Zmarły niedługo po zamachu na World Trade Center Ken Kesey, autor Lotu nad kukułczym gniazdem, kwestionował obiegowy slogan o tym, że po 11 września 2001 roku wszystko będzie już inne. Pytał: "Czy naprawdę?", dostrzegając jedynie to, że "faceci w garniturach mówią nam, co faceci w mundurach zamierzają zrobić facetom w turbanach".
W pierwszym porywie oburzenia po napaści terrorystów na Nowy Jork, wielu ludzi pióra - powiedziała: "Odtąd zero tolerancji". W takiej tonacji pisała swój pierwszy tekst po nowojorskiej tragedii Oriana Fallaci, mocnych słów używał Frederick Forsyth, a w Polsce Waldemar Łysiak.
Co innego jednak publicystyka, a co innego literatura. Pewnie dlatego karierę zrobiło zdanie Michela Houellebecqa z Cząstek elementarnych, w którym określił islam jako "niewątpliwie najgłupszą, najbardziej fałszywą i najbardziej wsteczną religię".
W rewanżu zacytować można wyznanie Piotra Kalwasa, od niedawna Piotra Ibrahima Kalwasa. W dopiero co wydanej autobiograficznej książce Salam przyznaje: "Tańczyliśmy na ulicach jedenastego września".
Literackie świadectwo ataku na Nowy Jork przedstawia się nie za ciekawie. Pewnie dlatego, że - jak mówił Janusz Głowacki, autor Ostatniego ciecia, w którym zamach na World Trade Center został przepowiedziany - Czytelnicy "rzucili się na książki o islamie, bin Ladenie i Saddamie" i "non fiction pobiły na głowę powieści".
Istotnie, rzeczywistość przerosła wyobraźnię. Orson Scott Card, autor s.f. (m.in. Gry Endera), zapewniał: "Wpływ 11 września na science fiction nie będzie silniejszy niż wpływ katastrofy Challengera. (...) Powstanie trochę więcej książek o konflikcie Stanów Zjednoczonych z muzułmanami".
I tak się właśnie dzieje, ale to tylko wymienianie puzzli w tej samej układance. Joyce Carol Oates, autorka książek z niewątpliwie wyższej półki, zapowiedziała, że w jej nowej pozycji wydarzenia z 11 września będą kluczowymi. Tylko co z tego?
Wisława Szymborska w wierszu Fotografia z 11 września, przywołując ludzi, którzy wyskakiwali z płonących pięter WTC, pisała:
"Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić
opisać ten lot
i nie dodawać ostatniego zdania".
Tytuł Ostatni lot nadał Jere Longman swej książce o 40 pasażerach i członkach załogi samolotu, którzy udaremnili terrorystom dokonanie 11 września jeszcze jednego zamachu. Wszyscy zginęli w katastrofie w Pensylwanii.
Po 11 września Adam Zagajewski napisał wiersz Spróbuj opiewać okaleczony świat. Ależ literatura nic innego nie czyni od wieków i błędem byłoby spodziewać się, że po zamachu terrorystycznym, choćby najbardziej tragicznym, coś się nagle w tej materii diametralnie zmieni. Chyba że... pisarze zechcą sięgnąć głębiej - a w końcu tego się po nich spodziewamy, czyż nie? - i np. wyciągnąć wnioski z tego, co napisał Andre Glucksmann w eseju Dostojewski na Manhattanie.
A przypomnijmy, zdaniem francuskiego filozofa, 11 września 2001 r. objawił się światu nie żaden fundamentalizm islamski, nie żaden globalny terroryzm, lecz czysty nihilizm. A jeśli tak, to mylił się Ken Kesey i, rzeczywiście, nic już nie jest takie same jak przed tą, złowieszczo brzmiącą, datą. Tylko ludzie pióra tego nie spostrzegli.