Trwa ładowanie...

Są pierwsze ślady życia pozaziemskiego. "To nie była planetoida"

Czy Układ Słoneczny odwiedził niedawno obiekt będący wytworem pozaziemskiej cywilizacji? Czołowy astronom z Harvardu twierdzi, że tak i ma na to przekonujące dowody, które przedstawił w książce pt. "Pozaziemskie".

Avo Loeb opisał swoją teorię nt. ʻOumuamua w książce "Pozaziemskie" (wyd. Zysk i S-ka, 2021)Avo Loeb opisał swoją teorię nt. ʻOumuamua w książce "Pozaziemskie" (wyd. Zysk i S-ka, 2021)Źródło: Getty Images
d3terxk
d3terxk

Pod koniec 2017 roku naukowcy z obserwatorium astronomicznego na Hawajach zauważyli anomalny obiekt, który przeleciał przez Układ Słoneczny z taką szybkością, że mógł pochodzić tylko z układu innej gwiazdy. Avi Loeb, czołowy astronom z Harvardu, udowodnił, że obiekt ten, nazwany 'Oumuamua, nie był planetoidą: poruszał się zbyt szybko po nietypowej orbicie i nie pozostawił po sobie żadnych śladów gazowych ani szczątków. Istnieje tylko jedno możliwe wytłumaczenie – że był to wytwór wysoko rozwiniętej obcej cywilizacji z dalekiego kosmosu.

Dzięki uprzejmości wyd. Zysk i S-ka publikujemy fragment książki "Pozaziemskie. Pierwsze ślady życia rozumnego poza Ziemią" Avi Loeba, która ukaże się w Polsce 1 czerwca.

Rozdział 9. Filtry

Jeśli prawdziwa jest hipoteza, że ‘Oumuamua to żagiel świetlny obcej cywilizacji, to nasze spotkanie z tym obiektem można wyjaśnić na dwa sposoby. Albo istoty, które go skonstruowały, celowo skierowały go w nasz rejon Układu Słonecznego, albo ‘Oumuamua to jedynie kosmiczny śmieć, który przypadkiem się na nas natknął (czy też my na niego). Niezależnie od tego, czy cywilizacja, która wytworzyła ten obiekt, wciąż jeszcze istnieje, każda z tych interpretacji może być trafna. Zważywszy jednak na to, co wiemy o Wszechświecie i o cywilizacjach, jesteśmy w stanie wysnuć pewne wnioski co do tego, która z nich ma większe szanse okazać się prawdziwa i jakie niesie to implikacje dla nas i dla tego kogoś (lub czegoś), kto zbudował ‘Oumuamua.

d3terxk

Druga z powyższych interpretacji, zgodnie z którą mamy do czynienia z kosmicznym śmieciem, pod pewnym ważnym względem przypomina hipotezę, iż była to planetoida lub kometa: zakłada mianowicie, że ‘Oumuamua należy do niewiarygodnie wprost licznej grupy podobnych ciał niebieskich. Średnio rzecz ujmując, każda gwiazda w Drodze Mlecznej musiałaby wyrzucić w przestrzeń międzygwiezdną z biliard takich odpadków, aby można było sobie w ogóle wyobrazić, że jeden z nich przemknie akurat przed naszymi teleskopami, kiedy tylko wycelujemy je w niebo. Oznaczałoby to, że każdy układ planetarny w naszej Galaktyce co pięć minut wyrzuca w kosmos jeden taki obiekt (przy założeniu, że wszystkie cywilizacje istnieją tak długo, jak licząca sobie 13 miliardów lat Droga Mleczna, a z całą pewnością tak nie jest).

Wizja artystyczna obiektu znanego jako ʻOumuamua ESO/M/CC BY-SA 4.0
Wizja artystyczna obiektu znanego jako ʻOumuamuaŹródło: ESO/M/CC BY-SA 4.0

Sam pomysł, że obce cywilizacje we Wszechświecie mogłyby wyprodukować tak wielką liczbę tego rodzaju obiektów, wydaje się krytykom tej koncepcji jeszcze bardziej niedorzeczny niż wszystkie przypuszczenia dotyczące procesu formowania się planet i uwalniania się z otaczających je obłoków gazu i pyłu ogromnych ilości materiału skalnego, co wyjaśniałoby istnienie odpowiednio wielkiej liczby skał. Aby zaś tak szczelnie wypełnić przestrzeń międzygwiezdną kosmicznymi śmieciami, bardzo wiele cywilizacji musiałoby poświęcać sporo czasu na wypuszczanie w przestrzeń międzygwiezdną mnóstwa tego rodzaju materiału.

