Trwa ładowanie...

Przyjmował ostatnie namaszczenie. Lekarze wyjaśnili żonie, dlaczego wezwali księdza

"Zaskoczyło mnie to, ale niezbyt bałem się śmierci. Dawno już przyjąłem do wiadomości, że życie nie daje żadnych gwarancji" - pisze Joe Biden w biograficznej książce "Spełniając obietnice". Publikujemy fragment, w którym opisuje, jak otarł się o śmierć pod koniec lat 80.

Przyjmował ostatnie namaszczenie. Lekarze wyjaśnili żonie, dlaczego wezwali księdzaŹródło: Getty Images
d2dx1s4
d2dx1s4

Z pokrętła telewizora zwisała kartonowa ulotka w kształcie pizzy. Był na niej numer telefonu dla zamówień z dostawą, pomyślałem więc: Hmm, pewnie i tak szybko nie zasnę. Może być coś zamówić? Zbudziłem się na podłodze, w pełni ubrany, tuż przed łóżkiem. Skupiłem wzrok na drzwiach, próbując sobie przypomnieć, gdzie się znajduję. Co to za miasto? Jestem w hotelu? Co ja wyprawiam na podłodze?

Przypomniała mi się ulotka w kształcie pizzy, a potem poczułem ostre ukłucie w karku, które sprawiło, że przez głowę przemknęła mi błyskawica, jakiś potężny ładunek elektryczny – potem doświadczyłem bólu, jakiego nigdy wcześniej nie znałem.

Zobacz: Szczepionka na COVID-19. Joe Biden zaszczepił się przed kamerami

Ciągle czułem ćmiące echo pozostałe po tym pierwszym uderzeniu. Miałem też zesztywniałą szyję, więc trudno mi było obrócić głowę. Przekręciłem się na bok, by spojrzeć na czerwone cyfry budzika. Na wyświetlaczu widać było 4:10 – środek nocy; za oknem było ciemno. Straciłem przytomność na bite pięć godzin.

d2dx1s4

Wysiłek potrzebny, żeby wpełznąć na łóżko, prawie przekraczał moje możliwości; nogi miałem jak z kamienia. Nawet nie próbowałem się rozebrać czy wejść pod kołdrę.

Leżałem bez ruchu, nie mogąc zasnąć, patrzyłem, jak minuty na wyświetlaczu zmieniają się leniwie. Zaraz przyjdzie Bob, powtarzałem sam sobie. Muszę wrócić do domu. Wystarczy, że wrócę do domu...Niewiele pamiętam z drogi powrotnej, ale gdy mój senacki asystent i niegdysiejszy kolega z licealnej drużyn futbolowej, Tommy Lewis, odbierał nas z lotniska, od razu dostrzegł, że coś jest nie tak.

joe biden Materiały prasowe
Książka "Spełniając obietnice" ukaże się w Polsce dzięki wydawnictwo ZnakŹródło: Materiały prasowe

Poprosiłem Boba, żeby poniósł moją teczkę; Tommy nigdy wcześniej nie był świadkiem takiego zachowania z mojej strony. Bob i Tom zasugerowali, że zawiozą mnie prosto do lekarza, ale odparłem, że chcę po prostu położyć się na własnym łóżku. Przejdzie mi, jak tylko wrócę do domu.

d2dx1s4

Doprowadzili mnie do łóżka w sypialni na piętrze i z przerażeniem patrzyli, jak zwijam się w kłębek. W ciągu godziny pojawiła się Jill; ktoś musiał zadzwonić na uczelnię i poprosić, żeby wracała do domu. Widziałem, że stoi nade mną z zatroskaną miną. Byłem tak blady, że nie pytała mnie nawet o zdanie, i niedługo potem jechaliśmy już do Szpitala Świętego Franciszka.

Tamtejsi lekarze uznali, że chodzi o coś więcej niż naderwany nerw. Podczas gdy personel medyczny przygotowywał mnie do nakłucia lędźwiowego, lekarze wyjaśnili Jill, że nieprędko zostanę wypisany ze szpitala. Jill wróciła więc do domu, żeby zorganizować opiekunkę dla Ashley i zawiadomić Huntera. Leżałem jeszcze na korytarzu, ale szykowano już dla mnie pokój.

Wyniki punkcji lędźwiowej pojawiły się, gdy Jill wracała z domu. Mniej więcej wtedy, gdy moja żona wchodziła do Szpitala Świętego Franciszka, przy moim łóżku stanął ksiądz.

d2dx1s4

Jill wyszła zza rogu i dostrzegła przed moim pokojem pielęgniarkę, która zapisywała coś w mojej karcie, siedząc przy małym stoliku. Jill podeszła bliżej i powiedziała: "Dzień dobry, jestem Jill Biden".

– Och, pani Biden, dzień dobry – odparła kobieta. – Proszę tam teraz nie wchodzić. Dają mu ostatnie namaszczenie.

Jill wparowała do pokoju i próbowała zakończyć ceremonię, ale chwilę później zjawili się lekarze, którzy wyjaśnili powód wezwania księdza.

joe biden Getty Images
Źródło: Getty Images

Wyniki punkcji nie wróżyły dobrze: miałem krew w płynie mózgowo-rdzeniowym, co oznaczało, że gdzieś w mojej głowie znajdowała się cieknąca arteria. Mieli zamiar niezwłocznie zrobić mi więcej testów i poradzili zawiadomić rodzinę (…)

d2dx1s4

Po wykonaniu tomografii komputerowej i angiografii lekarz, który miał wyjaśnić wyniki badań sprawiał wrażenie zaniepokojonego. U podstawy mojego mózgu znajdował się tętniak.

