Noc poślubna królowej Jadwigi
Nikt nie zapytał jej o zdanie, a była zbyt młoda, by zrozumieć, co właśnie ją czeka. To nie była radosna, ani nawet uroczysta chwila. Na dodatek pan młody w decydującym momencie… zapaskudził łóżko kałem.
Jadwiga urodziła się w połowie lutego 1374 roku. Była trzecią i ostatnią córką króla Węgier Ludwika. Władcy nietuzinkowego i nieprzypadkowo nazywanego Wielkim. Ojciec zawiadywał jednym z najpotężniejszych imperiów na kontynencie, dziewczynka nie musiała więc długo czekać na pierwszego kawalera pragnącego ją poślubić.
Wciąż jeszcze kwiliła w kołysce, a o jej rękę już zaczął się ubiegać współrządzący Austrią książę Leopold III z rodu Habsburgów. Jako ponadtrzydziestoletni, żonaty mężczyzna nie chciał sam wiązać się z węgierskim bobasem. Pragnął natomiast, by Jadwiga została oblubienicą jego czteroletniego syna, Wilhelma.
Kandydat z drugiej półki
Habsburgowie kojarzą się dzisiaj z wybitnie cyniczną polityką, z siecią wpływów oplatającą cały kontynent i z blichtrem cesarskiej władzy. Łatwo zapomnieć, że ich potęga narodziła się stosunkowo późno. W XIV wieku wciąż byli dynastią na dorobku. Panowali w Austrii dopiero od stulecia i stale musieli przypominać poddanym, że są legalnymi spadkobiercami miejscowej dynastii Babenbergów. Musieli też zginać karki przed znacznie potężniejszymi i rządzącymi zaraz za miedzą Luksemburgami, do których należał w tym czasie cesarski tron.
W XIV wieku Habsburgowie byli dynastią na dorobku. Ciągle musieli przypominać, że są legalnymi spadkobiercami Babenbergów. Na ilustracji drzewo genealogiczne Babenbergów.
Słowem, Habsburgowie to była druga liga europejskiej polityki. Ludwik Wielki był, rzecz jasna, świadomy rangi związku z nimi, ale mimo to szybko zgodził się na małżeństwo. Wiedział, że ciężko będzie znaleźć dla Jadwigi lepszego kandydata. Dziewczynka była doskonale urodzona, ale nie dawała przyszłemu małżonkowi wiele poza rodowodem. Węgierski król posiadał dwa królestwa: Węgry i Polskę. Zamierzał oddać je swoich starszym córkom. Polskę Katarzynie, a Węgry Marii. Dla Jadwigi nie zostawała już żadna korona.
Leopold doskonale zdawał sobie z tego sprawę i już na starcie zaakceptował, że przyszła synowa nie wniesie ze sobą żadnego posagu. Prosił tylko Ludwika o pomoc w wojnie prowadzonej w północnych Włoszech, tak by w jej efekcie wykroić choćby małe państewko dla przyszłej pary młodej.
Ślubna intercyza
Negocjacje przeciągały się, chyba nawet nie ze złej woli, ale z tej prostej przyczyny, że Ludwik nie przywiązywał do przyszłości trzeciej córki, aż tak wielkiej wagi. Leopold tymczasem płaszczył się przed nim, jakby chodziło co najmniej o związek z samą węgierską królową. Gdy Ludwik wreszcie oznajmił, że ma czas na dopięcie sprawy, Austriak natychmiast porzucił wszelkie swoje obowiązki. Akurat miał rozmawiać z władcą Burgundii o małżeństwie drugiego syna, ale odwołał spotkanie, twierdząc, że zatrzymują go ”pilne i poważne negocjacje”.
Do rokowań doszło w Hainburgu, a więc przy samej granicy austriacko-węgierskiej. Dzisiaj Hainburg to mała, nieco zapomniana mieścina o rzut kamieniem od Bratysławy. Nie przebiega tędy autostrada łącząca stolice Austrii i Słowacji, więc do miejscowości zaglądają co najwyżej rowerzyści, podążający jednym z dwóch szlaków wycieczkowych. Jeszcze w XIX stuleciu ruch był bez porównania większy. W Hainburgu znajdowała się główna austriacka komora celna. Jeśli ktoś udawał się do ojcowizny Habsburgów drogą rzeczną, na ląd mógł zejść tylko tutaj lub w samym Wiedniu.