Rzecz jasna, kiedy tylko przyjmiemy założenie, że za wytwór tego rodzaju ciał odpowiada jakaś obca inteligencja, odrzucamy zarazem myśl o tym, że muszą one być rozrzucone w dość przypadkowy sposób we Wszechświecie. W końcu sami, wysyłając w przestrzeń międzygwiezdną nasze pięć statków kosmicznych, nie nadawaliśmy im bynajmniej przypadkowych trajektorii. Nasi naukowcy zdecydowali o tym, że mają one zostać skierowane ku pewnym konkretnym gwiazdom, stąd możemy się spodziewać, że tak samo postąpiliby badacze jakiejś obcej cywilizacji.

d3terxk

Nie powinniśmy również wpadać w pułapkę, jaką jest myślenie, że pojazdy międzygwiezdne są czymś tak rzadkim i cennym, jak mogłaby sugerować skromna liczba pięciu naszych sond, które zdołaliśmy dotąd wystrzelić w kosmos. Zważywszy na to, jak rzadko ludzkość wysyłała dotąd stworzone przez siebie obiekty w przestrzeń międzygwiezdną, postulowana przeze mnie ich hipotetyczna mnogość wydawałaby się doprawdy niedorzeczna.

Możliwość taka zaczyna jednak wydawać się nieco mniej niedorzeczna, gdy zaczynamy rozważać ją w kontekście planowanego tempa wysyłania w kosmos ultralekkich sond StarChip w ramach projektu Starshot Initiative, który wraz z moimi współpracownikami zaproponowaliśmy Jurijowi Milnerowi. Szacujemy mianowicie, że kiedy już zainwestuje się w budowę dostatecznie potężnego lasera i wystrzelenie go w przestrzeń międzygwiezdną, koszty względne skierowania tam w ślad za nim wielu tysięcy, a nawet milionów StarChip zmaleją wykładniczo.

ʻOumuamua (zaznaczona na czerwono) na zdjęciu wykonanym przez jeden z teleskopów 28 października 2017 r. Rozmyte kreski to gwiazdy Domena publiczna
ʻOumuamua (zaznaczona na czerwono) na zdjęciu wykonanym przez jeden z teleskopów 28 października 2017 r. Rozmyte kreski to gwiazdyŹródło: Domena publiczna

Jednakże hipotetyczna gęstość występowania statków międzygwiezdnych w opisanym przeze mnie powyżej scenariuszu wyda nam się, być może, jak najbardziej rozsądna i zasadna, jeśli przypomnimy sobie naszą plastikową butelkę.

d3terxk

W chwili obecnej amerykańska Space Surveillance Network (SSN) śledzi ponad 13 tysięcy wytworzonych przez człowieka obiektów krążących po orbicie ziemskiej. Są to rzeczy naprawdę najrozmaitsze, jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, nieaktywne satelity, Hubble Space Telescope i inne teleskopy, odrzucone człony rakiet, a nawet śruby i nakrętki zgubione przez astronautów. Wspomniana liczba obejmuje też około 2,5 tysiąca sztucznych satelitów, których umieszczenie w przestrzeni międzygwiezdnej zajęło nam raptem 50 lat.

Tak krótki w istocie okres wystarczył, by nieprzebrane mrowie kosmicznych śmieci w otoczeniu naszej planety stworzyło poważny problem dla naszej cywilizacji. Na przykład w roku 2009 nad Syberią doszło do zderzenia dwóch satelitów (nieaktywnego rosyjskiego Kosmos 2251 i aktywnego amerykańskiego Iridium 33), przy prędkości wzajemnej wynoszącej około 11,6 kilometra na sekundę. W wyniku tej kolizji powstała chmara odpadków, co zwiększyło jedynie ryzyko kolejnych tego rodzaju zdarzeń. Było to pierwsze odnotowane przez nas zderzenie satelitów, które zwróciło uwagę na zagrożenie związane z rosnącą liczbą kosmicznych śmieci krążących wokół Ziemi.

Niebezpieczeństwo tego rodzaju kolizji wzrasta nieprzerwanie już od wielu lat, po części dlatego, że coraz więcej państw zaczyna uważać przestrzeń kosmiczną za nowy obszar, w którym można dokonywać podbojów. Ponad dziesięć lat temu Chiny obwieściły światu sukces swego projektu technologicznego, którego celem było skonstruowanie pocisków antysatelitarnych, niszcząc własnego satelitę pogodowego Fengyun-1C.

d3terxk

W roku 2019 podobny test przeprowadziły Indie, tworząc przy okazji kolejne mniej więcej czterysta kosmicznych śmieci. Jakie były tego skutki? Jak szacowano, w ciągu zaledwie dziesięciu dni ryzyko zderzenia Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z tego typu szczątkami wzrosło aż o 44 procent. Nic dziwnego, że została ona zaprojektowana w taki sposób, by zejść im z drogi (oczywiście przy założeniu, że zostanie o nich ostrzeżona z odpowiednim wyprzedzeniem).

