Trwa ładowanie...
03-03-2017 11:02

Schyłek międzynarodowych koncernów

Korporacje nie mają funkcji samoregulujących, nie muszą się troszczyć o równowagę na rynku pracy czy przyszłość kolejnych pokoleń. Ale globalne koncerny są u szczytu swojej potęgi, bo coraz większego znaczenia nabiera współpraca, przekładając się na skalę działania. Rozmowa z Jeremym Rifkinem, ekonomistą, futurologiem, autorem książek „Koniec pracy" (1995), „Era dostępu" (2000), „Trzecia Rewolucja Przemysłowa" (2011) i „Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych" (2014).

Schyłek międzynarodowych koncernówŹródło: Getty Images
d4ld08k
d4ld08k
Korporacje nie mają funkcji samoregulujących, nie muszą się troszczyć o równowagę na rynku pracy czy przyszłość kolejnych pokoleń. Ale globalne koncerny są u szczytu swojej potęgi, bo coraz większego znaczenia nabiera współpraca, przekładając się na skalę działania. Rozmowa z Jeremym Rifkinem , ekonomistą, futurologiem, autorem książek „Koniec pracy" (1995) , „Era dostępu" (2000) , „Trzecia Rewolucja Przemysłowa" (2011) i „Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych" (2014).

Hubert Salik: Kto rządzi współczesnym światem? Korporacje czy państwa?

Jeremy Rifkin: Wydaje mi się, że obecnie na świecie dokonuje się równoważenie sił. Porządek świata stworzony po 1945 r., po konferencji w Breton Woods, był rodzajem partnerstwa między państwami narodowymi a rynkami kapitałowymi. Przez dłuższy czas po drugiej wojnie światowej panowała w tych relacjach równowaga. Panowało zrozumienie, że dwa, a później trzy sektory odpowiadają wspólnie za stworzenie i podtrzymywanie istnienia trwałych gospodarek i demokracji. Te trzy sektory to: rząd, który dostarczał środków publicznych, biznes, który tworzył rynek i dostarczał kapitał prywatny, i społeczeństwo obywatelskie dostarczające kapitału społecznego.

Potrzebny był udział wszystkich tych trzech grup, by stworzyć warunki dla rozwoju społeczeństwa gwarantujące wysoką jakość życia. Zmiana nastąpiła w latach 80., gdy rząd Reagana postanowił sprywatyzować i zderegulować część usług, które dotychczas dostarczał obywatelom. Miało to „stworzyć przestrzeń do innowacji oraz możliwości rynkowe, które wykreują nowe miejsce pracy". Ale w praktyce, od lat 90. państwo pozbywało się części obowiązków, w efekcie korporacje biorące udział w globalnej wymianie handlowej stały się wyjątkowo potężne. Niektóre nie tylko zaczęły funkcjonować na równych zasadach jak państwa, ale nawet zaczęły dyktować im swoje warunki. Pozwoliła na to rewolucja komunikacyjna, zarówno ta dotycząca telefonii czy telewizji, jak i możliwość szybszego transportowania towarów. To stworzyło bardziej mobilne, globalne środowisko.

Czyli wolny rynek wykreował państwom potężnych przeciwników?

Jestem zwolennikiem wolnego rynku, ale musi istnieć równowaga. Dostarcza ją społeczna gospodarka rynkowa. Jeśli po prostu odda się obowiązki państwa wykonywane na rzecz społeczeństwa i wszystko uzależni się od rynku, sytuacja zacznie dążyć do ekstremum: pojawią się większe nierówności społeczne, rynek pracy stanie się trudniejszy, zacznie się pogarszać stan środowiska. Korporacje nie mają funkcji samoregulujących, nie muszą się troszczyć o równowagę na rynku pracy czy przyszłość kolejnych pokoleń. Jeśli z kolei rząd chce wpływać na kierunek gospodarki, kończymy zwykle jakimś rodzajem Wielkiego Brata. Wtedy znika duch przedsiębiorczości i innowacyjności, które dostarcza rynek. Myślę, że jest to ciągłe poszukiwanie stanów równowagi między rynkiem, rządami i społeczeństwem obywatelskim.

d4ld08k

Tyle że w Europie to równoważenie budzi obecnie siły antyrynkowe i narodowe idące w kierunku izolacjonizmu.