Nie byłem pewny, czym właściwie jest tętniak, więc lekarze posłużyli się prostym i czytelnym porównaniem, żeby opisać mi to schorzenie.

Kazali mi wyobrazić sobie, że arteria jest niczym napompowana dętka znajdująca się wewnątrz wysłużonej opony. Jeśli dętka ma jakiś słaby punkt, jej powierzchnia robi się tam cieńsza i zaczyna wybrzuszać. Powietrze albo zaczyna wyciekać, albo dętka pęka. Moja już stała się nieszczelna i to właśnie było powodem omdlenia w Rochester. Mogło też tłumaczyć to, co stało się w Nashua prawie rok wcześniej.

d2dx1s4

Miałem szczęście, że żyłem. Gdyby jednak z tętniaka znów zaczęła lecieć krew, pewnie bym nie przeżył. Rozmiar największego wybrzuszenia oraz krwotoku oznaczał, że prowadzący do śmierci wylew był niemal nieuchronny.

joe biden Getty Images
Źródło: Getty Images

Największą szansę na uratowanie mi życia było chirurgiczne wzmocnienie krwawiącego miejsca, ale operacja była ryzykowna i wymagała ogromnej ostrożności. Mój brat Jim zaczął wydzwaniać po całym świecie, szukając neurochirurgów doświadczonych w tego typu zabiegach, którzy byliby dostępni od zaraz. Jim dowiedział się, że najlepiej byłoby mnie zabrać do Wojskowego Centrum Medycznego Waltera Reeda położonego na peryferiach Waszyngtonu.

d2dx1s4

Nie miałem pojęcia, która jest godzina, ale zdałem sobie sprawę, że jestem wywożony ze Szpitala Świętego Franciszka na noszach z wynikami badań przypiętymi do piersi. Gdy znalazłem się na dworze, poczułem chłód, a na twarz zaczął padać mi śnieg (…)

Jill próbowała ich zrelaksować żartem: – Ech, Joe, ty zawsze wszystko psujesz – rzuciła w moim kierunku, ale tak, żeby wszyscy słyszeli. – Mieliśmy spędzić walentynki w spa... I jeszcze jedno ci powiem: nie znoszę śniegu. Jeśli umrzesz, przeprowadzę się do Karoliny Północnej. Tam mają długie, ciepłe wiosny.(...)

Doktor George powiedział, że zadanie, którego się podejmie, jest niełatwe, ale wiele razy wykonywał już wcześniej podobne operacje, a do tego asystować mu miał światowej klasy chirurg. Poradził jednak, abym porozmawiał z rodziną – bo kolejna okazja mogła się już nie zdarzyć.

Może powinienem był się wtedy wystraszyć, ale czułem spokój. Powiem więcej: miałem wrażenie, jakbym unosił się lekko na otwartym morzu.

Zaskoczyło mnie to, ale niezbyt bałem się śmierci. Dawno już przyjąłem do wiadomości, że życie nie daje żadnych gwarancji. Sam nie mogłem zrobić nic, żeby się ratować. Moja rodzina i najbliżsi przyjaciele dopingowali mnie w pokoju obok.

Jill zawołała chłopców, żebym mógł pomówić z nimi na osobności. George nie dał mi zbyt wiele czasu, ale uznałem, że ta rozmowa z synami to najważniejsze pięć minut w moim życiu. Jeśli miałoby się okazać, że widzę ich po raz ostatni, musiałem się postarać. Jeśli to takim mieli mnie zapamiętać, to chciałem, żeby był to obraz, który będą mogli szanować.

Dwa dni wcześniej kluczowe wydawało mi się oczyszczenie reputacji w oczach świata. Teraz jednak czułem się inaczej. Reszta świata mogła powątpiewać w moją uczciwość i charakter; niech szlag trafi wszystkie te epitafia, które wyprodukowałby Waszyngton. Teraz była pora, by skupić się na osobach, które są mi drogie. Tylko one liczyły się w moim życiu.

Gdy moi synowi podeszli do łóżka, starali się robić optymistyczne wrażenie.– Wyrośli z was wspaniali młodzi mężczyźni – oznajmiłem – i jestem z was bardzo dumny. Wiem, że wywiążecie się z obowiązków. Wiem, że zajmiecie się mamą i siostrą. – Tato, nie mów tak – odparł Beau. – Nigdzie się nie wybierasz. – Słuchajcie, chłopcy, pewnie nic mi nie będzie, ale gdyby coś się stało, wiecie, czego od was oczekuję. Troszczcie się o siebie nawzajem. Zajmijcie się siostrą. Zajmijcie się mamą. Wiecie, co robić.

Próbowałem też dowcipkować. – Przy okazji: nie chcę, żeby na nagrobku nazwano mnie senatorem. Wolę, żeby napisano: syn, brat, mąż, ojciec... sportowiec. Parsknęli śmiechem. Mogłem sobie wyobrazić reakcję moich braci, gdy chłopcy im to przekażą. – Sportowiec?! – zawołali. – Jezu. Nawet na koniec nie możesz się pozbyć złudzeń.

Pozostało mi powiedzieć tylko jedno: "Kocham was, chłopcy". A potem ucałowałem ich na pożegnanie. Gdy było po wszystkim, poczułem, że ogarnia mnie spokój. Bez względu na to, co miało się wydarzyć, moi synowie sobie poradzą. A ja spełniłem własne oczekiwania. W chwili, gdy było to najważniejsze, zachowałem się jak człowiek, jakim chciałem być.

Książka "Spełniając obietnice" będzie miała swoją premierę w Polsce 24 marca 2021 roku dzięki wydawnictwu Znak. To opowieść o walce wytrawnego gracza w niełatwym świecie polityki, ale i wrażliwego człowieka zmagającego się z losem.

d2dx1s4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dx1s4

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj