Od ponad 40 lat amerykański pisarz Thomas Pynchon unika obiektywów i kamer. Niektórzy podejrzewali go o terroryzm, a inni sądzili, że w ogóle nie istnieje.
Skoro Thomas Pynchon mówi nie, to znaczy nie. Powiedział wyraźnie: Żadnych zdjęć – zatem nigdy nie zobaczymy go w studiu telewizyjnym, a jego wydawcy są zmuszeni rozpowszechniać jedną czy dwie fotografie wykonane jeszcze w latach 50.
Gdy w czerwcu 1997 roku ekipie stacji CNN udało się sfilmować go na ulicach Manhattanu, nieopodal jego ówczesnego miejsca zamieszkania, dziennikarze uwierzyli przez chwilę, że będą wreszcie mogli pokazać szerokiej publiczności legendę amerykańskiej literatury – człowieka nazywanego przez nowojorską prasę Gretą Garbo współczesnej literatury. Myśląc tak, nie docenili jednak jego zadziorności. Gdy tylko wrócił do domu, zadzwonił do stacji informacyjnej, żeby zabronić pokazywania tych zdjęć. Kierownictwo redakcji ustąpiło, obawiając się procesu. Legenda Pynchona nie doznała uszczerbku. I trwa.
A jedyny jak dotąd „występ” Pynchona w telewizji łączy się z pomysłowością scenarzystów kultowego serialu „Simpsonowie”. *Pojawia się on w nim pod postacią ludzika noszącego na głowie torbę na zakupy z dużym znakiem zapytania. * W latach 70. krążyła pogłoska, że ten niewidzialny pisarz w ogóle nie istnieje, a jego powieści (których do tej pory opublikował sześć) są faktycznie dziełem zbiorowym napisanym przez kilku autorów.
Rozpuszczano też plotki, że to Thomas Pynchon jest Unabomberem. W latach 1978–1995 ten zaprzysięgły wróg stechnologizowanego świata siał panikę w Stanach Zjednoczonych, kierując wybuchowe przesyłki do naukowców, studentów, pracowników linii lotniczych. Ostatecznie okazało się, że terrorystą, który zabił trzech ludzi i ranił 29 osób, był matematyk Theodore John Kaczynski. Aresztowano go w kwietniu 1996 roku i skazano na dożywocie.
Bernard Génies
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu „Forum”.