Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku
Isarel Keyes od zawsze czuł, że żyją w nim dwie osoby. Oddany ojciec i wzorowy pracownik zamieniał się w seryjnego mordercę i gwałciciela.
"Drapieżnik" Maureento Callahan to mrożąca krew w żyłach historia człowieka uzależnionego od mordowania. Zabójcy, wobec którego FBI było bezradne, psychopaty i manipulanta, który do samego końca kontrolował sytuację i zadbał o to, aby ostatnie słowo należało właśnie do niego.
Przez ponad dziesięć lat przemierzał Stany w poszukiwaniu ofiar. Polował na kobiety i mężczyzn, młodych i starych, w dzień i w nocy. Był zagadką dla profilerów.
Doskonale przygotowany do każdej zbrodni. Zabijał według dokładnie ustalonego planu szybko i sprawnie. Śledczy podejrzewali, że usuwał włosy na ciele i blokował gruczoły potowe. FBI na próżno więc szukałoby śladów DNA.
Jak to się stało, że Israel Keyes w końcu wpadł? Gdzie popełnił błąd? Ilu ludzi tak naprawdę zabił? Maureen Callahan, dziennikarka śledcza zaintrygowana historią mordercy, spędziła wiele lat, badając jego motywy. Przeprowadziła setki rozmów z przedstawicielami organów ścigania, przewertowała stosy dokumentów ze śledztwa, dotarła do tajnych akt FBI. Wszystko po to, żeby przedrzeć się do umysłu mordercy.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak publikujemy fragment książki "Drapieżnik" Maureen Callahan.
Keyes czekał na nich w pokoju przesłuchań, gdzie przygotowano już sprzęt do nagrań audio i wideo. Bryan Henry i reszta strażników, ukryci za lustrem weneckim, nie mogli się doczekać, co podejrzany ma do powiedzenia. Keyes wydawał się dość spokojny. (...)
Kazano im więc postępować z rozwagą.
– Ma pan ochotę na kanapkę? – spytała Gannaway. – Wzięliśmy też jedną dla pana.
– Nie – odparł Keyes.
– Dobrze, to zostawię ją na stole, na wypadek gdyby pan zmienił zdanie.
Próba nawiązania przyjacielskich relacji nie spotkała się z pozytywnym odzewem.
– Wie pan, czemu pana aresztowano? – spytał Rayburn.
Keyes spojrzał na niego pustym wzrokiem.
– Nie bardzo – stwierdził.
– Znaleźliśmy w pana portfelu kartę płatniczą należącą do chłopaka Samanthy Koenig – wyjaśnił Rayburn.
Keyes nawet nie mrugnął.
– Nie chcę rozmawiać – uciął krótko.
Rayburn uznał jednak, że to nie zamyka drogi do dalszej dyskusji. Keyes nie powiedział bowiem wyraźnie, że chce się widzieć z prawnikiem. Rayburn poszedł więc o krok dalej.
– FBI ma zdjęcia pana samochodu na miejscu zbrodni – oznajmił.
– Gdyby tak było – odparł Keyes – już by o tym ze mną rozmawiało.
Keyes miał rację, a to wkurzyło Gannaway. Biła od niego aura samozadowolenia i poczucia wyższości. Jak śmieli zakłócać mu dzień? Znaleźli w jego rzeczach prawo jazdy Samanthy i kartę Duane’a, lecz on wcale się tym nie przejął.
– Anchorage pana za to dopadnie – oświadczyła Gannaway.
Keyes się nie odezwał. (...)
Bell i Doll uwijali się jak w ukropie. Nie mieli nawet czasu, żeby wrócić do domu i się spakować. Zatrzymali się tylko przy Walmarcie, by kupić letnie ubrania, po czym popędzili na lotnisko, gdzie załapali się na nocny lot komercyjną linią. Nie było bezpośrednich połączeń z Anchorage do Houston, więc najpierw musieli spędzić trzy i pół godziny w samolocie do Seattle. Tam na kolejne cztery i pół godziny przesiedli się do samolotu lecącego do Houston. Napompowana adrenaliną i wymęczona jetlagiem para śledczych musiała następnie wynająć samochód, żeby pokonać sto pięćdziesiąt kilometrów dzielących ich od sądu. (...)
