Recepta na udany związek
Bardzo dużo w swoich książkach pisze Pan o związkach, o miłości, wszelkiego rodzaju emocjach i uczuciach. Czy umiałby Pan podać swoim czytelnikom jakiś sprawdzony przepis na udany związek? Jak to się w ogóle dzieje, że jedne związki działają, a inne nie? I gdzie szukać odpowiedzi na te pytania - w nauce? W życiu? W powieściach Wiśniewskiego?
Gdybym znał receptę na udany związek, to nie byłoby mnie tutaj z Panem. Nie ruszałbym się nigdy z mojej własnej wyspy na Polinezji Francuskiej w pobliżu Bora Bora i wysłałbym po Pana łódkę, gdyby Wirtualna Polska zdecydowała się wysłać Pana na rozmowę ze mną. I na dodatek na swój koszt zorganizowałbym Targi Książki w Krakowie na mojej wyspie. Na ten czas nazwałbym ją "Cracow Island". I gwarantuję Panu, że byłaby tam klimatyzacja. I nie byłoby tej duchoty. Ale nie znam tej magicznej recepty. I wcale nie chcę poznać. To byłaby największa zdrada wobec wszystkich poetów i pisarzy. Ja ciągle pragnę pisać. A tak nie byłoby już o czym...
Jak Pan przyjmuje krytykę swoich książek? Czy śledzi Pan recenzje i bardzo się nimi przejmuje? Co Pan na przykład sądzi o tekście Elizy Szybowicz opublikowanym w âKsiążkachâ?
Nie przywiązuję do tego wielkiej wagi. Latarniom też jest obojętne, jaki piesek na nie sika. [...] Niestety, z krytyki p. Szybowicz niczego nauczyć się nie można. Pani magister Szybowicz Eliza prawdopodobnie bardzo chciała zaistnieć, bo robi doktorat z krytyki literackiej i każda publikacja jej się może przydać w tzw. "dorobku". To tak, jak publikacja miernego chemika w gazecie "Koks, smoła, gaz", żadna to lista filadelfijska, trochę krótkotrwałego obciachu, ale jako sztuka się liczy. [...]