Przeczytaj fragment książki ''Cyfrowi rodzice''
Twoje dziecko wcześniej nauczyło się obsługiwać tablet niż zawiązywać buty? A teraz więcej czasu spędza w sieci niż z Tobą? Jeśli tak, to jesteś cyfrowym rodzicem, czy tego chcesz, czy nie. I pewnie czujesz się trochę zagubiony, może nawet przerażony tym, jak dużo miejsca w życiu Twojego dziecka zajmują media społecznościowe i życie w sieci. Ta książka jest dla Ciebie! „Cyfrowi rodzice” są wyważonym i świetnie napisanym poradnikiem dla rodziców e-dzieci. Dzięki uprzejmości wydawnictwa IUVI publikujemy fragment książki.
Czas przed ekranem – niemowlęta i małe dzieci
W dzisiejszym świecie dzieci otoczone są coraz większą liczbą monitorów i czasami wydaje się, że nie ma możliwości, by utrzymać je z daleka od małych rączek. W skrócie: większość dzieci spotka się z monitorem, zanim ukończy 2. rok życia, nawet jeśli Amerykańskie Towarzystwo Pediatryczne zaleca coś zupełnie innego.
Gary Turk
Sprawdź sam. Wejdź na stronę Amazona, wybierz dział dziecięcy i wyszukaj „tablet”. Zgadnij, ile znajdziesz produktów.
1048
Zwróć uwagę, że mówimy o dziale dziecięcym, z artykułami przeznaczonymi dla dzieci w przedziale wiekowym 0–24 miesiące, czyli tym, dla którego Amerykańskie Towarzystwo Pediatryczne nie zaleca korzystania z ekranu jakiegokolwiek typu. 457 z tych 1048 towarów jest skatalogowanych jako zabawki dla niemowląt i małych dzieci.
Przyjrzyjmy się niektórym z tych produktów. Mamy więc Digital iPotty – nocnik z wbudowanym pulpitem na tablet, iPad Newborn to Toddler Apptivity Seat – bujaczek z działającym tabletem zamocowanym bezpośrednio na linii wzroku dziecka, oraz Baby-BeeHaven See’n Store – organizer z tabletem zabawiający dziecko przy użyciu technologii podczas jazdy wózkiem.
(img|665974|center)
Marketingowcy na całym świecie śpieszą promować produkty wykorzystujące konających ze zmęczenia konsumentów, łatwe ofiary, jakimi są matki i ojcowe, których jedynym pragnieniem jest znalezienie zajęcia dla swojego nowo narodzonego dziecka. Produkty te po prostu dodają monitor do codziennych aktywności dziecka, takich jak przejażdżka w wózku czy siedzenie na nocniku, celem zapewnienia mu rozrywki. Żeby zaś jeszcze bardziej podkręcić sprzedaż, osobno dostępne są rzekomo edukacyjne aplikacje na kompatybilne urządzenia. Teraz dzieci mogą uczyć się nowych rzeczy, robiąc kupkę i siku!
Dekady badań nad programami edukacyjnymi takimi jak Ulica Sezamkowa czy The Electric Company wykazały, że treści telewizyjne uczą nowych umiejętności dzieci w wieku przedszkolnym. Ale czy to prawda, że małe dzieci również mogą uczyć się przez patrzenie na monitor? Jeśli tak, to za jaką cenę? Z czego rezygnuje dziecko, które zamiast obserwować otaczający je świat, patrzy w ekran? W jaki sposób rodzice mogą wzbogacić czas spędzany przed ekranem, kiedy dzieci zaczynają używać urządzeń tego typu?
Odpowiedzi na te pytania należy szukać w badaniach z zakresu nauk społecznych dotyczących tego, w jaki sposób i czego niemowlęta uczą się zarówno w świecie rzeczywistym, jak i – za pośrednictwem ekranu – z mediów.
Nauka przez obserwację – świat rzeczywisty
Jadę samochodem z córką; samochód przed nami zaczyna hamować. Moja natychmiastowa reakcja, niemal równoczesna z dociśnięciem hamulca, to przytrzymanie jej ręką, by nie poleciała do przodu. To głupie, więc moje piętnastoletnie dziecko śmieje się ze mnie. Czemu tak robię? Brak w tym logiki. Dorastałam w czasach pasów bezpieczeństwa, a moje ramię z całą pewnością nie stanowi skutecznego środka ochrony.