Payne oświadczył Jamesowi, że w Teksasie zatrzymano kogoś, kto może być zamieszany w zniknięcie Samanthy. James chciał wiedzieć, kim była ta osoba.
– Mężczyzna nazwiskiem Israel Keyes – zdradził mu Payne. – Zbieramy wszystkie możliwe dowody, które mogą go obciążyć.
James był zbity z tropu. Nigdy nie słyszał o żadnym Keyesie. Nie przychodził mu do głowy żaden związek między tym człowiekiem a jego córką. Absolutnie żaden.
– Musi pan utrzymać to w tajemnicy – zaznaczył Payne. – Proszę nikomu o tym nie opowiadać ani nie zamieszczać jego nazwiska na Facebooku. Wkraczamy w najdelikatniejszą fazę śledztwa, gdy szanse na odnalezienie pańskiej córki są największe. (...)
Co decyduje o tym, że ktoś zostaje zabójcą?
Tuż po jedenastej do Bella zadzwonił Rayburn.
– Nie uwierzysz – powiedział. – Właśnie dostałem wiadomość, że pod sądem rozpętała się strzelanina. Nie chodzi o Keyesa, ale na razie się tam nie zbliżajcie.
Każdy element tej wciąż rozwijającej się, zaskakującej na każdym kroku sprawy był dziwaczny. (...)
Wchodząc do sądu, Bell i Doll przeprowadzili szybką naradę. Tym razem Doll przejmie pałeczkę. Rayburnowi nie udało się wczoraj nic zdziałać. Może Keyes otworzy się przed atrakcyjną jasnowłosą detektyw, która przyleciała aż z Alaski, żeby z nim porozmawiać.
Wszyscy się zgodzili, by pokazać Keyesowi jedynie żądanie okupu.
Pierwszy do pokoju przesłuchań wkroczył Bell. Spojrzał na Keyesa i poczuł, że jeżą mu się włosy na karku. On naprawdę to zrobił, pomyślał.
Doll weszła zaraz po nim i poczuła to samo. Przesunęła w stronę Keyesa po blacie stołu żądanie okupu. Zaczął je czytać w milczeniu.
– Ten, kto to napisał, jest potworem – powiedziała Doll. – A ja nie sądzę, żeby pan był potworem.
Doll podążała za scenariuszem, który wspólnie wypracowali na Alasce, opartym na klasycznej technice przesłuchania: próbie nawiązania porozumienia. Doll nie stwierdziła: „Nie wierzę, że pan to zrobił”. Zamiast tego sugerowała, że rozumie, iż musiał istnieć powód, dla którego uprowadził Samanthę. Okazywała mu w ten sposób współczucie.
Keyes się nie odezwał. Doll i Bell mieli nadzieję, że pokazując mu ten dowód, usłyszą od niego być może jakąś historię. Nawet zaprzeczenie wszystkiemu byłoby jakąś reakcją.
– Nie mogę państwu pomóc – odparł w końcu Keyes. Wydawał się jednak dosyć zaintrygowany Doll.
– No cóż – kontynuowała agentka. – Jak w takim razie wyjaśni pan fakt, że zaginiona karta chłopaka Samanthy była w pana portfelu?
– Aha – powiedział Keyes łagodniejszym tonem. – Teraz już wiem, czemu zostałem w to wciągnięty.
Doll nastawiła uszu. No to jedziemy, pomyślała.
Keyes opowiedział im, że kilka tygodni temu ktoś zostawił torebkę strunową na przednim siedzeniu jego pick-upa. W środku znalazł telefon komórkowy i kartę płatniczą z wydrapanym PIN-em. Keyes wyjaśnił, że zostawił uchyloną szybę od strony kierowcy, bo jest palaczem – czego z pewnością się domyślili, gdy znaleźli cygara w wynajętym przez niego samochodzie. Wyszedł z założenia, że ktoś, dla kogo przeprowadził wcześniej prace budowlane, zostawił te rzeczy w ramach rekompensaty za niespłaconą należność.
– Jeśli mam być szczera – odezwała się Doll – pana historia jest niedorzeczna. Wiemy, że pan to zrobił. Wiemy, że uprowadził pan Samanthę.
– Nie mam pojęcia, o czym pani mówi – uciął krótko Keyes.