W Europie wciąż macie społeczną gospodarkę rynkową. W jednych wyborach idziecie w kierunku, który zwiększa nierówności, szkodzi środowisku, a w innych w kierunku bardziej pronarodowych rządów. Dokonuje się więc ciągłe równoważenie. Społeczeństwo obywatelskie bierze w tym aktywny udział poprzez wybory.

Wygląda na to, że społeczeństwo płaci jednak sporą cenę za dominację korporacji.

To, z czym mamy teraz do czynienia w Stanach Zjednoczonych, to wyjątkowo duże nierówności społeczne. Patrząc globalnie, niemal w każdym dużym sektorze gospodarki kontrolę ma nie więcej niż 10 firm. Redystrybucja dochodu jest więc tragiczna. W ubiegłym roku ośmiu najbogatszych ludzi świata miało zakumulowany majątek o wartości równej temu, co zgromadziła połowa ludzkości. Rok wcześniej były to 62 osoby, a jeszcze kilka lat temu 260 osób. Nigdy w historii nie było takich nierówności. To patologia. Na dodatek globalne koncerny są w stanie dyktować warunki, przenosząc np. produkcję do innych krajów. Dzięki temu mogą złagodzić zasady swoich polityk dotyczące zatrudnienia, bezpieczeństwa czy środowiska. Zmniejszają w ten sposób możliwości prowadzenia przez rządy polityki społecznej.

Warto pamiętać, że korporacje nie działają w próżni. Wymagają usług publicznych, by funkcjonować. Państwa budują infrastrukturę, z której korzysta biznes. Autostrady, z których korzysta, powstają jako dobro publiczne. Biznes nie tworzy systemu edukacji publicznej, wodociągów, linii energetycznych. Rząd odgrywa ważną rolę. Choć nie może być ona dominująca.

Na zdjęciu: Jeremy Rifkin przemawia na International CES 2015 w Las Vegas

d4ld08k

(img|719441|center)

Jaki stan równowagi jest najbardziej prawdopodobny?

Można śmiało powiedzieć, że obecna sytuacja na świecie jest niezrównoważona. Moim zdaniem nowe siły zaczną tu odgrywać ważną rolę, zwłaszcza na poziomie lokalnym. W Europie widać rosnącą wagę demokracji partycypacyjnej. To unikalny czynnik Unii Europejskiej i wynika wprost z traktatów unijnych stanowiących, że wszelka władza polityczna i ekonomiczna musi zaczynać się od szczebla lokalnego. To on jest odpowiedzialny za przyszłość gospodarczą społeczeństw.

Od bardzo dawna doradzam Unii Europejskiej, w tym dwóm ostatnim Komisjom Europejskim, odwiedzam więc często Brukselę. Z moich obserwacji wynika, że to demokracja uczestnicząca, wszystkie strony są w procesie decyzyjnym. Przy stole siedzą razem regiony, miasta, organizacje pozarządowe, przedstawiciele rządu, biznesu. Wszyscy oni współpracują. To wyczerpujący proces, bo muszą wspólnie znaleźć kompromis i współpracować, by zachować równowagę między ich interesami. Nie jest to łatwe, ale przynajmniej taki system istnieje. W ten sposób żaden z sektorów nie staje się dominujący.

d4ld08k

Ale ich siły są zupełnie inne. Lokalne społeczności wydają się słabsze niż korporacje międzynarodowe.

Dobrym przykładem jest tu ogłoszony niedawno przez Komisję Europejską projekt Smart Europe, nad którym pracowaliśmy od wielu lat. Regiony i duże miasta są teraz odpowiedzialne za plany gospodarcze, które pozwolą na wymianę infrastruktury ułatwiającej przejście z drugiej do trzeciej, tym razem cyfrowej, rewolucji technologicznej. Oznacza to wymianę infrastruktury energetycznej, komunikacyjnej i transportowej. Głównie pod kątem jej cyfryzacji, wdrożenia technologii 4G, renowacji sieci energetycznych, tak by ludzie mogli produkować energię ze słońca i wysyłać ją do odbiorców. Wszystko to powinno przyśpieszyć też rozwój internetu rzeczy oraz stworzyć nowe możliwości biznesowe, miejsca pracy i zwiększyć wydajność. W ten sposób regiony staną się silniejsze. W tej chwili program ruszył testowo w trzech regionach.