Nad miastem, słynącym z produkcji tytoniu, nieustannie unosił się charakterystyczny, gryzący zapach. Zabudowania wciąż były otoczone średniowiecznymi murami, które w epoce postępu technicznego służyły nie tyle za zabezpieczenie przeciwko najeźdźcom, co raczej – za dodatkowy środek ochrony rynku przed napływem przemytników. Nad Hainburgiem nadal też górowała, i góruje do dzisiaj, zwalista forteca, pamiętająca czasy nie tylko Ludwika Andegaweńskiego, ale nawet – Kazimierza Odnowiciela, rządzącego w Polsce w XI stuleciu.
To właśnie na tym zamku wczesnym latem 1378 roku spotkali się król Węgier i książę Austrii. Pierwszemu z nich towarzyszyła czteroletnia Jadwiga, drugiemu zaś – ośmioletni Wilhelm. A do tego całe rzesze dostojników, dworzan, służących, wyszkolonych negocjatorów i… biskupów, tylko czekających na dopięcie sprawy.
Hainburg na pocztówce z końca XIX wieku.
W Hainburgu podpisano intercyzę regulującą warunki planowanego małżeństwa, sprawy posagu, wiana i dziedziczenia. Zdecydowano zarazem, że odtąd Jadwiga będzie się wychowywać w Austrii, pod okiem teściów. Na tym jednak nie poprzestano. Na pogranicznym zamku odbyły się także ślub, wesele, a na koniec – noc poślubna.
Przedwcześnie dojrzała królewna
Małżeństwa dzieci nie były w późnym średniowieczu niczym rzadkim. Pełnoprawne śluby zawierały już dwunastoletnie dziewczynki, w świetle prawa traktowane jak dorosłe kobiety. W przypadku chłopców poprzeczka była zawieszona tylko nieznacznie wyżej. Za pełnoletnich uważano czternastolatków. Co jednak, gdy wpływowi rodzice pragnęli przypieczętować ten czy inny polityczny fortel, nie czekając, aż dzieci choć trochę podrosną?
Na ich potrzebę stworzono specjalny wariant ślubnej ceremonii. Po łacinie nazywano go: sponsalia de futuro. A więc ślub na przyszłość. Taki związek na pierwszy rzut oka niewiele różnił się od małżeństwa między dorosłymi. Organizowano nabożeństwo, państwo młodzi składali sobie przysięgę, następnie odbywały się zabawy. I tylko ostatni etap nieznacznie zmodyfikowano.
Pełnoprawne śluby zawierały już dwunastoletnie dziewczynki, w świetle prawa traktowane jak dorosłe kobiety. W przypadku chłopców poprzeczka była zawieszona tylko nieznacznie wyżej. Ilustracja i podpis z książki ”Damy polskiego imperium”.
Małżonkowie kładli się do łóżka i ewentualnie – dawali sobie jeden skromny pocałunek. W żadnym razie nie oczekiwano natomiast, że będą robić pod pierzyną cokolwiek więcej.
Te pokładziny miały charakter czysto symboliczny. Dopiero gdy dziewczyna osiągnie dwunasty rok życia, a chłopak czternasty, mieli oni odbyć ze sobą pierwszy stosunek seksualny. Ta właściwa już noc poślubna była jedynym aktem potrzebnym, by zalegalizować i utrwalić małżeństwo. Wraz z defloracją, jak podkreślali znawcy prawa kanonicznego, związek ”na przyszłość” stawał się związkiem na teraz i po grobową deskę. Nie trzeba było już żadnych kolejnych uroczystości, wesela czy deklaracji. Tylko i wyłącznie stosunek płciowy.