Zgodnie z informacją pochodzącą z internetowego programu do nauki jazdy Amerykańskiego Stowarzyszenia Samochodowego dzieci zaczynają uczyć się prowadzić w wieku około 5 lat, obserwując i poznając nawyki rodziców podczas jazdy. Zanim zapisałam się na kurs prawa jazdy, przez wiele lat jeździłam autem z moją mamą i widziałam, jak wykonuje gest przytrzymania pasażera; nauczyła się tego, kiedy zaczęła prowadzić samochód, a w tamtych czasach nie było jeszcze pasów bezpieczeństwa. Nigdy mi nie mówiła, że mam robić tak jak ona, ale kiedy sama usiadłam za kierownicą, zaczęłam naśladować ten odruch. Jest to przykład uczenia się przez obserwację, które odbywa się, gdy patrzymy na zachowania innych ludzi.
Eksperyment z lalką Bobo
Dziś to, że uczymy się, obserwując kogoś lub coś, może wydawać się absolutnie oczywiste, jednak w połowie XX wieku wielu naukowców uważało, że jest to niemożliwe. I wtedy, na początku lat 60., znany psycholog z Uniwersytetu Stanforda Albert Bandura opracował teorię, która została uznana za dość radykalną; nazwał ją teorią społecznego uczenia się.
Hipoteza Bandury zakładała, że dzieci uczą się poprzez obserwację społecznych zachowań innych osób i że nie potrzeba ani kar, ani nagród, by uzyskać pożądane zachowanie. Aby dowieść słuszności swojej teorii, Bandura przeprowadził słynny eksperyment za pomocą dużej, dmuchanej lalki Bobo z obciążonym dnem, dzięki któremu przewrócona lalka samoczynnie wracała do pionu. Uczestnikami eksperymentu były dzieci w wieku 3–6 lat, podzielone losowo na kilka grup; połowa z nich została wystawiona na oddziaływanie agresywnego wzorca zachowań, reszta nie.
Na pierwszym etapie eksperymentu asystent prowadził każde dziecko do pokoju i dawał mu do zabawy kolorowe naklejki. Następnie do innego kąta pokoju wprowadzano dorosłego, aktora odgrywającego ustaloną rolę, z własnym zestawem zabawek: półtorametrową lalką Bobo, zabawkowym młotkiem i zestawem klocków. Aktorzy odgrywający zachowanie pozbawione agresji bawili się po cichu klockami, ignorując lalkę. Aktorzy prezentujący zachowanie agresywne stosowali wobec lalki przemoc: siadali na niej, bili ją i uderzali młotkiem po głowie. Po 10 minutach asystent wyprowadzał dziecko z pokoju.
(img|665975|center)
Po krótkiej przerwie dzieci z wszystkich grup wprowadzono do pokoju z różnymi zabawkami: samolotem odrzutowym, wózkiem dla lalek, kolorowym bączkiem. Gdy dzieci zaczęły bawić się atrakcyjnymi zabawkami, nagle im tego zabroniono. Sfrustrowane maluchy zaprowadzono ponownie do pierwszego pokoju i powiedziano, że mogą się teraz bawić pozostawionymi przez aktorów zabawkami, do których dodano zestaw do herbaty i zabawkowe pistolety. Za ukrytym oknem zespół badawczy pilnie notował obserwacje – różnice w zachowaniach dzieci były niezaprzeczalne.
Dzieci, które wcześniej widziały aktorów zajadle okładających lalkę Bobo, powieliły ich agresywne zachowanie, podczas gdy nic podobnego nie nastąpiło u dzieci, które obserwowały nieagresywnych dorosłych.
Bandura i jego zespół dowiedli, że różnice w zachowaniu obu grup wynikają z tego, co wcześniej obserwowały dzieci, czyli zachowania „odgrywanego” w pokoju przez osobę dorosłą. Przed eksperymentem Bandury psychologowie z kręgu behawiorystów (patrz ramka) twierdzili, że na zachowanie dziecka można wpływać jedynie za pomocą nagród i kar. Eksperyment z lalką Bobo ujawnił istnienie innych mechanizmów uczenia się – w tym wypadku jest to naśladownictwo społeczne. To klasyczne badanie dowiodło czegoś, co dziś przyjmujemy za pewnik – to, czego świadkiem są dzieci we własnym środowisku, ma wpływ na ich zachowanie.
