie jest heteroseksualna. "Powiedziałam sama do siebie: 'Ej, ale na co ty jeszcze czekasz? Aż obozy zaczną nam urządzać?'. Jesteśmy najbardziej homofobicznym krajem Unii Europejskiej, co jeszcze musi się wydarzyć? Jakie jeszcze granice mają być przekroczone, bym się odezwała?" - wyznała w rozmowie z "Repliką".
Jest ze swoją partnerką od ponad roku, ale to teraz - ze względu na sytuacją polityczną - zdecydowała się "wyjść z szafy".
Zobacz: Yga Kostrzewa o sytuacji LGBT w Polsce." Trudno żyć w kraju, gdzie można zostać oplutym"
Chutnik przyznała, że to nie jest jej jedyny coming out. Rok temu dokonała apostazji.
"Tylko trzy dni mi zabrało wyjście z Kościoła Katolickiego, polecam" - czytamy.
"Miałam wtedy dyskusję ze znajomymi, że przecież ja w tym Kościele już i tak od dawna nie byłam, a skoro wyszłam, to tak, jakbym wcześniej była. A to, że Kościół zmusił mnie do wypełnienia papierka, jest graniem w ich grę. Katoliczką nie jestem od czasów nastoletnich" - powiedziała.
Stwierdziła, że apostazję potraktowała jako formalność, żeby uporządkować sytuację.
"Jeśli mnie nagle trzaśnie tramwaj, to żeby mnie nie pochowali przypadkiem z krzyżem. Bo według papierka byłam katoliczką – zostałam zapisana całkiem nieświadomie w wieku trzech miesięcy jako małe bobo w falbankach" - mówi.
Sylwia Chutnik o orientacji seksualnej
Pisarka zwróciła uwagę, że przez prawie 18 lat była w związku z mężczyzną, choć od zawsze czuła, że nie jest tak na 100 proc. heteronormatywna. "Nie z przymusu, nie dla przykrywki, był to absolutnie 'pełnoprawny' związek" - wyznała.
Opisała też, jak jej syn zareagował na związek z kobietą.
"On miał 16 lat, a nie jakieś tam trzy, więc żadnej ściemy typu: 'A to jest nowa ciocia' być nie mogło" - skomentowała.
"Trudne to cholernie – usiąść i powiedzieć temu 16-latkowi nagle: 'Słuchaj no, mama jest lesbijką'. Tymczasem syn zachował się tak, że normalnie myślałam: 'Jeszcze chwila i poprowadzi warsztat pt. «Jak się zachować, gdy twoja mama outuje się przed tobą»'. Zapytałam, czy wie, co to w ogóle jest coming out. 'Tak, wiem' – odpowiedział z taką pewnością, jakby przeżył ich tysiące" - wspomina.
"Gadaliśmy trzy godziny, ja płakałam: 'Wiesz, Bruno, nie wiem, jak to będzie, strasznie mi przykro, że musisz to znosić i na dodatek jeszcze w tym kraju'. Dałam mu całkowitą wolność, powiedziałam, że może mnie uznać za idiotkę, albo stwierdzić, że nie jest w stanie tego znieść. A on był po prostu jak mały Budda" - opisuje.
Chutnik przyznała, że gorzej informację o jej orientacji przyjęli jej rodzice. "Z domu mnie nie wyrzucili, bo już nie mieli jak, ale jednak to była przykrość. (...) Moja mama zareagowała praktycznym wyparciem".
Trwa ładowanie wpisu: instagram