Trwa ładowanie...

Rekordowo szybka kanonizacja. Po latach pojawiły się wątpliwości

- Dla mnie nie do przyjęcia jest redukowanie polskiego papieża tylko i wyłącznie do skandali pedofilskich - powiedział Adam Michnik w niedawnym wywiadzie i wywołał ogromną burzę. Marcin Gutowski w książce "Bielmo. Co wiedział Jan Paweł II" rozliczał papieża i dokładnie wyjaśnił tę sprawę.

Postać Jana Pawła II budzi ogromne kontrowersje Postać Jana Pawła II budzi ogromne kontrowersje Źródło: Licencjodawca, fot: Franco Origlia
d4avxui
d4avxui

Poniżej, dzięki uprzejmości wydawnictwa Agora, publikujemy fragment książki Marcina Gutowskiego "Bielmo. Co wiedział Jan Paweł II". A o głośnym wywiadzie Adama Michnika dla "Wyborczej" możecie przeczytać w tym tekście o2.

Zanim na dobre zaczęły się ujawniać cienie, Jan Paweł II został beatyfikowany w ciągu niespełna sześciu lat, a niecałą dekadę po śmierci – ogłoszony świętym. Najszybciej w całej nowożytnej historii Kościoła. Subito.

Postulator procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego przyznaje, że słyszał przynaglenia do szybkiej kanonizacji, ale nie z wewnątrz instytucji Kościoła, lecz ze strony Ludu Bożego, który wołał "Santo subito!", od dziennikarzy, którzy pytali nieustannie, kiedy i dlaczego nie zaraz, lecz największe przynaglenie miało pojawić się ze strony Boga.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Teza, że papież nie popełnił błędu, jest nie do utrzymania". Ksiądz Prusak o pedofilii w polskim Kościele

– W dniu beatyfikacji udzielił znaku, który został potwierdzony procesem kanonicznym stwierdzającym zaistnienie cudu. Co pozwoliło bardzo szybko od beatyfikacji przejść do kanonizacji. I to było największe przynaglenie – mówi prałat Oder, dodając słowa Benedykta XVI , które stały się mottem jego pracy: "Proszę pracować szybko, ale dobrze".

d4avxui

Co do badania kwestii moralnych związanych z wydarzeniami w Stanach Zjednoczonych i tych dotyczących Legionistów Chrystusa ksiądz Oder zapewnia, że "została przeprowadzona bardzo wnikliwa kwerenda w dokumentach watykańskich i odpowiedź, która przyszła, miała charakter bardzo lakoniczny, ale bardzo jednoznaczny – odpowiedź o braku jakiejkolwiek odpowiedzialności za ewentualne niepodjęcie problemów, które były sygnalizowane".

– Ta lakoniczność informacji jest bardzo ważna i kompromitująca jednocześnie, ponieważ ukazuje brak wnikliwości w prowadzeniu tego procesu – komentuje redaktor naczelny kwartalnika "Więź" Zbigniew Nosowski. – W porządnie przeprowadzonym procesie na to pytanie powinna być udzielona głęboko uzasadniona odpowiedź, a nie tylko krótka adnotacja, że niczego złego nie odnaleziono.

– Czy postulator zadowolił się tym komunikatem, czy może zrobiono coś więcej? – pytam księdza Odera. – Czy promotor iustitiae [promotor sprawiedliwości] zadawał jakieś pytania, poddawał pod namysł jakieś argumenty, które mogłyby kwestionować zachowanie czy postawę Jana Pawła II? – dopytuję po publicznym wydarzeniu z jego udziałem. Przyparty do muru odpowiada niechętnie. Wcześniej skutecznie unikał rozmowy, ratując się ucieczką.

– Zarówno promotor sprawiedliwości, jak i komisja historyczna działali w sposób bardzo kompetentny i zebrali taki materiał, który pozwolił na przedstawienie tego argumentu w taki sposób, że był on wystarczający, zadowalający i wyjaśniający wszystkie wątpliwości – odpowiada, gdy udaje mi się go dogonić.