Defloracja symboliczna
Podobnych sponsaliów było całe zatrzęsienie. W aktach francuskich sądów kościelnych tej epoki nawet połowa spraw małżeńskich dotyczy właśnie związków zawieranych między dziećmi. Niepełnoletnie stadła szczególnie upodobali sobie jednak dynaści. I to oni, królowie, książęta czy baronowie, stopniowo rozmontowywali wszelkie prawne zastrzeżenia.
W teorii ślub, nawet dziecięcy, wymagał choćby elementarnego zrozumienia sakramentu przez zainteresowanych. Dlatego sponsalia miały być zawierane między dziewczynkami i chłopcami mającymi co najmniej siedem lat. I na to ograniczenie znalazł się jednak sposób. Zaczęto akceptować, że dziecko może stanąć na ślubnym kobiercu wcześniej, o ile tylko odznacza się ponadprzeciętną inteligencją i zrozumieniem kościelnych obrzędów.
Wyjątek, jak łatwo zgadnąć, szybko stał się regułą. I szybko wyszło na jaw, że to w rodzinach panujących, znaleźć można całe zatrzęsienie przedwcześnie dojrzałych pociech. Żeniono chłopców ledwie wyrosłych z kołyski, a za mąż wydawano dziewczynki, który dopiero uczyły się chodzić.
Noc poślubna czterolatki
Tak też było w przypadku Jadwigi. O jej rzekomej dojrzałości w wieku czterech lat trudno mówić. Nie ma też co silić się na twierdzenia, że dziewczynka wiedziała, czego naprawdę żąda od niej rodzina. Ojciec kazał, więc została żoną Wilhelma.
O ceremonii jej zaślubin niewiele więcej można powiedzieć. Wiadomo, że była to huczna uroczystość; że Hainburg pękał przy tej okazji w szwach, a najważniejsi dostojnicy z obydwu państw odprowadzili parę młodą prosto do małżeńskiej łożnicy.
Wilhelm Habsburg już jak dorosły mężczyzna. Ilustracja z książki ”Damy polskiego imperium”.
Symboliczna noc poślubna odbyła się rzecz jasna przy świadkach. Oczekiwano, że atmosfera będzie podniosła, a panna młoda i kawaler, zgodnie z oczekiwaniami, wskoczą pod pierzynę i w sposób skromny, ale czytelny pokażą zebranym, że są mężem i żoną. Przynajmniej jedno z nich nie zdołało jednak stanąć na wysokości zadania.
Tak zwane ”Dopełnienie szamotulskie”, a więc bardzo plotkarska kronika spisana na początku XV wieku przez anonimowego kanonika z Trzemeszna, podaje: ”Stratum Hedwigis turpiter concacavit”. A więc: książę Wilhelm z rodu Habsburgów, zapewne nie panując nad nerwami i swoim zwieraczem, ”w odrażający sposób pościel Jadwigi kałem zapaskudził”.
Sytuacja musiała być niezręczna dla zebranych, a dla księcia, nie tak przecież małego, by robić kupę w pieluchy, wprost kompromitująca. Nie rzutowała jednak w żaden sposób na ważność rytuału. Dokumenty potwierdzają, że ślub uważano za zawarty. I w 1378 roku wydawało się, że nic nie stanie na przeszkodzie związkowi Andegawenki i Habsburga.
*O autorze: *Kamil Janicki - Redaktor naczelny "Ciekawostek historycznych". Historyk, publicysta i pisarz. Autor książek wydanych w łącznym nakładzie prawie 150 tys. egzemplarzy, w tym bestsellerowych “Pierwszych dam II Rzeczpospolitej”, “Żelaznych dam”, "Dam złotego wieku" i "Epoki hipokryzji". W listopadzie 2017 roku ukazała się jego najnowsza książka: "Damy polskiego imperium".
Niezwykła historia kobiet, które zbudowały polskie mocarstwo. Jadwiga Andegaweńska i jej poprzedniczki w nowej książce Kamila Janickiego: ”Damy polskiego imperium”. Kliknij i kup w księgarni wydawcy
Zainteresował Cię artykuł? Na CiekawostkachHistoryczych.pl przeczytasz również o tym, czy Kazimierz Wielki był gwałcicielem