Studencie, nie musisz już piratować książek. Jest nowe, legalne źródło wiedzy naukowej
Booksbox to nowość w polskim internecie: platforma z 4 tysiącami książek akademickich. Polecana dla studentów, którzy nie mogą z racji koronawirusa, wyjść do biblioteki.
Platforma Booksbox to wirtualna biblioteka książek akademickich. Znajduje się na niej ponad 4 tys. książek. Każdego miesiąca dodawane jest ok. 1000 nowych pozycji.
Studenci czy wykładowcy mogą wykupić dostęp do pojedynczych stron. To rozwiązanie sprawdza się wtedy, gdy wykładowca zadaje do przeczytania jedynie rozdział, lub gdy student potrzebuje zacytować tylko krótki fragment książki do pracy licencjackiej. Pojedyncze strony, zamiast kserować, można nabyć już za kilkanaście groszy.
Studenci mogą legalnie uzyskać dostęp do publikacji poprzez aplikację i korzystać z nich na laptopie, smartfonie czy tablecie. Nie muszą kupić całej książki, by dotrzeć do informacji. Mają dostęp do spisu treści, mogą także wyszukiwać frazy w całej książce i w ten sposób nabyć dostęp do potrzebnych im rozdziałów lub pojedynczych stron.
Można na booksbox wykupić różne pakiety do wybranej liczby stron: 100, 500 czy 1000 stron. W przeliczeniu na pojedynczą stronę to koszt od 10 do 20 groszy.
- Studenci mogą także zamieszczać komentarze do wybranych fragmentów, zakreślać interesujące ich treści czy tworzyć zakładki - mówi Daniel Kałuża, współzałożyciel platformy booksbox.
Jak zapewniają twórcy, są też korzyści dla wydawców.
- Wydawcy odzyskują część przychodów utraconych na rzecz piractwa i dzielą się nimi z autorami. Nikt nie może przesyłać plików dalej, co eliminuje problem pirackich praktyk – mówi Kałuża.
Największą popularnością na platformie cieszą się książki ekonomiczne, społeczne i prawnicze.
Werdykt: ciekawe i potrzebne
WP zapytała kilku wykładowców akademickich, jak oceniają platformę i czy poleciliby ją swoim studentom.
Mówią, że pomysł jest ciekawy i że takiej usługi w świecie akademickim dotąd nie było. Pytania pojawiają się co do tego, jak ma to działać: czy lepiej płacić od strony, czy od książki, czy od czasu spędzonego na platformie.
Dr Jan Daniluk, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego powiedział nam, że platforma wygląda bardzo przyzwoicie, a oferta jest szeroka.
- Widzę tu pozycje wydawnictw uniwersyteckich, prywatnych i państwowych – mówi. – Pomysł jest super. Jest to legalne, co jest plusem. Platforma jest skierowana przede wszystkim do studentów, bo dużo tu jest skryptów i opracowań. Jest to dla nich wygodne. Jest tu dużo prac niszowych z wydawnictw uniwersyteckich, w małych nakładach, do których dostęp był dotąd utrudniony.
- Nie rozumiem tylko, co zrobić, jeśli książka ma 127 stron, a ja mam abonament na 100 stron – mówi Daniluk. – Ja muszę przewertować całą książkę, a często książka akademicka ma 300-400 stron. Żeby napisać poważny artykuł naukowy muszę przejrzeć 20-30 książek.
Przypomnijmy, że największy abonament na booksbox kosztuje 100 zł i daje dostęp do tysiąca stron (wychodzi 10 groszy za stronę).
Inny wykładowca akademicki, socjolog: - To dobra alternatywa dla bibliotek. Wiele tekstów i książek w środowisku akademickim jest, niestety, udostępnianych nielegalnie, piracko, na przykład w zagranicznych serwisach, jak Sci Hub czy Library Genesis. A tu mamy legalną alternatywę z polskimi tekstami. To bardzo ważne.
Magdalena Żadkowska, socjolożka z UG: - Ja osobiście promuję Open Access w nauce i może taki będzie zysk z pandemii, że dużo wiedzy będzie po prostu dostępne online dla uczniów, studentek i naukowczyń. Mnie ta nowa platforma nie kręci - używam zasobów biblioteki, researchgate i Google Books. Co do młodzieży, to wiem, że dużo pracują na zdjęciach robionych stronom książek, korzystają z Chomikuj i udostępniają sobie nawzajem, co się da.