Mechanizmy uczenia się – 1. rok życia dziecka
Ponad 50 lat po przeprowadzeniu eksperymentu z lalką Bobo nasza wiedza na temat uczenia się przez obserwację jest znacznie większa. Dzięki rewolucyjnemu urządzeniu optycznemu o nazwie eye-tracker psychologowie wiedzą, że nawet długo przed swoimi trzecimi urodzinami dzieci widzą wzorce społeczne w swoim otoczeniu i się z nich uczą. Naukowcy badający rozwój dziecka używają eye-trackerów, by ocenić rozwój i transformację wczesnych percepcyjnych, poznawczych i społecznych zdolności dziecka.
Urządzenie to śledzi ruch ludzkiego oka, podczas gdy działają na nie rozmaite bodźce. Dzięki analizie różnych wzorców ruchu oka badacze odkryli, że spojrzenie niemowlęcia, jedna z pierwszych metod interakcji małego dziecka z jego opiekunem, jest również podstawowym mechanizmem uczenia się. Zatem następnym razem kiedy zobaczysz dziecko pozornie patrzące w przestrzeń, sprawdź, na co ono patrzy – takie zbieranie danych to sposób, w jaki dziecko przyswaja informacje i tworzy podstawę dla swojej przyszłej wiedzy.
Ograniczenie percepcji do ludzkich twarzy
Podczas 1. roku życia niemowlęta nie tylko przyswajają i uczą się z widzianego przez nie otoczenia, ale również podejmują ważne decyzje dotyczące tego, na czym się skupić, i jeszcze ważniejsze dotyczące tego, co należy zignorować. Przychodząc na świat, dzieci wyposażone są w 100 miliardów komórek mózgowych, ale nie ma między nimi zbyt wielu połączeń. Przyglądając się i obserwując, oczy dziecka zbierają informacje i bodźce na temat tego, co jest istotne dla jego rozwoju. Pod koniec 1. roku życia dziecięca zdolność dostrzegania niezwykle drobnych sygnałów wizualnych zanika. Niemowlę skupia się na tym, co jest mu potrzebne, i zapomina o całej reszcie. Naukowcy nazywają tę zmianę ograniczeniem percepcji. Widzimy to, co znajduje się w naszym otoczeniu.
Przełomowe badanie przedstawione w piśmie naukowym „Science” wykazało, że małe dzieci są w stanie rozróżnić miny małp. Jednak po pierwszych urodzinach zdolność ta znika i nigdy nie wraca. Jeśli chodzi o wyróżnienie najdrobniejszych cech u szympansów niemowlęta mogłyby rywalizować z Jane Goodall, jednak starsze dzieci i dorośli nie są w stanie zauważyć niuansów tego rodzaju.
(img|665976|center)
Wyjaśnieniem tego zjawiska jest ograniczenie percepcji. Noworodki oglądają głównie twarze ludzi, a nie innych zwierząt. Będąc niezwykle pojętnymi uczniami, po co miałyby skupiać się na małpich twarzach, jeśli dotyczące ich informacje do niczego im się w życiu nie przydadzą? Z kolei informacje dotyczące dorosłych ludzi są kluczowe, jako że to oni zapewniają niemowlęciu przetrwanie. Od momentu kiedy dziecko uświadomi sobie te zależności i je utrwali, będzie opierało się na zdobytej wiedzy.
Badanie opisane w „Science” pokazuje, jak ważne są wczesne doświadczenia wizualne dla rozwoju umiejętności „przetwarzania” twarzy; to, co nieużywane, zanika. Pierwszy rok życia obejmuje więc wrażliwą fazę rozwoju, podczas której mózg kalibruje efektywność wydatkowania energii według tego, co jest decydujące dla skutecznego patrzenia.
Obserwowanie twarzy jest doświadczeniem kluczowym dla wczesnego rozwoju człowieka. Pod koniec 1. roku życia dzieci zaczynają w sposób zauważalny okazywać, że rozumieją znaczenie czynności wykonywanych przez ich opiekunów. W kolejnej fazie rozwoju dzieci zaczynają łączyć informacje. Psychologowie badający proces poznawczy u dzieci wyróżniają dwa mechanizmy wskazujące na moment, w którym dziecko jest gotowe, by aktywnie włączyć się w świat więzi społecznych: podążanie wzrokiem i współdzielenie uwagi.
