Operacja Zemsta. Tak Amerykanie wyśledzili i zabili człowieka, który zaplanował atak na Pearl Harbor
18 kwietnia 1943 roku nieopodal wyspy Bougainville na Pacyfiku myśliwce US Navy zestrzeliły dwa japońskie bombowce Mitsubishi G4M. Na pokładzie jednego z nich podróżował admirał Isoroku Yamamoto. Śmierć dowódcy Japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej nie była przypadkiem.
Operacja Vengeance stanowiła jeden z największych sukcesów amerykańskiego wywiadu morskiego.
Admirał Isoroku Yamamoto stał na czele japońskiej marynarki wojennej od początku września 1939 roku. To właśnie on opracował i wprowadził w życie śmiały plan wykorzystania lotniskowców do ataku na bazę US Navy w Pearl Harbor. W następnych miesiącach poprowadził zaś Kraj Kwitnącej Wiśni do licznych zwycięstw nad amerykańskimi wojskami na Pacyfiku.
Okazja, której nie można było zmarnować
Rok po rozpoczęciu wojny sytuacja militarna nie rysowała się już jednak tak pomyślenie dla Nipponu, jak w początkowym okresie konfliktu. Niepowodzenia Japończyków w znaczniej mierze wynikały z faktu złamania przez Amerykanów ich szyfrów.
Dzięki temu Jankesi byli w stanie przewidywać posunięcia wroga. Co prawda na początku 1943 roku poddani cesarza zmienili sposób kodowania swoich wiadomości, ale jak czytamy w książce Claya Blaira pt. "Ciche zwycięstwo. Amerykańska wojna podwodna przeciwko Japonii":
"W początkach kwietnia Amerykanie zdołali ponownie złamać japońskie szyfry i wszystko wróciło do normy. Wkrótce doszło do jednego z najsłynniejszych dokonań amerykańskiego wywiadu na Pacyfiku. Kryptolodzy odczytali plan podróży inspekcyjnej do Rabaul i na Bougainville, planowanej przez admirała Yamamoto".
Wiadomość wysłana 11 kwietnia z dowództwa japońskiej 11 Floty Powietrznej do baz w rejonie Wysp Salomona, które miał odwiedzić dowódca Cesarskiej Marynarki Wojennej, była dla Amerykanów bezcenna. Pozwalała bowiem niemal co do minuty przewidzieć gdzie będzie znajdować się – znany z wręcz obsesyjnej punktualności – Yamamoto.
Dowodzący w rejonie Południowego Pacyfiku admirał William Halsey nie mógł przepuścić takiej okazji. Postanowił zastawić "pułapkę na swego arcyrywala". Od razu przystąpiono do opracowania operacji Vengeance (Zemsta). Bezpośrednio odpowiadał za nią kontradmirał Marc Mitscher.
Plan ataku
Dzięki pozyskanym danym wywiadowczym wiedziano, że 18 kwietnia Yamamoto o godzinie 8.00 wystartuje z wyspy Rabaul, a jego pierwszym przystankiem będzie baza lotnicza na wyspie Ballale. Planowano, że do przechwycenia dojdzie w okolicach wyspy Bougainville.
W akcji miało wziąć udział łącznie 18 maszyn startujących z bazy na Guadalcanal. Z uwagi na dużą odległość od celu (blisko 1000 kilometrów) zadaniu mogły podołać jedynie dwusilnikowe myśliwce dalekiego zasięgu P-38 Lightning. Nawet w ich przypadku, aby wystarczyło paliwa na powrót musiano zamontować dodatkowe, odrzucane zbiorniki.
Atakiem na bombowiec Mitsubishi G4M, którym podróżował Yamamoto, mieli zająć się czterej najlepsi piloci, pozostałym powierzono zadanie związania walką obstawy admirała. Ale rankiem 18 kwietnia nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Tuż przed startem o 7.20 okazało się, że w jednym z myśliwców pękła opona, w innym ujawniły się problemy ze zbiornikiem paliwa. Co gorsza, obie maszyny należały do grupy przewidzianej do zestrzelenia Yamamoto. W tej sytuacji musiały je zastąpić samoloty zapasowe.
Zestrzelenie samolotu z Yamamoto
Kiedy Amerykanie, lecący na wysokości nieprzekraczającej 15 metrów nad poziomem oceanu, dotarli około 9.30 do celu i namierzyli swoją ofiarę okazało się, że zamiast spodziewanego jednego bombowca na horyzoncie pojawiły się dwa mitsubishi G4M. W jednym leciał Yamamoto, drugim podróżowali zaś oficerowie jego sztabu. Ochraniało ich sześć myśliwców Mitsubishi A6M "Zero".
Od razu zapadła decyzja o uderzeniu na oba bombowce. Wystąpiły jednak kolejne komplikacje. W jeden z czterech wyznaczonych do ataku P-38 Lightning nie chciał się odczepić zbiornik paliwa. W tej sytuacji pilot zrezygnował z podjęcia walki. Nie wziął w niej udziału również towarzyszący mu skrzydłowy.
Mimo osłabienia pozostali dwaj piloci doskonale wywiązali się ze swojego zadania. Mitsubishi G4M, na pokładzie którego znajdował się główny cel Amerykanów, po trafieniu rozbił się niedaleko wioski Aku na Bougainville. Drugi bombowiec runął do wody.
Dowiedzieli się dopiero po wojnie
Japończykom udało się dotrzeć do wraku maszyny Yamamoto dopiero wieczorem następnego dnia. Na miejscu okazało się, że złamała się ona na pół, a ciało admirała nadal było przypięte pasami do fotela. Późniejsze oględziny zwłok ujawniły, że trafiony dwiema kulami oficer zginął jeszcze zanim samolot się rozbił.
Zgon dowódcy Japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej trzymany był w ścisłej tajemnicy aż do 21 maja 1943 roku. O jego śmierci poinformowano dopiero, kiedy transportujący ciało pancernik "Musashi" dopłynął do Japonii.
Jak podkreślał Clay Blair w książce "Ciche zwycięstwo", "Japończycy dopiero po wojnie dowiedzieli się, że śmierć admirała była wynikiem działania wywiadu łączności".
Daniel Musiał – absolwent historii. Interesuje się głównie XIX wiekiem oraz II wojną światową.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski