Polski dziennikarz pozwany przez spółkę kremlowskiego oligarchy. "To próba zastraszenia polskich mediów"
Grzegorz Rzeczkowski, dziennikarz "Polityki", został pozwany przez rosyjski koncern węglowy KTK. Właścicielem KTK jest oligarcha Michaił Gucerijew. Rzeczkowski mówi WP: - To próba zastraszenia mnie i innych dziennikarzy, by nie pisali o rosyjskich interesach w Polsce.
Rzeczkowski, dziennikarz "Polityki" (obecnie na wypowiedzeniu do końca kwietnia 2022 r.), od lat pisze o rosyjskich interesach w Polsce, zarówno na łamach prasy, jak i w książkach ("Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami" oraz "Katastrofa posmoleńska. Kto rozbił Polskę").
Rzeczkowski pisał m.in. o Marku Falencie, udziałowcu Składów Węgla, który w został skazany w 2016 roku przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową w restauracji Sowa. Afera ta pośrednio obaliła rząd PO.
W piątek 11 lutego przed sądem w Warszawie rozpoczął się proces Rzeczkowskiego oraz tygodnika "Polityka". Zostali oni pozwani przez rosyjską spółkę węglową KTK, kontrolowaną przez rosyjskiego oligarchę Michaiła Gucerijewa.
Zobacz też: Gen. Skrzypczak komentuje brak działań ws. Rosji. "On się nie cofnie ani o krok"
W zaskarżonych przez rosyjską firmę KTK trzech artykułach w "Polityce" Rzeczkowski pisał, że "Falenta we współpracy z Rosjanami miał przejmować dla nich polskie firmy zajmujące się hurtową i detaliczną sprzedażą ich węgla. I to metodami mocno kontrowersyjnymi, rodzącymi skojarzenia z tymi, które są charakterystyczne dla reguł biznesu w stylu wschodnim".
Rosyjska firma uznała, że naruszone zostało jej dobre imię. Domaga się przeprosin oraz wpłaty 35 tysięcy złotych na rzecz Fundacji Rodzin Górniczych w Katowicach.
Iwan Gepting, prezes KTK Polska, przekonywał w "Pulsie Biznesu" w 2019 roku: - Nigdy nie byliśmy partnerami biznesowymi z Falentą. Nie sprzedaliśmy Falencie nawet kilograma węgla. Nasz kontakt ograniczył się tylko do jednej transakcji, sprzedaliśmy Markowi Falencie wierzytelność wartą blisko 30 mln zł. Nie zapłacił.
Sebastian Łupak: Jak oceniasz ten proces?
Grzegorz Rzeczkowski, dziennikarz "Polityki": To jest niebezpieczny precedens. Kolejna bariera została przełamana – polski dziennikarz jest pozwany przez firmę należącą do kremlowskiego oligarchy.
Oceniam ten proces jako próbę zakneblowania ust mi oraz tym dziennikarzom, którzy zajmują się sprawami aktywności rosyjskiej w Polsce. To jest pokaz siły i próba zastraszenia. To ma być przykład dla innych, by pewnymi sprawami się nie interesowali.
Przypomnę, że w Rosji tak właśnie ucisza się wciąż niezależnych dziennikarzy i ich redakcje – wytacza im się procesy i zmusza do usuwania całych tekstów z internetu.
Ale każdy, kto czuje, że jego dobre imię zostało naruszone, ma prawo do obrony. To wciąż wolny kraj i wolne sądy. Dotyczy to tak samo bogatych oligarchów…
Nie kwestionuję ich prawa do obrony i sądu. Ale jak stwierdziły międzynarodowe organizacje broniące wolności słowa, takie pozwy jak ten, mają na celu zastraszenie.
Z niczego, co napisałem, nie wycofuję się. Wszystko potwierdziłem u moich źródeł. Kontaktowałem się z KTK, żeby poznać ich stanowisko. Mieli możliwość odpowiedzi na pytania. Dochowałem rzetelności dziennikarskiej.
To nie jest twój jedyny proces...
Mam kilka innych procesów wytoczonych mi przez biznesmenów robiących interesy z Rosją, ludzi związanych niegdyś z CBŚ czy SKW – Służbą Kontrwywiadu Wojskowego. Każdy ten proce ma za zadanie mnie przestraszyć i uciszyć. Przy czym nie są procesy o całe teksty, o opisane przeze mnie sytuacje, ale o niewielkie fragmenty, nawet dwa, trzy zdania wyrwane z artykułu. Niektóre z osób miały nawet problem ze wskazaniem, w jaki sposób naruszyłem ich dobra osobiste.
Jak potężny jest koncern, który cię pozwał?
KTK (Kuzbaska Kopania Paliwowa) to potężna firma działająca na Syberii. Operuje na terenach, gdzie znajdują się jedne z największych złóż węgla kamiennego na świecie, które szacuje się na ponad 700 mld ton, czyli dziesięć razy więcej niż polskie. To jest spółka zamożna – ma przychody na poziomie kilkuset milionów dolarów. Dla nich koszty sądowe to nic.
A jaki jest jej związek z Polską?
To jest firma zaopatrująca w węgiel najważniejsze polskie elektrownie. Za tą spółką stoi ważna oligarchiczna rodzina, a na jej czele jest kremlowski oligarcha Michaił Gucerijew. On ma ogromne wpływy polityczne. Jest przyjacielem Aleksandra Łukaszenki, od Putina odbierał m.in. Medal Honoru, a od Dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa order za wyróżnienie w operacjach specjalnych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Uważasz, że ta sprawa ma szerszy kontekst?
Staram się opisywać sprawy fundamentalne dla kraju – a takim właśnie jest bezpieczeństwo, nie tylko energetyczne, rozumiane jako wolność od wpływów obcych służb, głównie tych ze Wschodu. To, że jestem pozywany przez związanych z Kremlem Rosjan powinno niepokoić opinię publiczną.
Dlaczego?
To jest niebezpieczne dla polskiej demokracji i wolności słowa. Opinia publiczna ma bowiem prawo wiedzieć, co się dzieje w państwie.