Podążanie wzrokiem i współdzielenie uwagi
Wyobraź sobie, że jesteś za granicą i nie znasz języka kraju, w którym się znalazłeś. W jaki sposób zasygnalizujesz tubylcowi, że rozumiesz, co usiłuje ci powiedzieć? Prawdopodobnie skiniesz głową, wskażesz jakąś rzecz albo użyjesz dźwięków wspólnych dla wszystkich języków. Dzieci tego nie potrafią. Skąd zatem wiadomo, że nas rozumieją? Okazuje się, że dzieci wyraźnie sygnalizują moment, w którym są gotowe uczyć się od innego człowieka.
Jako pierwszy nauczyciel swojego dziecka będziesz wskazywał różne elementy waszego świata, oczekując, że zrozumie związek między twoim palcem a daną rzeczą. Zwróć uwagę na moment, w którym dziecko zacznie wodzić spojrzeniem za twoim placem – to kamień milowy w jego rozwoju. Podobnie jest ze współdzieleniem uwagi – gdy się pojawi, uwaga dziecka może zostać skierowana na konkretny obiekt znajdujący się w polu jego widzenia, jeżeli zauważy ono, że ktoś na ten obiekt patrzy. Jeśli zwrócisz wzrok na jakiś przedmiot, twoje dziecko odwróci główkę i popatrzy na to samo.
(img|665977|center)
Kiedy dziecko zaczyna zwracać uwagę na przedmioty, które pokazuje mu druga osoba, wykorzystując mechanizm podążania wzrokiem i współdzielenia uwagi, oznacza to, że wzrasta jego umiejętność uczenia się przez interakcję społeczną, a system wzrokowy jest lepiej powiązany ze zdolnościami motorycznymi i można zacząć zabawę.
Zatem to, co dziecko ogląda w 1. roku życia, ma wpływ na jego sieci neuronowe i podstawowe mechanizmy uczenia się. Gdy mózg niemowlęcia zrozumie, że ludzkie twarze stanowią istotne bodźce, dziecko jest gotowe na zaangażowanie, interakcję i naukę z drugim człowiekiem. Kiedy dziecko zaczyna świadomie podążać wzrokiem za twoim spojrzeniem lub palcem, jest gotowe, by czerpać z twojego doświadczenia i twojej wiedzy.
W XXI wieku część tego, co oglądają dzieci, nawet w ciągu kilku pierwszych lat życia, zobaczą na ekranie. Pamiętasz bujaczek z miejscem na tablet? Załóżmy, że kładziemy dziecko w leżaczku, a na ekranie puszczamy mu film pokazujący ludzkie twarze. Czy w taki sposób dziecko nauczy się, że twarze są ważne, by przetrwać?
Nauka przez obserwację – świat na ekranie
Podróżowaliście kiedyś samolotem z małym dzieckiem? Moja przyjaciółka Julie, która adoptowała rocznego chłopczyka z Korei, doświadczyła takiego dojmująco długiego rejsu do Los Angeles. Chociaż każdy fotel miał z tyłu zamontowany ekran, Jack nie chciał siedzieć i w niego patrzeć. Kiedy dotarli do domu, Julie oznajmiła starszemu synowi Patrickowi, że musi nauczyć Jacka oglądać telewizję. Mimo że Patrick solennie przyłożył się do zadania, poniósł sromotną klęskę. Choć dźwięki i obrazy hipnotyzowały Jacka na krótką chwilę, jego uwaga zbyt szybko ulegała rozproszeniu. Rodzina nie rozumiała tego zjawiska. Dlaczego Jack nie może spokojnie usiąść i obejrzeć tego, co Patrick próbuje z nim pooglądać?
Jeśli dziecko jest w stanie siedzieć i patrzeć na światło i twarze, czemu nie robi tego samego przed ekranem? Wiemy, że w świecie rzeczywistym obserwacja jest sposobem nauki, ma więc ważny cel. Czy niemowlęta uczą się, obserwując ekran, w taki sam sposób, w jaki przyswajają wiedzę z otaczającego je świata?
Czy dzieci poniżej 1. roku życia potrafią uczyć się z filmów?
