Światowa premiera spektaklu "Księżniczka Angina"
W sobotę wieczorem na deskach Białostockiego Teatru Lalek odbyła się światowa premiera Księżniczki Anginy w reżyserii Pawła Aignera.
*O mrocznej naturze człowieka, ale z elementami surrealizmu, absurdu i czarnego humoru opowiada spektakl Księżniczka Angina na podstawie książki Rolanda Topora , którego premiera odbyła się w sobotę wieczorem w Białostockim Teatrze Lalek. *
To światowa prapremiera tego tekstu Topora na scenie teatralnej - mówi reżyser Paweł Aigner. Dodał, że do tej pory powstał jedynie niezrealizowany scenariusz filmowy, a także nieskończona adaptacja francuska sztuki na podstawie książki.
Roland Topor (1938-97) urodził się i zmarł w Paryżu, ale jego rodzina ma polskie korzenie. Nie tylko pisał, ale również reżyserował, tworzył scenografie i grafiki. Aigner uważa, że Topor ciągle jest mało znanym autorem w Polsce, a w jego prozie miesza się "jawa ze snem, okrucieństwo z baśnią, a rzeczywistość z fantazją". Dodał, że mimo, iż Topor nie pisał utworów na scenę, jego powieści są bardzo sceniczne.
Księżniczka Angina to historia o księżniczce, która wskutek intrygi okrutnej Gużyny i złego
Kolbetowa musi uciekać ze swojego królestwa. Ma się schronić u Wuja, a w ucieczce pomaga jej Kanclerz Witamiński.
- Księżniczka Angina to idealny świat dla teatru lalek. Bardzo długo szukałem teatru, który mógłby pokonać rodzaj toporowskiego absurdu, okrucieństwa i czarnego humoru - powiedział Aigner.
Scenariusz do przedstawienia powstawał kilka lat. Reżyser dodał, że dzięki elementom typowym dla teatru lalek mógł pokazać dwoistość świata Topora : z jednej strony realny, normalny świat, z drugiej - mroczną naturę człowieka, która pojawia się jako błyski m.in. w snach.
Według Aignera, Księżniczka Angina jest opowieścią o Toporze , o jego melancholii, odbiorze rzeczywistości, która jest nie do zniesienia. Historia z pamiętników Topora , który jako żydowski chłopiec musiał uciekać z Paryża w antysemickiej nagonce, sprawiła, że reżyser w tytułowej księżniczce zobaczył samego autora.
Kostiumy do przedstawienia zaprojektowała Zofia de Ines, znana kostiumolog teatralna. Jak powiedziała de Ines, stroje są surrealistyczną interpretacją postaci - "przemieszane są w nich elementy realne z odrealnionymi".
Główną częścią scenografii jest czerwony samochód. To pomysł scenografa Pavla Hubicki, Czecha, który od dawna współpracuje z Białostockim Teatrem lalek. Hubicka powiedział, że roztrzaskane auto ma symbolizować ten moment wypadku, w którym "przed oczami przelatuje całe życie". Dodał, że dzięki temu udało się zatrzymać czas w przedstawieniu i pokazać "rozsypkę świata".