Trajektoria przelotu ʻOumuamua przez Układ Słoneczny CC BY-SA 4.0
Trajektoria przelotu ʻOumuamua przez Układ SłonecznyŹródło: CC BY-SA 4.0

Poczynania człowieka pomagają nam przewidywać, jak mogą się zachowywać inne potencjalne cywilizacje. Wciąż sami jesteśmy dla siebie najlepszym wzorem pozwalającym wyobrazić sobie postępowanie innych istot pozaziemskich oraz jego konsekwencje. Mając to w pamięci, weźmy teraz pod uwagę, że pewna symulacja komputerowa, wybiegająca 200 lat w przyszłość, przewiduje, iż w wyniku naszych działań liczba zaśmiecających przestrzeń kosmiczną obiektów o wymiarach przekraczających 20 centymetrów zwiększy się o półtora raza. Mniejszych kosmicznych śmieci przybędzie zaś jeszcze więcej. Wspomniana symulacja sugeruje, że liczba obiektów o rozmiarach poniżej 10 centymetrów wzrośnie trzynasto-, a nawet dwudziestokrotnie.

d3terxk

Niestety, to zaśmiecanie przestrzeni kosmicznej doskonale harmonizuje z tym, w jaki sposób ludzkość traktuje środowisko zamieszkiwanej przez siebie planety. W roku 2018 Bank Światowy opublikował raport zatytułowany "What a Waste 2.0", w którym jego eksperci szacowali, że na całym świecie wytwarza się 2,01 miliarda ton odpadów stałych rocznie. Przewidywali ponadto, że do roku 2050 ilość ta może znacznie wzrosnąć, osiągając poziom 3,4 miliarda ton.

W roku 2017 amerykańska Agencja Ochrony Środowiska oceniała, że przeciętny obywatel Stanów Zjednoczonych generuje ponad 2 kilogramy odpadów stałych dziennie, przy czym kraj ten nie jest bynajmniej największym producentem śmieci. Podczas gdy Stany Zjednoczone i Chiny odpowiadają za największą część emisji gazów cieplarnianych, najwięcej odpadów stałych generują kraje o niższych dochodach, z uwagi na to, że wskutek działania czynników natury ekonomicznej nie są w stanie we właściwy sposób ich zutylizować.

Z globalnego punktu widzenia nie ma, rzecz jasna, znaczenia, skąd pochodzą te odpady. Tak czy inaczej znaczna ich część trafia ostatecznie do oceanów.

d3terxk

Jednym z tego rodzaju śmieci, których ilość najszybciej rośnie w ostatnich latach, są tak zwane elektroodpady: ludzie porzucają laptopy, telefony komórkowe i urządzenia gospodarstwa domowego, zastępując je nowszymi modelami. W roku 2017 w wydanym przez ONZ raporcie pod tytułem "Global E-Waste Monitor" szacowano, że w poprzednim roku na całym świecie wygenerowano łącznie 44,7 miliona ton tego typu odpadów. Prognozowano również, że w roku 2021 będzie ich aż 52,2 miliona ton.

ufo Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Ponownie więc postępowanie naszej cywilizacji jest czymś, co powinniśmy brać pod uwagę, zastanawiając się nad pochodzeniem ‘Oumuamua. Jeśli bowiem wysuniemy przypuszczenie, że obiekt ten nie był celowo wysłaną sondą ani dryfującą w przestrzeni kosmicznej boją, lecz raczej niedziałającym lub nawet porzuconym wytworem technologii innej cywilizacji, będzie to sugerowało, że cywilizacja ta poczynała sobie w sposób, z którym natychmiast potrafimy się identyfikować, mianowicie, że tworzące ją istoty, tak jak my sami, bez opamiętania produkowały urządzenia oraz materiały, i że — również tak jak my — bez wahania pozbywały się ich, gdy te wychodziły z użycia.

Tylko z uwagi na to, że sami nie dojrzeliśmy jeszcze do tego, by pozbywać się takich rzeczy, wyrzucając je w przestrzeń międzygwiezdną, nie powinniśmy wykluczać, że nasi sąsiedzi z kosmosu mogą już to robić (i najprawdopodobniej robią).

Odpady cywilizacyjne, zarówno w postaci stałej, jak i w formie gazów cieplarnianych, stanowią użyteczną analogię z zupełnie innego powodu — ułatwiają nam bowiem odpowiedź na pytanie, jak doszło do tego, że obiekt taki jak ‘Oumuamua dryfował po Wszechświecie jako kosmiczny śmieć. Jedno ze spostrzeżeń poczynionych przez fizyków będących pionierami w tym obszarze badawczym — ludzi takich jak Frank Drake, którego słynne równanie określa ilościowo nasze szanse odebrania sygnału pochodzącego od rozwiniętej cywilizacji istniejącej gdzieś w przestrzeni kosmicznej — mówi nam, że większość zaawansowanych technologicznie cywilizacji, jakie kiedykolwiek mogły się pojawić, może już obecnie nie istnieć.

(…)

Powyższy fragment pochodzi z książki Avi Loeba "Pozaziemskie. Pierwsze ślady życia rozumnego poza Ziemią", która ukaże się w Polsce 1 czerwca nakładem wyd. Zysk i S-ka.

Wracają koncerty na żywo. Smolik: "To będzie wielkie ryzyko"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3terxk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3terxk