Kilka lat temu na tle konfliktu biznesu i nauki pojawiły się kontrowersje dotyczące towarów Baby Einstein, linii edukacyjnych produktów multimedialnych adresowanych do dzieci w wieku poniżej 4 lat. Tworzone przez Baby Einstein filmy miały wspomagać rozwój umiejętności poznawczych i językowych dziecka. Po prostu posadź dziecko przed ekranem, a ono w cudowny sposób zacznie się uczyć. Firma błyskawicznie przekształciła się w korporację wartą miliony dolarów, która wygrała los na loterii, kiedy przejął ją Disney. Konsekwencją sukcesu było jednak prześwietlenie działań przedsiębiorstwa, co doprowadziło do publikacji naukowego badania demaskującego twierdzenia jego marketingowców. Okazało się, że siedzenie przed ekranem nie uczy dzieci języka. W zasadzie dziecko byłoby w stanie nauczyć się tyle samo, towarzysząc opiekunowi podczas wykonywania prac domowych.
Dodatkowych dowodów dostarczyły kolejne innowacyjne badania. Pamiętajcie, że dzieci przestają rozróżniać małpie miny około 10. miesiąca życia; to samo dotyczy ich układu słuchowego. Słynne badanie z roku 2003 wykazało, że bardzo małe dzieci są w stanie rozróżnić wiele fonemów w obcym języku. W pierwszym eksperymencie naukowcy obserwowali dziewięciomiesięczne amerykańskie maluchy i odkryli, że są one zdolne rozpoznać różnice między fonemami języka mandaryńskiego. Odkrycie było niezwykle ekscytujące – wyobraź sobie, co by się stało, gdyby wystarczyło odtworzyć dziecku nagranie lektora mówiącego po chińsku lub hiszpańsku, by nauczyć je drugiego języka! Rzeczywiście twórczyni Baby Einstein powoływała się na naukowe dowody, według których słuchanie filmów ze zwrotami w języku obcym pomaga dziecku przyswoić ten język.
(img|665979|center)
Jednak diabeł tkwi w szczegółach – badanie dowiodło, że małe dzieci mogą uczyć się ze słuchu tylko od osoby mówiącej do nich na żywo. W nawiązaniu do tego eksperymentu w kolejnym badaniu amerykańskie noworodki odbyły 12 wizyt w laboratorium. Za każdym razem słuchały tych samych zwrotów w języku chińskim w postaci nagrania audio, filmu bądź słów wypowiadanych przez człowieka. Co istotne, dzieci rozróżniały dźwięki jedynie w tym ostatnim wypadku. W rozumieniu maleńkich ludzi nagranie nie przedstawia żywej istoty. Wynika z tego, że – szczególnie w 1. roku życia – słuchanie mamy i taty oraz ich obserwowanie powinno przeważać nad oglądaniem filmów.
Uczenie się z ekranu w 2. i 3. roku życia
Widząc dziecko z oczami utkwionymi w ekranie telewizora, dorośli często zakładają, że rozumie ono związek pomiędzy oglądaną treścią a światem rzeczywistym. Badania wskazują, że jest zupełnie inaczej. Eksperymenty z produktami firmy Baby Einstein oraz innymi, wprowadzonymi na rynek wcześniej i później, zdecydowanie potwierdzają, że musi upłynąć dużo czasu, zanim dziecko zrozumie, że to, co widzi na ekranie, odnosi się w jakiś sposób do świata, w którym żyjemy. Naukowcy badający procesy uczenia się z filmów przez małe dzieci nazywają to zjawisko „deficytem wideo”.
Pod koniec lat 90. XX wieku dwoje badaczy przeprowadziło serię eksperymentów mających na celu ustalenie, kiedy dziecko zaczyna rozumieć, że treści przedstawione w dwóch wymiarach odnoszą się do trójwymiarowego świata. Pierwsze badanie polegało na zaprezentowaniu prostej sytuacji dwu- oraz dwuipółlatkom – dzieci obejrzały krótki film, na którym widać, jak dorosły chowa w pokoju zabawkę. Po filmie dzieci poproszono, by znalazły zabawkę w pokoju identycznym z tym na ekranie. Dzieci dwuletnie miały problem ze znalezieniem zabawki, dwuipółletnie – nie.
