Strażniczka istnień
Autorzy |
Opowieść o Starej Ziemi Heastseg to legenda. Tajemniczy ląd, o którym wielokrotnie wspominano w starożytnych kronikach, istniał na pewno, ale trudno określić jego położenie. Nie wiadomo nawet, czy chodziło o kontynent, czy raczej wielką wyspę. Zaginiony na dwa tysiące lat, został odnaleziony w Roku Pańskim 1485 i po niespełna dekadzie zaginął ponownie. Nie zachowały się dane o jego położeniu, okryto je bowiem ścisłą tajemnicą - podobno istniały tylko dwie mapy, na które naniesiono niezbędne dane nawigacyjne; jedna z tych map, trzymana w skarbcu królewskim, zaginęła; istnienie drugiej jest hipotetyczne i wysoce niepewne - być może korzystali z niej zaprzysiężeni dowódcy okrętów i statków arelskich, jest to jednak zaledwie przypuszczenie. Rangę faktu historycznego ma tylko to, że Ineo Cartes, arelski odkrywca i podróżnik, później zaś gubernator Prowincji Heastseg, objął nowe ziemie w posiadanie w imieniu Jego Królewskiej Mości Benedykta II (historyka korci, by przypomnieć, że ów stary i zniedołężniały monarcha
rządził jedynie nominalnie; faktyczną władzę królewską skupiała w swym ręku jego małżonka Izabela). Ze względu na skomplikowaną sytuację polityczną, odkrycie nowego kontynentu (wyspy?) próbowano zachować w tajemnicy - był to zamiar naiwny i z góry skazany na niepowodzenie, lecz wobec tajemniczej katastrofy (?) która nawiedziła odnaleziony ląd, nie mający żadnego znaczenia.
Cała reszta jest nieledwie baśnią, mitem. Kiedyś wyjąłem z tego mitu pewną opowieść, którą teraz pragnę przypomnieć, bo łączy się pośrednio z historiami opowiedzianymi w książkach Piekło i szpada oraz Klejnot i wachlarz; Czytelnik, który zna te pozycje, sam zdoła osądzić, czy Egaheer obecna w Starej Ziemi Heastseg jest tym samym zjawiskiem, które odcisnęło później swe piętno na historii Zjednoczonych Królestw, a szczególnie prowincji Valaquet - ja ze swej strony powiem tylko tyle, że to właśnie legenda Heastseg skłoniła mnie do szukania innych śladów obecności Egaheer. Natomiast tym Czytelnikom, którzy jeszcze nie wiedzą, o czym mówię, oferuję niniejszym niezwykłą, trochę ponurą baśń, którą zechcą odczytać i ocenić wedle własnych gustów; jednocześnie spieszę zapewnić, że ta baśń, nawet oderwana od ksiąg, których tytuły wymieniłem wyżej, stanowi samodzielną i zamkniętą historię, mającą swój początek, koniec... Możliwe też, że wynika z niej jakiś morał. Kto szuka, ten znajdzie.
Albo nie.
Feliks W. Kres
Numer ISBN | 83-60505-28-1 |
Wymiary | 125x195 |
Gatunek | Fantasy & SF,Fantasy & SF |
Oprawa | 3 |
Liczba stron | 238 |
Inne wydania | Warszawa - 2004-02-24 |
Podziel się opinią
Komentarze