"Bielmo. Co wiedział Jan Paweł II" Materiały prasowe
"Bielmo. Co wiedział Jan Paweł II"Źródło: Materiały prasowe

Ten materiał miał dostarczyć między innymi jeden z adwokatów diabła, ksiądz profesor Andrzej Szostek. Gdy się spotykamy, pokazuje listy, które wymienił z papieżem – jeden podpisany familiarnie: "Wujek"; kartki ze świątecznymi życzeniami; fotografie, jedne oficjalne, w białej papieskiej sutannie, inne jeszcze sprzed wyboru, zrobione na stoku, w czarnej narciarskiej czapce z pomponem i granatowej kurtce z popsutym zamkiem błyskawicznym; egzemplarz encykliki Laborem exercens podpisany w dniu wydania, 14 września 1981 roku, z dedykacją: "Drogiemu Andrzejowi". Pytam, czy podczas prac nad pismami Karola Wojtyły znalazł coś, co wzbudziło jego wątpliwości.

d4avxui

– Nie, mnie się to nie udało – odpowiada. – Choć starałem się to robić jak najuczciwiej. I być może to był mój błąd, moje niedopatrzenie, moja ułomność. Być może dlatego, że byłem uczniem Jana Pawła II .

– Czy badał ksiądz też prywatne listy papieża?

– Nie, jedynie opublikowane, autoryzowane pisma. Mimo że mam nawet swoje prywatne listy wymieniane z Janem Pawłem II , to jednak poleceniem, jakie otrzymałem z Watykanu, między innymi od kardynała Stanisława Dziwisza, który był jednym z tych, którzy zlecali mi realizację funkcji advocatus diaboli, było sprawdzanie pism autoryzowanych, czyli podpisanych przez kardynała Wojtyłę. Badałem między innymi prywatne polecenia, pozdrowienia, życzenia, sporo pism o charakterze administracyjnym, na przykład przenoszenie księży na inne stanowiska. Tego była cała masa i być może jakby ktoś lepiej niż ja znał realia krakowskie, mógłby z tego wyciągnąć więcej wniosków, ale nie jestem z diecezji krakowskiej i nie miałem być może tego rozeznania.

d4avxui

– Były przypadki, które budziły księdza wątpliwości, że może ktoś zbyt często znikał z parafii na parafię w nieokreślonych okolicznościach albo do innej diecezji, bo takie przypadki za czasów arcybiskupa Wojtyły też były.

– Tak, i być może to jest moje niedopatrzenie, bo nie potrafiłem tak śledzić tego typu zmian. Zwłaszcza że one były skazane na moje domysły dotyczące intencji, wobec czego nie miałem żadnej kompetencji, by moje domysły w tym względzie dociekać, śledzić i sprawdzać ich prawdopodobieństwo.

– Ale to było księdza zadanie – zauważam.

d4avxui

– Moje zadanie to było wyszukiwanie doktrynalnych i moralnych aspektów i dlatego nawet gdyby u podstaw tego rodzaju zmian personalnych coś takiego leżało, to ja tego nie widziałem. Być może musiałbym się dowiedzieć czegoś zupełnie innego: innych pism, innych rzeczy, innych kontekstów. Gdybym miał to robić (ja też nie czuję się kompetentny do tego, nie jestem dziennikarzem śledczym), tobym prawdopodobnie do dziś tego nie skończył, bo to nie jest sprawa, którą da się załatwić w ciągu dwóch, trzech miesięcy, jakie dostałem na przygotowanie tego materiału.

– Dwa, trzy miesiące na wszystkie pisma Karola Wojtyły?

– No może troszkę więcej, nie pamiętam dokładnie, ale nie tak dużo czasu, żebym był w stanie sprawdzać podstawy tego rodzaju decyzji personalnych dotyczących przenoszenia gdziekolwiek, zwłaszcza że to nie miało charakteru wprost związanego z doktryną głoszoną przez niego czy poglądami. Przyznaję, że owszem, przeglądałem te rzeczy, bo musiałem to czytać, ale nie tak, żebym specjalnie zatrzymywał uwagę na niektórych osobach, dlaczego jest gdzieś przeniesiony, czyje zajął miejsce, jaki jest tego kontekst, czy ktoś miał o to pretensje i tak dalej. Nie miałem takich danych i nie próbowałem nawet ich zdobyć.

d4avxui

– Czy to był błąd? Czy za bardzo się spieszono?

– Pamiętam ten niesłychanie silny nacisk na rychłą beatyfikację i kanonizację tuż po śmierci papieża, zwłaszcza ze strony ludzi Kościoła i wielu środowisk. Nie wiem, czy uleganie temu było rzeczą politycznie rozsądną.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4avxui
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4avxui