Aby ustalić, czy na wynik eksperymentu nie miał wpływu jakiś inny czynnik, przeprowadzono dodatkowe badanie. Tym razem dwulatki obserwowały to samo zdarzenie, patrząc na prawdziwego człowieka przez okno. Reszta elementów pozostała bez zmian – dzieci siedziały w pokoju, patrząc na kwadratowe pudełko i obserwując, jak ktoś chowa zabawkę. Fakt, że tym razem widziały zdarzenie na żywo, pomogło im znaleźć zabawkę (100% dzieci nie miało z tym problemu), co nie udało się dzieciom, które oglądały scenę chowania na ekranie.
Co ciekawe, podczas drugiego eksperymentu dwulatkom oglądającym dorosłego przez szybę udało się znaleźć zabawkę, pomimo że w czasie pierwszej próby po obejrzeniu materiału wideo miały z tym problem. Naukowcy doszli więc do wniosku, że przed ukończeniem 2. roku życia dziecko nie potrafi odnieść do rzeczywistego świata treści oglądanych w telewizji. Ta konkluzja została wielokrotnie potwierdzona w późniejszych badaniach. Obecnie przyjmuje się za pewnik, że niemowlęta potrzebują czasu, by przezwyciężyć deficyt wideo.
Media interaktywne – lepsze rozwiązanie?
Pewnie widziałeś kiedyś dziecko zafascynowane faktem, że ruch jego palca wywołuje efekt widoczny na ekranie. Naukowcy dopiero zaczynają badać, czy media interaktywne są w stanie wyeliminować deficyt wideo.
Tę hipotezę sprawdzono w badaniu w 2010 roku, w którym uczestniczyły dzieci w wieku 2,5–3 lat. Podobnie jak opisany wyżej eksperyment polegało ono na zabawie w chowanie rzeczy. Tym razem dzieci obserwowały, jak ktoś chowa trzy pluszowe zwierzątka – na żywo, w filmie lub w interaktywnej grze komputerowej. By pomóc dzieciom przezwyciężyć deficyt wideo, naukowcy sześciokrotnie odtworzyli sceny w filmie i w grze. Tak jak podczas wcześniejszego eksperymentu dzieci oglądające scenę na żywo patrzyły przez okno na dorosłego chowającego zabawki. W grupie z interaktywnym komputerem dzieci oglądały, jak zabawki chowają się same w kolorowym pokoju; kiedy dziecko nacisnęło guzik, zwierzątka wyskakiwały z kryjówek. W grupie z filmem wideo nagranie było identyczne z tym, co pokazywano w grze komputerowej, jednak zwierzątka chowały się i pokazywały bez jakiejkolwiek aktywności dziecka.
(img|665980|center)
Po obejrzeniu sceny z chowaniem zabawek dzieci z wszystkich trzech grup zostały zabrane do prawdziwego pokoju i zmierzono czas potrzebny im na odnalezienie tych samych zabawek. Dzieciom obserwującym scenę na żywo oraz za pośrednictwem gry komputerowej poszło lepiej niż tym, które jedynie oglądały film. Ale i tak dzieci z pierwszej grupy były w stanie najszybciej odnaleźć zabawki.
Ponadto uzyskanie czasu zbliżonego do czasu dziecka, które znalazło zabawki po obejrzeniu sceny na żywo, wymagało sześciu powtórzeń sceny z gry komputerowej. Jeżeli nawet damy fory środowisku interaktywnemu, prawdziwy świat bije na głowę doświadczenie oparte na patrzeniu w ekran.
Choć może wydaje się nam, że niemowlę, opuszczając łono matki, potrafi już obsłużyć smartfon, okazuje się, że nawet w porównaniu z interaktywnymi mediami świat rzeczywisty przewyższa ekran jako środek nauki. Dlaczego media, nawet interaktywne, są w tym zakresie mniej efektywne niż prawdziwe środowisko życia dziecka? Właśnie dowiedzieliśmy się, że bardzo małe dzieci uczą się za pomocą podążania wzrokiem i współdzielenia uwagi; takie środki dostępne są przede wszystkim wtedy, gdy dziecko doświadcza obecności drugiej osoby.
Mimo to urządzenia przenośne i płaskie ekrany telewizorów są nieodłącznym elementem życia wielu ludzi, zatem utrzymanie ich z dala od małych dzieci jest niemal niemożliwe. Żyjemy w takim, a nie innym świecie, czemu więc nie mielibyśmy korzystać z niego najlepiej, jak możemy?
