Trwa ładowanie...

Skazany na prace społeczne dziennikarz wzywa innych do chwycenia za miotłę

Tomasz Piątek został skazany na 80 godzin prac społecznych za rzekome pomówienia w jednej z książek. Autor nie zgadza się z wyrokiem i prosi czytelników o zdjęcia z miotłą w geście solidarności.

Tomasz Piątek, dziennikarz i pisarzTomasz Piątek, dziennikarz i pisarzŹródło: Materiały prasowe
d1mkscr
d1mkscr

Tomasz Piątek to dziennikarz i autor takich książek, jak "Morawiecki i jego tajemnice", "Macierewicz i jego tajemnice", "Rydzyk i przyjaciele", a ostatnio "Kaczyński i jego pajęczyna".

W związku z tymi i innymi publikacjami regularnie uczestniczy w kilkunastu procesach sądowych. – Jeśli dobrze liczę to już dziewiętnaście – mówi Piątek. - Odniosłem już siedem zwycięstw, z czego cztery prawomocne. W kilku przypadkach wycofano powództwo. Inne sprawy się toczą. 

Tymczasem autor właśnie został skazany przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na osiem miesięcy prac społecznych pod nadzorem. Chodzi o książkę "Morawiecki i jego tajemnice", w której autor opisał rzekome powiązania polskiego przedsiębiorcy i miliardera Tomasza Misiaka z Rosją i aferą taśmową. Misiak oskarżył Piątka o pomówienia. Piątek twierdzi, że powiązania Misiaka z Rosją i aferą taśmową są udokumentowane. Sędzia w procesie karnym uznał jednak, że autor zniesławił biznesmena i naraził go na poniżenie i utratę zaufania. 

W tym akurat procesie Piątek nie uczestniczył, więc nie przedstawił dowodów na prawdziwość treści książki. Dlatego uważa, że został skazany niesłusznie.

d1mkscr

Tłumaczy: - W odpowiedzi na książkę Misiak wytoczył mi dwie sprawy cywilne i jedną karną. W sprawach cywilnych uczestniczę regularnie. W sprawie karnej powiadomienia przychodziły na stary adres, pod którym od lat nie mieszkam. Ten proces odbył się więc bez mojego udziału i wiedzy. Sąd nie spróbował sprowadzić mnie na rozprawę, choćby po to, by ustalić moją tożsamość i spytać, czy przyznaję się do "winy". O przewodzie sądowym i wyroku dowiedziałem się dopiero z prasy.

Piątek mówi, że o wyroku dowiedział się tak późno, że ten zdążył się już uprawomocnić.

- Zawnioskowałem w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia o przywrócenie mi prawa do apelacji – mówi dziennikarz. - Mam nadzieję, że sąd to zrobi. Jeśli nie, będzie to oznaczać, że Polska wykonała kolejny krok w stronę putinowskiej Rosji.

Póki co autor poprosił w mediach społecznościowych, aby ludzie w geście solidarności, robili sobie zdjęcia z miotłami. Czytelnicy nazwali akcję #WymiatamZPiątkiem. Kilku wkleiło już swoje zdjęcia:

Piątek: - Nikogo na ulice nie wyciągam, aczkolwiek niektórzy już zadeklarowali, że pójdą sprzątać ulice razem ze mną. Jestem im bardzo wdzięczny! Będę walczył w sądzie, ale jeśli będę musiał pójść zamiatać, to pójdę. W przeszłości wykonywałem cięższe prace fizyczne. Jednocześnie protestuję, bo tu chodzi o prawo do obrony i apelacji. Prawo nie tylko moje. Przecież coś podobnego może spotkać każdego z nas. Chodzi o efekt mrożący. Wyrok może zniechęcić innych dziennikarzy do zajmowania się związkami polityków i biznesmenów z Rosją. Im bardziej ktoś próbuje ukryć prawdę, tym solidarniej musimy o nią walczyć. Jeśli zrobimy to razem, żadnymi miotłami nas nie przykryją.

d1mkscr

Dziennikarka Ewa Siedlecka w OKO.press pyta w swoim tekście: "Jak to możliwe, że 'sędzia nie miał wątpliwości, że pisarz zniesławił biznesmena, narażając go na poniżenie jako przedsiębiorcy i na utratę zaufania', skoro ów pisarz nie złożył żadnych zeznań, nie przedstawił swojego stanowiska w odpowiedzi na zarzuty? Brak udziału oskarżonego w postępowaniu znakomicie ułatwia sprawę. Wydaje się, że mamy nowy trend upraszczania sobie życia przez niektórych sędziów".

Tymczasem biznesmen Tomasz Misiak napisał na Twitterze do Piątka: "To, że pan lekceważy sądy nie jest moim problemem, a pana. To, że pan nadal kłamie, będzie pana kolejnym problem w kolejnej sprawie. Sprawę prowadziła kancelaria pana menenasa Jacka Dubois, czy jego wiarygodność będzie pan tak samo kwestionował?"

d1mkscr

Na portalu Salon24 Misiak dodał: "Ja rozumiem, że metodą Tomasza Piątka jest zarabianie na pomówieniach, bo wydaje książki i tak działa. Mam nadzieję, że ta sytuacja go odrobinę uspokoi i zacznie racjonalnie się zachowywać w tej sprawie. Nie jestem za karaniem za słowo, ale to co on robi jest ewidentnym pomawianiem. Sąd dał wyższy wyrok niż wnosiliśmy, uznając, że pomówienia pana Piątka to przekroczenie jakiejkolwiek granicy. Oczekiwaliśmy jakiejś kary w zawieszeniu na kilka miesięcy".

Tomasz Piątek komentuje: - Najwyraźniej pan Misiak przestraszył się swojego sądowego sukcesu, skoro straszy mnie kolejnym, czwartym już procesem. Dla wszystkich milionerów powiązanych z PiS i Rosją, którzy chcieliby mnie uciszyć, mam złą wiadomość. W ten sposób mnie nie uciszą.  

Piątek dodaje, że pisowscy propagandziści już próbują używać niekorzystnej dla niego decyzji sądu, żeby odstraszać czytelników od jego ostatniej książki "Kaczyński i jego pajęczyna".

d1mkscr

- Książka znalazła się na szczycie listy bestsellerów sieci Empik, choć sprzedawano ją tam wysyłkowo. Empik wprowadził ją do salonów dopiero pod presją czytelników. Nie dziwi mnie to, gdyż książka ujawnia fakty kompromitujące Jarosława Kaczyńskiego. Opisuje jego osobliwe relacje z funkcjonariuszami SB, jak również spotkania ze szpiegiem KGB Anatolijem Wasinem w latach 1989-1990. Również te fakty są dokładnie udokumentowane, a Kaczyński ich nie zdementował - twierdzi Piątek.

Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

d1mkscr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d1mkscr