Prezent dla Stalina
Dlatego w podtytule książki napisał pan, że Powstanie było prezentem dla Stalina?
Piotr Zychowicz: Tak, to bardzo gorzka, tragiczna wręcz sprawa. Powstanie, które miało uratować Polskę przed całkowitą sowietyzacją, w efekcie tę sowietyzację ułatwiło. Nie przez przypadek, począwszy od roku 1941 roku, bolszewicy na wszelkie sposoby starali się sprowokować Polaków do powstańczego zrywu. Chodziło o to, żeby rękami Hitlera pozbyć się najcenniejszych, najbardziej bojowych polskich elementów. Niestety tak się właśnie stało. Powstanie było drugim Katyniem.
W "Obłędzie '44" ostro krytykuje Pan również akcję "Burza".
Piotr Zychowicz: Od setek lat za każdym razem, gdy na terytorium Polski wkraczali Rosjanie (a później bolszewicy) Polacy witali ich kulami karabinowymi i szablami. Bronili swojej Ojczyzny przed moskiewskim najazdem. W 1944 roku stało się coś niebywałego. Polacy witali bolszewików chlebem i solą. "Burza" szczególnie kuriozalny obrót przybrała na Ziemiach Wschodnich, gdzie tamtejszym oddziałom AK kazano wspierać Armię Czerwoną w zdobywaniu Wilna i Lwowa. A więc polskich miast, do których Stalin oficjalnie rościł sobie pretensje. To był właśnie tytułowy obłęd.