Raport ws. kardynała McCarricka. Polskie wątki w raporcie Watykanu
"Ważny, trudny i potrzebny" – powiedział o opublikowanym dziś 450-stronicowym raporcie Watykanu w sprawie byłego kardynała Theodora McCarricka świeżo mianowany kardynał i arcybiskup Waszyngtonu Wilton Gregory. I nie jest to odosobniona opinia. Z kilkunastu diecezji posypały się oświadczenia hierarchów, którzy wyrażają smutek, przerażenie i przejęcie opublikowanym tekstem.
Raport odsłania siatkę doskonale funkcjonujących grup dezinformacyjnych, koleżeńskich układów między hierarchami, niefunkcjonalność i niekompetencję instytucji Kurii Rzymskiej i co najmniej wątpliwe działania i rozeznanie Jana Pawła II oraz jego najbliższego otoczenia. Czytelnicy, którzy przebrnęli chociażby przez część raportu, konfrontowani są ze zwalczającymi się grupami, walką o wpływy, ale też z zaskakującą naiwnością decydentów, którzy ponoszą ostateczną i moralną odpowiedzialność za podejmowane decyzję personalne.
Raport demaskuje też biskupów, którzy w imię koleżeńskiej solidarności gotowi są wysyłać do Watykanu fałszywe lub niekompletne informacje, a Watykan bazując na opiniach tzw. "zaufanych ludzi", traktuje pojawiające się doniesienia za niewiarygodne.
Jedna z najważniejszych gazet katolickich w USA, "National Catholic Reporter", pisze wprost, że raport zrzuca "obfitość odpowiedzialności na papieża Jana Pawła II, który mianował McCarricka arcybiskupem Waszyngtonu w 2000 roku, a w 2001 kreował go na kardynała".
Co stwierdza raport?
Theodore McCarrick był jednym z najważniejszych purpuratów amerykańskiego katolicyzmu. Historia jego kariery to klasyczny przykład "amerykańskiego snu" w wydaniu kościelnym – od zwykłego księdza, poprzez biskupa pomocniczego, ordynariusza w ważnych diecezjach, by dojść wreszcie do zaszczytnej metropolii waszyngtońskiej i godności kardynalskiej.
Ten amerykański sen zaczyna się rozpadać, gdy na jaw wychodzą szczegóły z przeszłości byłego już księdza, przy czym stwierdzenie "wychodzi na jaw" samo w sobie może wzbudzać śmiech przez łzy, gdyż o zachowaniach seksualnych McCarricka wiedziało wielu, a ci, którzy wiedzieli i prosili o interwencje, byli albo zbywani, albo uznawani za niewiarygodnych, często dlatego, gdyż sami byli uwikłani w przypadki molestowania seksualnego.
"Kościół musiał ukrywać, zatajać". Wałęsa o skandalu i roli Jana Pawła II
Raport pokazuje, że w 1999 roku Jan Paweł II dowiedział się od ówczesnego kardynała i metropolity nowojorskiego Johna O’Connora, że pod adresem abp. McCarricka (wówczas metropolita Newark) wysuwane są oskarżenia o niewłaściwe zachowania seksualne, w tym sypianie w jednym łóżku z seminarzystami.
Dla Jana Pawła II postać McCarricka nie jest nieznana, nie tylko dlatego, że dwukrotnie podpisywał jego nominacje na stolice biskupie (Metuchen i Newark), ale że znali się z lat 70., gdy metropolita krakowski kard. Wojtyła odwiedził USA, a bp McCarrick został poproszony o towarzyszenie polskiemu hierarsze.
Raport opisuje sytuację wraz z początkowym nieporozumieniem (McCarrick musiał zrezygnować z wyjazdu wypoczynkowego) i późniejszymi dobrymi relacjami między McCarrickiem a późniejszym papieżem oraz jego osobistym sekretarzem ks. Stanisławem Dziwiszem.
W 1999 roku ówczesny nuncjusz w USA abp Montevalo przesłał do kard. Moreiry Nevesa, prefekta Kongregacji ds. Biskupów, list kard. O’Connora z komentarzem, że ten nie docenia zasług i pracy McCarricka, jednak biorąc pod uwagę ciężki charakter oskarżeń wysuwanych wobec McCarricka radzi, aby lepiej nie "awansować" go na stolicę metropolitalną w Waszyngtonie i rozstrzygnąć sprawę wg. modelu quieta non movere (zostawić to w spokoju).