Nauka przez media oraz obserwację prawdziwego życia
Chociaż udowodniono istnienie deficytu wideo, każdego dnia publikowane są nowe „edukacyjne” filmy, aplikacje i gry. 72% aplikacji edukacyjnych sprzedawanych na iTunes jest zaprojektowanych z myślą o dzieciach w wieku przedszkolnym i uczęszczających do szkół podstawowych. Rodzice naprawdę wierzą, że ich potomstwo uczy się poprzez oglądanie filmów. Tak jak Samantha, która opublikowała na Amazonie zacytowaną niżej recenzję programu Baby Babble, wszyscy pragniemy, by intelekt naszych dzieci rozwijał się jak najlepiej.
Moja córka (14 miesięcy) uwielbia go, chociaż nie jest dostosowany do jej wieku. Pomaga mi zyskać chwilę przerwy i zabawia ją w edukacyjny sposób. Córka próbuje ułożyć usta tak, jak pokazują to w programie. Umie też rozróżniać „górę” i „dół” oraz „do środka” i „na zewnątrz”. Oglądamy go dopiero półtora miesiąca. Na razie córka nie zna żadnych słów, ale zaczyna próbować mówić.
(img|665981|center)
W recenzji pojawia się jedno słowo, które zmienia sposób, w jaki dziecko może nauczyć się czegoś za pośrednictwem ekranu. Tym słowem jest: „oglądaMY”.
W tym rozdziale opisałam już niektóre mechanizmy uczenia się u małych dzieci: podążanie wzrokiem i współdzielenie uwagi. Teraz spróbuj wyobrazić sobie korzystanie z tych metod za pomocą różnego rodzaju treści mediowych. Dorośli potrafią skierować uwagę dziecka na ważne, odnoszące się do świata rzeczywistego sygnały pokazywane na ekranie, takie jak związek między kolorem na ekranie a tym samym kolorem w pokoju.
W 2014 roku opublikowano wyniki badania, według których jeśli rodzic pokazuje dwulatkowi prawdziwy przedmiot widziany przez dziecko wcześniej na ekranie, częściej potrafi ono trafnie go nazwać. Ta prosta czynność pomaga małym dzieciom interpretować informacje z ekranu i stosować je w życiu. Najprawdopodobniej czytając dziecku książkę, pokazujesz i nazywasz przedmioty; spróbuj robić to samo podczas oglądania filmu i korzystania z aplikacji. Kiedy rodzice pokazują dziecku, że to, co jest na ekranie, jest społecznie przydatne, dzieci chętniej skupiają się na tym, co na nim widzą. W ten sposób uczą się, że to, co oglądają w dwóch wymiarach na ekranie, przekłada się na świat rzeczywisty.
Pamiętaj, że kluczem do sukcesu jest społeczna interakcja. W dzisiejszych czasach ekrany umożliwiają również komunikację w czasie rzeczywistym, np. za pośrednictwem czatu wideo. Ciekawe, niedawno przeprowadzone badanie wykazało, że w procesie uczenia się języka obcego internetowe sieci komunikacyjne, takie jak Skype, funkcjonują tak samo dobrze jak bezpośrednia interakcja z drugą osobą; to samo badanie potwierdziło wcześniejsze odkrycie – samo oglądanie filmu nie jest w tym zakresie efektywne. Kluczem do nauki języka za pomocą grupy na czacie wideo jest społeczna reakcja oraz konwersacja w czasie rzeczywistym. Jeśli więc uda ci się skłonić swojego malucha, by wysiedział do końca czatu z babcią, możliwe, że przy okazji czegoś się on nauczy!
Dzieci w wieku poniżej 2 lat – żadnych ekranów… Serio?
Kiedy moja córka miała półtora roku, moim ulubionym elementem wieczornej rutyny było umoszczenie jej w naszym wielkim fotelu i obejrzenie kanadyjskiej bajki Caillou. Dzisiaj córka ma 15 lat i nie wykazuje żadnych oznak trwałego uszkodzenia mózgu wynikającego z tak wczesnego oglądania filmów; chcę jednak zaznaczyć, że przeznaczony na to czas ograniczyłyśmy do pół godziny dziennie. Trzy lata później, kiedy urodził się mój syn, nie byłam w stanie ograniczyć mu czasu spędzanego przed ekranem do mniej niż godziny dziennie, bo nie dało się uniknąć tego, że oglądał telewizję wtedy, kiedy jego siostra. Nawet jeśli nie był zbytnio zainteresowany prezentowaną treścią, przebywał w tym samym pomieszczeniu, w którym działał telewizor. Widział więcej odcinków SpongeBoba Kanciastoportego, niż chciałabym się przyznać, ale podobnie jak w wypadku córki nie wierzę, że to doświadczenie wpłynęło ujemnie na rozwój jego mózgu. Mój syn jest zdrowym dwunastolatkiem, rozwijającym się podręcznikowo.
