Rasputin przeżył otrucie cyjankiem i dwa postrzały. Co wreszcie go zabiło?
Śmierć Grigorija Rasputina w nocy z 29 na 30 grudnia 1916 r. obrosła wieloma mitami. Według relacji pozostawionych przez zamachowców, syberyjski mistyk okazał się niesamowicie trudny do zabicia. Przeżył próbę otrucia cyjankiem oraz dwukrotny postrzał. Do dzisiaj nie wiadomo, kto faktycznie wysłał go na tamten świat.
Wpływy Rasputina na carską rodzinę w ostatnich latach przed I wojną światową były niemal nieograniczone. Właśnie jego radami kierował się Mikołaj II, wyznaczając kolejnych premierów i ministrów.
Po wybuchu globalnego konfliktu i druzgoczących klęskach poniesionych przez carską armię na froncie coraz głośniej mówiło się, że za wszystkie nieszczęścia, jakie spadły na Rosję, odpowiada właśnie rozpustny mnich. Oskarżano go o kontakty z niemieckim wywiadem i świadome działanie na szkodę kraju.
Spisek księcia Jusupowa
Pod koniec 1916 r. miarka się przebrała. W kręgach władzy zaczęto planować wyeliminowanie wszechpotężnego zausznika Romanowów. Pierwsze próby wysłania go na tamten świat zakończyły się jednak niepowodzeniem. Jak czytamy w książce Jonathana Milesa pt. "Petersburg": "jakaś trójka bezskutecznie próbowała rozjechać Rasputina. W jego sanie uderzył samochód i przewrócił je, ale pasażer ocalał".
Szczęście sprzyjało rozpustnemu mistykowi aż do czasu, gdy na czele spisku mającego go zgładzić stanął książę Feliks Jusupow. Człowiek bajecznie bogaty i na dodatek spowinowacony z carską rodziną. Jego żoną była piękna siostrzenica Mikołaja II, Irina.
Właśnie tę kobietę wykorzystano, aby zwabić Rasputina w pułapkę. Jusupow oznajmił, że księżna pragnie osobiście zobaczyć się z mnichem w ich pałacu. Do spotkania miało dojść w nocy 29 grudnia (16 grudnia według obowiązującego wtedy w Rosji kalendarza juliańskiego). Jak podaje Jonathan Miles, opierając się na relacji samego zamachowcy:
"Na gościa czekało sześć ciastek nafaszerowanych cyjankiem potasu i zatrute wino. Z początku Rasputin odmówił skromnego poczęstunku i wobec nieobecności Iriny zaproponował wyprawę do klubu nocnego. Jusupow grał na zwłokę, więc Rasputin skubnął ciastek i zaczął popijać wino".
Rasputin nie chce umrzeć
Wbrew oczekiwaniom arystokraty śmiercionośny zestaw nie powalił syberyjskiego olbrzyma. Później brak reakcji na truciznę przypisywano rzekomym nadnaturalnym mocom Rasputina. Simon Sebag Montefiore ww. książce pt. "Romanowowie 1613-1918" podaje jednak, że podczas sekcji zwłok w ogóle nie odkryto w żołądku mnicha zabójczej substancji. Możliwe, że cyjanek był "zleżały, albo jego działanie zneutralizowało wino".
Spanikowany książę nie wiedział co robić. W końcu zdecydował się własnoręcznie zgładzić przybysza, strzelając do niego z odległości kilku kroków. Celował w serce, ale zdenerwowany chybił i kula przeszła przez żołądek, wątrobę i wyszła plecami. Jak pisze Montefiore: "Patolog orzekł później, że rana nie mogła spowodować natychmiastowej śmierci, ale ofiara powinna była umrzeć po takim strzale w ciągu dwudziestu minut".
"Rasputin upadł 'jak szmaciana lalka'. Spiskowcy wpadli do środka i zobaczyli leżące ciało z powiększającą się plamą krwi na koszuli. Dwóch spiskowców, jeden przebrany za szofera, a drugi za Rasputina, wsiadło do samochodu i miało udawać, że odwożą świątobliwego starca do domu".
Nic nie wyszło z tego planu. Mnich nagle odzyskał przytomność i po szamotaninie z Jusupowem rzucił się do ucieczki. Gdy dotarł na dziedziniec, otrzymał kolejny postrzał. Tym razem z ręki posła do Dumy Władimira Puriszkiewicza.
Pocisk przebił bok i uszkodził nerkę. Ale po raz kolejny "nie mógł spowodować natychmiastowego zgonu". Zdaniem patologa podobnie jak pierwszy "powinien był uśmiercić Rasputina w ciągu 20 minut".
Kto oddał śmiertelny strzał?
Spiskowcy nie zamierzali tyle czekać. Mnich został dobity strzałem w czoło. Do dzisiaj nie wiadomo, kto tak naprawdę pociągnął za spust. We wspomnieniach zamachowców nie ma ani słowa na ten temat. W efekcie pojawiają się nawet teorie, że mógł być to brytyjski agent, którego wtajemniczono w plan zabójstwa.
Rasputin optował za wycofaniem się Rosji z wojny przeciwko Niemcom. Dla wyspiarzy byłby to potężny cios, któremu pragnęli za wszelką cenę się przeciwstawić. Montefiore podkreśla jednak, że nie dysponujemy żadnymi twardymi dowodami na bezpośredni udział Brytyjczyków w zabójstwie.
Niezależnie od tego, kto dobił mnicha, jego strzał zwrócił uwagę żołnierzy patrolujących ulice. Na wieść o śmierci Rasputina ci nie podnieśli alarmu, ale ponoć wprost nie kryli radości. Pozwolili również zamachowcom pozbyć się ciała. Jak czytamy w cytowanej już książce Jonathana Milesa pt. "Petersburg":
"Mocno związane i obciążone, żeby nie wypłynęło, ciało Rasputina wrzucono do przerębla w pobliżu mostu Pietrowskiego. Kiedy wieść o zabójstwie rozeszła się po stolicy, zapanowała ogólna radość. Obcy ludzie padali sobie w objęcia. Dorożkarze nie przyjmowali napiwków. Jednego ze spiskowców powitano w teatrze owacją na stojąco".
Zamach na Rasputina
Zwłoki wyłowiono dopiero po dwóch dniach. Wbrew często powtarzanej wersji w płucach mnicha nie znaleziono wody. Gdy wylądował w lodowatych odmętach już na pewno nie żył. Caryca była zrozpaczona.
Doradcy zasugerowali jednak Mikołajowi II, "żeby nie karał zabójców. Aleksandr Kierenski, który po rewolucji stanie na czele Rządu Tymczasowego, mylnie sądził, że śmierć Rasputina wzmocni monarchię". W rzeczywistości zgon znienawidzonego mnicha niewiele już mógł zmieniać. Dni Romanowów były policzone.
Spodobał Ci się ten artykuł? Na łamach portalu WielkaHistria.pl przeczytasz również o krwawej niedzieli w Petersburgu. Wojsko zmasakrowało bezbronnych demonstrantów. Zginęły setki ludzi.
Rafał Kuzak – historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski, mitów i przekłamań. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek "Przedwojenna Polska w liczbach" oraz "Wielka Księga Armii Krajowe". Zajmuje się również fotoedycją książek historycznych, przygotowywaniem indeksów i weryfikacją merytoryczną publikacji.