Nuncjusz Montevalo był w USA dopiero od krótkiego czasu, więc o opinię poproszono zaufanego człowieka Jana Pawła II i byłego nuncjusza w USA abp. Agostino Cacciavillana, który przesłał obszerne memorandum do papieża Jana Pawła II. Zarzuty pod adresem McCarricka uznał za dobrze znane i zbadane, niezbyt wiarygodne i przesadzone, podważając tym samym list kard. O’Connora.
O oskarżeniach pod jego adresem (nie wiadomo jak) dowiaduje się McCarrick i 6 sierpnia 2000 roku pisze list do bp. Stanisława Dziwisza, osobistego sekretarza Jana Pawła II (wówczas kard. O’Connor już nie żył).
Papież wierzy na słowo
Odnosząc się do zarzutów, McCarrick napisał do bp. Dziwisza: "Ekscelencjo, z pewnością robiłem błędy i mogło mi czasami brakować roztropności, ale w ciągu 70 lat mojego życia nigdy nie miałem seksualnych stosunków z żadną osobą, ani mężczyzną, ani kobietą, młodymi czy starszymi, kapłanami czy świeckimi, ani też nigdy nie molestowałem innych osób czy traktowałem je bez szacunku".
Przetłumaczony na polecenie bp. Dziwisza list zostaje przekazany Janowi Pawłowi II, który wyzbywa się wątpliwości wobec McCarricka, więcej, miał stwierdzić – jak zeznał podczas jednego z wywiadów kard. Dziwisz, że ten ma dobre relacje z Białym Domem, co może okazać się przydatne dla Kościoła. Dziwisz podkreślał w wywiadach, że gdyby Jan Paweł II nie wierzył McCarrickowi, to ten nie zostałby przeniesiony do Waszyngtonu.
Na początku października 2000 roku abp McCarrick zostaje przyjęty na prywatnej audiencji u Jana Pawła II. W spotkaniu uczestniczył bp Stanisław Dziwisz. Nie istnieje jednak relacja z tej rozmowy. 14 października Jan Paweł II podpisuje nominację McCarricka na arcybiskupa Waszyngtona, co wówczas jest też równoznaczne z rychłym kreowaniem hierarchy na kardynała.
Raport podkreśla, że choć nie ma bezpośrednich dowodów, to jednak przyjaźń z McCarrickiem w latach 70. i doświadczenie papieża z komunistycznej Polski zaciemniło zdolność oceny Jana Pawła II. Mówiąc prościej: raport sugeruje, że Jan Paweł II po prostu nie wierzył, że ktoś taki jak McCarrick mógł coś złego zrobić, bo przecież w komunistycznej Polsce bezpieka oczerniała i niszczyła duchownych, więc tutaj pewnie było podobnie.
Ponadto, raport stwierdza, że zawiódł nie tylko Watykan, ale i niektórzy biskupi z USA. Zapytano czterech hierarchów o sprawę McCarricka, a trzech z nich wysłało do Watykanu nieprawdziwe bądź niekompletne informacje, odciążając McCarricka.
Raport wyraźnie też stwierdza, że kontrowersyjny abp Vigano, były nuncjusz, który obecnie wzywa papieża Franciszka do abdykacji i zarzucał mu zignorowanie sprawy McCarricka, sam nie dopilnował procedur przyjętych przez Watykan. Kontrowersje wokół byłego kardynała zaczęły wychodzić na światło dzienne opinii publicznej dopiero w 2017 roku.
W tym też roku papież Franciszek otrzymał szczegółową dokumentację sprawy. Za pontyfikatu Benedykta XVI, który od razu przyjął jego dymisję po osiągnięciu wieku kanonicznego, McCarrick dostawał nieoficjalne nakazy ograniczenia swojej działalności (2006 i 2008), jednak łamał je regularnie, a Watykan nieszczególnie reagował. Nie było też oficjalnego oskarżenia i wydawało się, że wszystko przycichnie – znów quieta non movere. Stało się jednak inaczej.
Theodore McCarrick pozbawiony godności kardynalskiej i przeniesiony do stanu świeckiego, mieszka dziś w małej wspólnocie byłych księży katolickich i – według informacji Catholic News Agency – swoje utrzymanie opłaca sam.