Na przykład w regionie Hauts-de-France przedstawiciele wszystkich partii politycznych spotkali się z działającą tam Izbą Handlową, przedstawicielami biznesu i rządu. Później zaangażowano w proces decyzyjny siedem ośrodków uniwersyteckich, szkoły średnie oraz 300 osób reprezentujących lokalne społeczności. Wszystkie te grupy pracowały razem przez okrągły rok, by nakreślić plan przejścia do trzeciej rewolucji cyfrowej. Powstały nowe firmy, miejsca pracy, parki technologiczne, infrastruktura dla rozwoju energetyki słonecznej i wiatrowej. To przykład tego, co zwykli ludzie mogą zrobić, jeśli dostaną szanse wpływu na własną przyszłość gospodarczą, dzieło lokalnych społeczności, lokalnych biznesów i lokalnych władz. Nie oznacza to, że nie ma tam korporacji, ale to regiony dyktują tam warunki.

Problem polega na tym, że czasami regionom wydaje się, że są zbyt mało kompetentne, aby rozmawiać z wielkimi korporacjami. Wystarczy jednak zaangażować wszystkie strony, aby lokalna społeczność „odzyskała" przestrzeń, w które żyje. Nazywam to glokalizacją. Jesteśmy dopiero na początku tego procesu.

d4ld08k

Na zdjęciu: demonstracja antyglobalistów podczas szczytu G-8 w 2004 r.

(img|719442|center)

Nie sądzi pan, że jeśli korporacje w gospodarce rynkowej nie mają żadnych obowiązków społecznych, trudno będzie sprawić, by myślały w kategoriach społecznego dobra i brały udział w glokalizacji?

Globalne firmy zdają sobie sprawę, że warunki ich działania się zmieniły. Na szczęście trzecia rewolucja przemysłowa oznacza stworzenie zupełnie innej platformy działania, która nie daje przewag koncernom.

Kluczowa dla zrozumienia tego procesu jest różnica między obecną rewolucją przemysłową a poprzednimi. W pierwszej i drugiej infrastruktura była tworzona w sposób centralny. Patrząc na siedem poprzednich okresów ekonomicznych w historii, dzielą one jedną wspólną cechę. W ich trakcie rozwijały się technologie, które prowadziły do stworzenia zupełnie nowej jakości infrastruktury zmieniającej sposób prowadzenia aktywności gospodarczej. Zwykle dotyczyły one wszystkich lub niektórych z trzech obszarów – bardziej efektywnej komunikacji, przesyłania i produkcji energii oraz transportu.

d4ld08k

Trzecia rewolucja przemysłowa sprowadza się do powstania cyfrowej platformy dystrybucji usług, która nie jest jednocześnie scentralizowana. Jest to infrastruktura otwarta, bez praw patentowych, mogą z niej korzystać miliony małych firm, w formie sieci. Teoretycznie jakiś globalny koncern może próbować ją kontrolować, zamknąć lub sprywatyzować, traci jednak przy tym jej główną zaletę – wyższą wydajność uzyskiwaną dzięki współpracy milionów jej użytkowników. Jej główną zaletą jest to, że próg wejścia jest niski – tanio można korzystać z jej zalet.

Czy to znaczy, że jesteśmy świadkami zmniejszania się znaczenia globalnych koncernów, na czym zyskują małe i średnie firmy?

Myślę, że w chwili obecnej globalne koncerny są u szczytu swojej potęgi. Z dwóch powodów – cieszą się złą sławą, bo większość swojej władzy osiągnęły kosztem pracy całych pokoleń, zmniejszając w tym czasie znaczenie związków zawodowych, przyczyniając się do zanieczyszczenia środowiska i przykładając się do powstawania nierówności społecznych. Po drugie z wszystkich analiz wynika, że tuż przed początkiem kryzysu finansowego w 2008 r., wydajność w krajach rozwiniętych osiągnęła swój najwyższy poziom. Od tej pory już tylko spada. Istniejąca infrastruktura nie daje możliwości dalszego wzrostu wydajności.