(img|665982|center)
Z takimi sytuacjami spotyka się wielu rodziców mających więcej niż jedno dziecko. Pierwszemu łatwo jest ograniczyć dostęp do filmów; gdy pojawia się drugie, opuszczamy gardę. Chociaż moje doświadczenie opiera się na niereprezentatywnej próbie dwóch osobników, niedawno przeprowadzone badanie wykorzystujące znacznie obszerniejsze dane potwierdza moje obserwacje.
Grupa naukowców w Szpitalu Dziecięcym w Bostonie zajęła się szukaniem związków pomiędzy czasem spędzanym przed telewizorem przez dzieci w wieku 6 miesięcy, 1 roku i 2 lat, który był mierzony w okresie kilku lat (badanie tego typu nazywa się podłużnym), a stopniem rozwoju językowego ocenionego w wieku lat 3. Nawet w grupie dzieci, których średni czas oglądania telewizji wyniósł 1,2 godziny dziennie, nie odkryto związku pomiędzy czasem spędzonym w ten sposób a umiejętnościami językowymi. Precyzja językowa u dzieci, które dłużej oglądały telewizję, nie była ani lepsza, ani gorsza niż u dzieci, które przed telewizorem spędzały mniej czasu.
Podsumowanie badań i porady w pigułce
Podsumowanie badań
1. Dzieci w wieku poniżej 3 lat najlepiej uczą się, obserwując świat rzeczywisty, a nie patrząc w ekran.
2. Około 10. miesiąca życia nasze mózgi przestawiają się na bodźce środowiskowe, na których budowana jest nasza przyszła wiedza. W tym szczególnie wrażliwym okresie dzieci powinny doświadczać świata rzeczywistego (tj. słuchać mowy opiekuna i obserwować ludzkie twarze). Ekran może dostarczyć małemu dziecku rozrywki, ale zbyt długi czas spędzony na oglądaniu, zwłaszcza jeśli się ono jeszcze nie przemieszcza, może mieć negatywny wpływ na jego rozwój i wczesną naukę.
3. Mija niemal rok, zanim dziecko zacznie okazywać, że uczy się od innych. Po przekroczeniu tej granicy wspólne oglądanie oraz urozmaicanie oglądania doświadczeniami interaktywnymi pomoże mu lepiej rozumieć pokazywane treści.
Nawet u dzieci poniżej 2. roku życia godzina oglądania telewizji nie wywiera negatywnego wpływu na ich umiejętności językowe.
(img|665983|center)
Porady w pigułce
1. To nic strasznego, jeśli pozwolisz dziecku poniżej 2. roku życia obejrzeć coś w telewizji, zakładając, że ograniczysz „czas ekranowy”. Nie czuj się winny, jeśli potrzebujesz kilku minut, by wziąć prysznic, wysłać zaległy e-mail czy zrobić obiad!
2. Pamiętaj jednak, że to prawdziwy świat dostarcza bodźców, których dziecko potrzebuje, by nabywać kluczowych umiejętności życiowych, szczególnie w 1. roku życia. Więcej nauczy się, przebywając na zewnątrz, widząc innych ludzi, nawet kiedy wielki pies liże je po twarzy, niż z patrzenia w ekran.
3. Zachowaj proporcje między czasem na media a czasem poświęconym innym zajęciom; mózgi i ciała dzieci potrzebują ćwiczeń i różnorodności. Powinieneś kierować się umiarkowaniem i równowagą.
4. Wyszukaj dobre jakościowo treści i oglądaj je razem z dziećmi, baw się z nimi, twórz połączenia między światem online a światem rzeczywistym, maksymalizując naukę.
5. Korzystaj z mediów interaktywnych pozwalających na społeczną interakcję, takich jak czat wideo.
6. Ostatnia rzecz: przyjrzyj się własnym nawykom związanym z mediami. Nawet bardzo małe dzieci uczą się przez obserwację, więc postaraj się dać im jak najlepszy przykład.