Prezes Znaku: książka Grossów rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej
Książka Złote żniwa rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej; domaga się sprawiedliwości, dla tych którzy byli pierwszymi i największymi ofiarami zagłady - mówił we wtorek prezes wydawnictwa Znak Henryk Woźniakowski o publikacji Jana T. Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross.
- Książka Złote żniwa rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej; domaga się sprawiedliwości, dla tych którzy byli pierwszymi i największymi ofiarami zagłady - mówił we wtorek prezes wydawnictwa Znak Henryk Woźniakowski o publikacji Jana T. Grossa i Ireny Grudzińskiej-Gross .
- Ta książka Grossów , którą wydajemy i której autorzy idą śladem badań prowadzonych głównie w Centrum Badań nad Zagładą Żydów, rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej, naszej chęci zapomnienia (...) - mówił podczas konferencji prasowej prezes Znaku.
- Ta książka domaga się sprawiedliwości dla tych, którzy byli pierwszymi i największymi ofiarami zagłady - uważa Woźniakowski . Prezes wydawnictwa zaznaczył, że nie jest to monografia zachowań na wsi polskiej w tzw. trzeciej fazie holokaustu i książka nie ma takich ambicji.
- Spojrzenie autorów koncentruje się na tym, co się działo najstraszniejszego, na rabunku, na związanych z tym rabunkiem mordach i to próbuje zrozumieć na tle podobnych zjawisk w innych częściach okupowanej Europy - mówił Woźniakowski , przyznając jednocześnie, że książka "nie szuka okoliczności łagodzących, pomija wiele wątków historycznego i społecznego kontekstu".
- Ambicją tej książki (...) jest wprowadzenie tych okrutnych, często trudnych faktów do świadomości publicznej, wyprowadzenie ich z pracowni badawczych historyków. I to jest podstawowa przyczyna, dla jakiej Znak wydaje tę książkę - wyjaśnił Woźniakowski .
W książce Złote żniwa Jan T. Gross i Irena Grudzińska-Gross piszą, że w polskim społeczeństwie czasów okupacji normą było tropienie i wynajdywanie ukrywających się Żydów oraz czerpanie zysków z holokaustu. Grossowie analizują wydarzenia, które miały miejsce po wojnie na terenach byłych obozów zagłady, czyli plądrowanie tych miejsc w poszukiwaniu kosztowności. Szczegółowo przedstawiają sytuację w okolicach Treblinki, ale podkreślają, że podobne zjawiska miały miejsce także gdzie indziej - m.in. w Sobiborze i Bełżcu.
Przypadek wzbogacenia się mieszkańców wiosek obok obozu w Treblince autorzy przedstawiają jako część szerszego zjawiska - czerpania materialnych zysków z holokaustu przez Europejczyków - i idą dalej, stawiając tezę, że przejmowanie majątku Żydów w okupowanej Polsce ściśle wiązało się z ich mordowaniem.
Jako czerpanie zysków z holokaustu Grossowie przedstawiają też przejmowanie przez Polaków stanowisk pracy opuszczonych przez Żydów. Opisują, jak podczas okupacji wytworzyła się nieistniejąca wcześniej grupa polskich lokalnych handlarzy, przedsiębiorców i rzemieślników, którzy zajęli miejsce Żydów i nie zamierzali oddać zdobytego miejsca pracy powracającym po wojnie ocalonym z holokaustu.
Książka wydrukowana w nakładzie 50 tys. egzemplarzy trafi do księgarń 10 marca.