W tej sytuacji wspomniana infrastruktura cyfrowa stała się przedmiotem politycznej gry. Niektóre koncerny zaczną wypadać z rynku, inne będą chciały przejąć jakąś formę kontroli nad tą infrastrukturą, ale sądzę, że to się nie uda. Wciąż będą istniały duże korporacje, ale znacząco wzrośnie siła małych i średnich firm. Między innymi dlatego, że takie firmy bez większego problemu, korzystając z platform cyfrowych, mogą wejść w posiadanie zasobów i informacji, które dotychczas były know-how wielkich koncernów. Potrzebne są tylko wykwalifikowani ludzie do analizy tych danych. I to jest droga do zwiększenia wydajności. Myślę, że przyszłością jest bliska kooperacja koncernów z małymi i średnimi firmami. Za to trudniej niż dotychczas będzie im dyktować warunki.

d4ld08k

Na zdjęciu: Diego Porqueras z Deezmaker opowiada o druku 3D na panelu Google Team i Amazona

(img|719443|center)

Ale jednym ze sposobów na zwiększanie wydajności są innowacje. A te wymagają nakładów finansowych. Łatwiej więc finansować innowacje dużym koncernom. Z kolei innowacje są chronione przez patenty, a te ograniczają kooperację.

Kultura open source (rezygnacji z praw autorskich i patentowych – red.) rozwija się wszędzie na świecie. Jest dużo firm, które dochodzą do wniosku, że nie warto wszystkiego ograniczać patentami, bo firmy, które działają w kulturze open source, rozwijają się szybciej. Weźmy np. firmę zajmującą się drukiem 3D. Chcesz patentować rozwiązania? Jesteś bez szans, bo wszyscy w branży rozwijają się, wymieniając się wiedzą. Jeśli nie współpracujesz, oni nie będą chcieli współpracować z tobą. W dzisiejszym świecie, współpracując, rozwijasz się szybciej, ale potrzebujesz do tego zupełnie nowego modelu biznesowego. Firmy nie mogą być już zamkniętymi organizacjami, muszą razem tworzyć sieć współpracy. Koncerny nie mogą już tak bardzo dominować na rynku. Reguły gry się zmieniają.

Tyle że koncerny już wymyśliły taktykę obrony przed innowacyjnymi firmami. Po prostu skupują start-upy, które wymyśliły innowacyjne rozwiązania, a następnie te rozwiązania patentują.

To prawda. Ale w tym samym czasie trwa inny proces. Powstaje coraz więcej firm wysokich technologii, które niewielkim kosztem mają dostęp do kluczowych zasobów, a cyfrowe platformy ułatwiają im nieograniczoną współpracę. W poszczególnych sektorach siła takich sieci współpracy małych firm może być większa niż poszczególnych globalnych firm.

Koniec końców koncerny będą musiały oddać część swojej potęgi ekonomicznej. Czy będą do tego skłonne?

Pewnie nie wszystkie. Ale część korporacji jest bystra i zdaje sobie sprawę, że są w okresie przejścia z działania na rynku do współpracy, z własności usług do dostępu do nich, z gospodarki rynkowej do gospodarki społecznej. To wszystko dzieje się teraz dzięki rozbudowie infrastruktury cyfrowej. Niektóre koncerny faktycznie wyglądają jak sparaliżowane obecną zmianą, bo utrudnia im to prowadzenie ich biznesów w obecnej formie. Możliwe, że to największa zmiana gospodarcza w historii ludzkości od czasu pierwszej rewolucji przemysłowej. Ale oprócz zagrożeń, kreuje to przecież też zupełnie nowe możliwości.

–rozmawiał Hubert Salik

*Jeremy Rifkin jest amerykańskim ekonomistą, teoretykiem nauk społecznych i futurologiem. Jest autorem 20 książek dotyczących wpływu technologii i nauki na gospodarki, społeczeństwa i środowisko. Najbardziej znane z nich to: „Koniec pracy" (1995), „Era dostępu" (2000), „Trzecia Rewolucja Przemysłowa" (2011) i „Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych" (2014). *

d4ld08k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4ld08k

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj