Trwa ładowanie...
fragment
16-08-2014 03:09

Prezydencki agent 2. Zakładniczka

Prezydencki agent 2. ZakładniczkaŹródło: Inne
d1pso45
d1pso45

Castillo dostrzegł zdziwienie na twarzach Torine’a i Lopeza. Nie mówił im o tym, co usłyszał od Kennedy’ego.
Wspomniał jedynie, że miejsce pobytu Lorimera wciąż jest nieznane.

– Jak pamiętacie, Francuzi gorąco pragnęli złagodzenia sankcji nałożonych na Husajna, ale Stany Zjednoczone i Wielka Brytania za cholerę nie chciały się na to zgodzić. I dlatego Rada Bezpieczeństwa ONZ w swej nieskończonej mądrości uchwaliła w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym szóstym roku program „Ropa za żywność”, twierdząc, że tym sposobem ratuje życie niewinnym Irakijczykom. Tymczasem program pozwolił Husajnowi wynagrodzić swoich przyjaciół żabojadów, Rosjan i innych cwaniaków. W sumie zakupiono ropy za sześćdziesiąt pięć miliardów dolarów, nim w dwa tysiące trzecim roku wojska Stanów Zjednoczonych zajęły Bagdad i tym samym zakończyły program. Kiedy chodzi o sześćdziesiąt pięć miliardów dolarów, łatwo jest uszczknąć coś dla siebie, więc Lorimer tylko notował nazwiska i zgarniał kasę.
– Powie mi pan, skąd tyle wie o roli Lorimera? – spytał Delchamps. Zabrzmiało to prawie jak wyzwanie.
– Nie.
– Później zapytam jeszcze raz. Może zmieni pan zdanie.
– Wszystko jest możliwe – odparł Castillo.
– Zgoda, umówmy się, że Lorimer był najważniejszym kasjerem w tym interesie – rzekł Delchamps. – Zna połowę, a może i więcej, osób, które brały pieniądze. Wie, kto, ile, jak i kiedy wziął. A także za co. Niektóre z tych osób pracują w ONZ, na eksponowanych stanowiskach. I właśnie dlatego ONZ nie jest zainteresowana ujawnieniem sprawy. Niektórzy z biorących są Francuzami. Mają tu ciekawe prawo, które stanowi, że prezydent republiki nie może być podmiotem śledztwa, póki sprawuje urząd. A ludzie Deuxieme Bureau... Wie pan, co to jest?

Castillo skinął głową.
– Otóż uważają oni Agencję za większe zagrożenie dla la belle France niż Schutzstaffeln i działają w tym przekonaniu. Właśnie dlatego tak trudno się wgryźć w tę sprawę.
– To zrozumiałe – zgodził się Charles.
– Tak samo jest z Niemcami – ciągnął Delchamps. – Wciąż mam paru przyjaciół po drugiej stronie Renu – służyłem kiedyś w Berlinie i Wiedniu, w starych, dobrych czasach zimnej wojny – i dostaję od nich ciekawe informacje. Ostrzeżono mnie też, że powinienem na siebie uważać, ponieważ pewni bardzo ważni Niemcy są zamieszani w tę sprawę i woleliby, żeby nie została ona ujawniona. Równie poważny jest udział Rosjan. Spora część gotówki, którą znaleźliśmy w szafach Saddama Husajna, trafiła do Iraku w ładowniach samolotów legendarnego rosyjskiego biznesmena, niejakiego Aleksandra Pewsnera. Słyszał pan kiedy to nazwisko?
– Słyszałem.
– Otóż prowadzi on coś w rodzaju tajnej firmy kurierskiej dla ludzi, którzy pragną przesyłać towary w dalekie zakątki świata tak, by nikt o tym nie wiedział. A skoro już o nim mówimy, mniej więcej miesiąc temu powiedziano mi, podobnie jak innym szefom delegatur, że mam nie przyglądać się poczynaniom tego skurwiela bez specjalnej zgody Langley.
– Pewsner był zamieszany w aferę związaną z programem „Ropa za żywność”? – spytał Castillo.
– O ile się orientuję, nie bezpośrednio. Ale rozwoził po świecie pieniądze, jak każdy inny ładunek, i podejrzewam, że także towary, których Saddam Husajn miał nie otrzymywać.
Torine spojrzał w oczy Castillowi.
– I wreszcie dochodzimy do Amerykanów – kontynuował Del­champs. – Otóż wiemy, że paru biznesmenów z Houston tkwi po same uszy w tym skandalu. Proszę wybaczyć, jeśli zabrzmi to cynicznie, ale z mojego doświadczenia wynika, że gdy bogaci nafciarze wspierają polityków, to później politycy chętnie nadstawiają uszu i pomagają rozwiązywać ich problemy, na przykład rozkazując Agencji i FBI, żeby zostawiły jakiegoś przedsiębiorcę w spokoju. Przykładem niech będzie Pewsner... – Umilkł. – Czy mogę zmienić zdanie w sprawie kawy?
– Oczywiście – odparł Castillo, sięgając po dzbanek.
Agent wziął filiżankę, wsypał cukier i przez chwilę mieszał.
– Tyle wiedziałem jeszcze kilka dni temu, gdy znowu wypłynęła sprawa Lorimera.
– Chyba za panem nie nadążam – przyznał Charley.
– Facet z Secret Service, który tu pracuje, jest moim kumplem. Wie pan, dwa dinozaury w lesie pełnym młodych, politycznie poprawnych fiutów z Departamentu Stanu. Jakiś kolega zadzwonił do niego i poprosił o odnalezienie Lorimera, a kumpel przyszedł z tym do mnie, bo wiedział, że pracuję nad tą sprawą. – Pociągnął mały łyk kawy. – Wiedziałem, że będzie niedobrze, zanim jeszcze ambasador zadzwonił do mnie i zapytał o Lorimera. Rozmawiał z tą... jak jej tam... Cohen, sekretarz stanu.
– Natalie Cohen – podpowiedział Charley.
– Mała, bojowa dupa – przytaknął Delchamps. – Lubię ją. Tak czy inaczej, już prawie byłem gotów przyskrzynić tego kutasa, kiedy nagle wszystko odwołano.
– Zechce pan to wyjaśnić?
– Moje cokolwiek cyniczne usposobienie każe mi podejrzewać, że ktoś w Langley miał za długi język i chlapnął komuś w Foggy Bottom, że kończę już raport o Lorimerze. A w Foggy Bottom nie brakuje ludzi, których serce boli na myśl o niesnaskach między żabojadami a Ameryką oraz między senatorami badającymi skandal wokół programu „Ropa za żywność” a przedstawicielami ONZ. Przerazili się, że złe stosunki mogą być jeszcze gorsze, jeśli ujawnimy, że żabojady – aż po samego Chiraca, a może i z nim włącznie – są zamieszani w skandal, którego kasjerem był dyplomata Organizacji Narodów Zjednoczonych.
– Podejrzewał pan, że utrącą pański raport? – spytał Castillo.

d1pso45
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1pso45

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj